Andrzej Sadowski: Polska energetyka wymaga pilnego uwolnienia
Energetyka w Polsce wymaga pilnego uwolnienia - apeluje Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. W przeciwnym razie może nam grozić dramatyczny kryzys. Sadowski przywołuje lata 80. XX wieku, kiedy występowały tzw. 20. stopnie zasilania - prąd był dostępny w ciągu dnia tylko przez kilka godzin. Obecnie taka sytuacja ma miejsce na Kubie.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Przy tak rosnących cenach energii i zapowiedziach, że będą drastycznie wzrastały o kilkadziesiąt procent na koniec tego roku, a także na początku 2023 roku, następuje dezintegracja gospodarki - podobnie jak w przypadku inflacji. Rozpadają się procesy, które były przez lata dopracowywane i dochodzi do sytuacji, w której rynek energetyczny przy takiej koncentracji oraz silnym i wysokim udziale rządu nie jest w stanie reagować w czasie kryzysu ani zwiększać swojej produkcji. W Polsce brakuje uwolnienia możliwości produkcji energii oraz zintegrowanego zarządzania wszystkimi możliwymi mocami. Stąd polska energetyka wymaga pilnego uwolnienia, abyśmy nie weszli w stadium dramatycznego kryzysu, który część pokoleń pamięta z lat 80. ubiegłego wieku, kiedy były tak zwane dwudzieste stopnie zasilania. Wtedy energia w ciągu dnia była dostępna przez kilka godzin - tak, jak to dzisiaj ma miejsce na Kubie.
- Od roku 2018 Centrum im. Adama Smitha publicznie wielokrotnie nawoływało do uwolnienia produkcji energii. W Polsce trzeba pamiętać, energia jest pod bardzo daleko idącą kontrolą rządu i ponad dziewięćdziesiąt kilka procent energii wytwarzają firmy zależne od polskiego rządu. Brak nadprodukcji prądu, energii musi prowadzić do zwyżki cen i to już miało miejsce przed okresem ogłoszonej pandemii. Jeżeli nie doprowadzi się do uwolnienia możliwości produkcji energii, to będziemy mieli cały czas coraz bardziej dramatyczną sytuację rosnących rachunków nie tylko dla obywateli - powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
- Już to widać w przypadku polskiego przemysłu i rolnictwa, co sprawia, że część fabryk podjęła decyzję o uruchomieniu procesu przenoszenia się do innych państw Unii Europejskiej. Nawet jeżeli koszty pracy są tam większe, to przynajmniej bardziej przewidywalna jest cena energi, która rekompensuje wysokie koszty pracy. Już dzisiaj widać, że wszystkie plany polityki energetycznej polskiego rządu się nie zrealizowały, bo przewidywany udział energii ze źródeł odnawialnych, zwłaszcza z fotowoltaiki, notowano tylko przez moment, kiedy został rozszczelniony - alarmuje Sadowski.