Alkohol opróżnia angielskie portfele

Anglicy piją coraz więcej alkoholu i jedzą coraz więcej potraw typu fast-food - ujawnił najnowszy raport o narodowej, brytyjskiej diecie. Sprzedaż alkoholu w Wielkiej Brytanii wzrosła o prawie 10 proc. w ciągu roku. Te informacje będą miały niewątpliwie wpływ na decyzje ministrów przed listopadowym głosowaniem nad reorganizacją prawa dotyczącego sprzedaży alkoholu.

Nowy projekt przewiduje zezwolenie na sprzedaż alkoholu w pubach i sklepach przez całą dobę. Przed zmianami przestrzega także Departament Zdrowia - średnio 13 dzieci dziennie trafia do szpitala z objawami zatrucia alkoholowego, a jednocześnie rośnie liczba młodych ludzi z chorobami wątroby.

W dekadzie poprzedzającej rok 2004 średnie wydatki na alkohol spożywany w domach wzrosły o prawie 50 proc. - do 40 milionów funtów rocznie. Pomiędzy rokiem 2002 a 2004 ilość wypijanego piwa wzrosła o 15,9 proc., a wina - o 7,5 proc.

Reklama

Partia Konserwatywna uważa wyniki raportu za oczywisty dowód na porażkę rządowej polityki naprawy zdrowia publicznego. Andrew Lansey, sekretarz zdrowia w Gabinecie Cieni, komentuje: "Rządowy plan państwa opiekuńczego nie funkcjonuje dobrze i ludzie buntują się przeciw niemu (...) Ludzie muszą znać ryzyko i konsekwencje stosowania nadmiernie wypełnionej alkoholem i potrawami fast-food diety. Już teraz potrzebujemy wielkiej akcji uświadamiającej".

Niepokojący jest także wzrost sprzedaży niezdrowej żywności. Otyłych jest milion dzieci poniżej 16 lat, pomimo rządowych kampanii zdrowego żywienia. Anglicy jedzą coraz mniej kalorii (z 2534 w 1974 roku w porównaniu do 2073 w 2004 roku), ale ich żywność jest coraz bardziej bogata w tłuszcz, tłuszcze nasycone i cukier. Departament Zdrowia usprawiedliwia się: "Rząd nie może zmusić ludzi, by byli zdrowi, ale próbujemy przekazać im informacje, dzięki którym mogą dokonywać zdrowych wyborów w codziennym życiu".

Planowane jest ograniczenie ilości reklam niezdrowych dań w dziecięcej telewizji i system oznaczania żywności, informujący o jej wartości odżywczej. Rząd chce uporać się z problemem otyłości, ale jeśli nie przyspieszy tempa działań, spora część populacji będzie zagrożona chorobami z nim związanymi. Brigid McKevith z Brytyjskiej Fundacji Odżywiania mówi: "Problemem jest, że wiemy, co powinniśmy robić, ale nie robimy tego".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: food | zdrowie | anglicy | 'Fast' | sprzedaż alkoholu | FAST
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »