Anglicy patrzą nam na ręce
Fundusze Strukturalne UE są na drugim miejscu w rankingu największych wydatków Unii Europejskiej, po wydatkach na rolnictwo. Przy czym fundusze strukturalne są tak zaprojektowane, aby wspomóc biedniejsze regiony zjednoczonej Europy w doganianiu regionów bogatszych.
A zatem fundusze strukturalne mają trzy podstawowe cele: finansowanie rozwoju w tych obszarach geograficznych, które są mniej rozwinięte w porównaniu z najbogatszymi regionami UE poprzez doprowadzenie do wyrównania parytetu gospodarczego i infrastrukturalnego. Po drugie, finansowanie zarówno ekonomicznego, jak i społecznego rozwoju tych regionów, które ulegają degradacji w wyniku zmian otoczenia gospodarczego, w szczególności obszarów wiejskich, obszarów uzależnionych od rybołówstwa, czy nawet w miastach. Ostatnio obszarami, na które są przeznaczane fundusze strukturalne to modernizacja polityki i systemów edukacyjnych, w tym szkolenia i zatrudnienia.
Jednym głównych powodów, dla których Polska przystąpiła do UE w 2004 r. była właśnie możliwość uzyskania dotacji, które mogą być przeznaczone na finansowanie rozwoju i modernizacji infrastruktury, rolnictwa oraz podniesienie poziomu życia obywateli. Premier Kazimierz Marcinkiewicz zdążył wynegocjować dla Polski ogromne dotacje (oprócz tych określonych już w ramach wspólnej polityki rolnej), w wysokości ponad 67 mld euro na przestrzeni siedmiu lat - od 2007 do 2013. Te pieniądze mają być przeznaczone na budowę infrastruktury oraz modernizację gospodarczą, aby Polska gospodarka była bardziej konkurencyjna oraz przyjazna dla środowiska naturalnego.
Najwyraźniej nie każdemu to się spodobało w UE, bo powszechna jest opinia, że Polska wzięła dużo więcej dotacji niż jest w stanie wykorzystać. Ba! Ostatnio przeczytałem nawet w jednej z angielskich gazet opinię, że brytyjski podatnik płaci teraz podwójnie na utrzymanie Polaków. Raz w samej Anglii, kiedy imigranci korzystają z systemu zdrowotnego i edukacyjnego, a po raz drugi poprzez właśnie te wielkie dotacje, które Polacy mają dostać z UE. Podobne są opinie w krajach, które najwięcej dokładają do budżetu UE, np. w Niemczech i Holandii.
A zatem Polsce nie pozostaje nic innego, jak dobrze wykorzystać pieniądze unijne. Pokierować rozwojem polskiej gospodarki tak, aby ci najwięksi unijni ,,fundatorzy'' mogli korzystać poprzez dostęp do polskiego rynku, który będzie oznaczał bogatego konsumenta. Tymczasem nie wygląda na to, że Polacy spieszą się do osiągnięcia wyższego poziomu życia. Rodzimi urzędnicy robią wszystko, aby jak najpóźniej przygotować dokumentację dla różnorodnych projektów infrastrukturalnych. Nawet możliwość zostania gospodarzem EURO 2012 jest już zagrożona - po prostu może się okazać, że Polska nie zdąży zbudować nowych stadionów oraz 2500 km autostrad!
Jedną z możliwości wyjścia z tego impasu jest szybkie wprowadzenie w życie działań określanych jako Partnerstwo Publiczno-Prywatne. Ustawa jest, jak mi wiadomo są akty wykonawcze. Natomiast brakuje "pioniera", który zrealizuje pierwszy projekt, który dla większości będzie stanowił przykład do naśladowania. Po złamaniu tej psychologicznej bariery szybciej powstałyby różne konsorcja z udziałem kapitału zagranicznego, krajowego oraz odpowiednią instytucją publiczną. Instytucje państwowe i samorządowe muszą być jednak tak dobrane, aby spełniały podstawowe warunki, takie jak posiadanie kapitału i technologii oraz doświadczenie w realizacji projektów infrastrukturalnych finansowanych z funduszy UE. Polskie podmioty muszą posiadać doświadczenia w zakresie realizacji podobnych projektów zarówno w kraju, jak i za granicą.
Należy przy tym pamiętać, że pieniądze z Unii mogą mieć też negatywny wpływ na gospodarkę, powodując chociażby wzmocnienie kursu złotego wobec walut zagranicznych, zwiększenie ilości pieniądza w obiegu. Dotacje mogą zmusić w konsekwencji bank centralny do utrzymania wysokich stóp procentowych, które z kolei doprowadzą do dalszego wzmocnienia złotego. Pozytywnym aspektem unijnego dofinansowania - trudnym do przecenienie - jest jednak fakt, że eurodotacje doprowadzą do dalszego spadku bezrobocia oraz zmuszą małe i średnie przedsiębiorstwa do zwiększenia konkurencyjności, wprowadzenia nowych produktów oraz szybszego dotarcia do klienta. Jednym słowem Polska ma niepowtarzalną okazję, która jest powoli marnowana poprzez inercję chorego biurokratycznego systemu.
Richard Mbewe