Argentyna idzie drogą Polski z lat 90. Podobieństwem "szokowość terapii"

Inflacja w Argentynie w ciągu roku spadła do najniższego poziomu od trzech lat za sprawą terapii szokowej przeprowadzanej przez prezydenta Javiera Mileiego. - Obecne wyniki są przede wszystkim zbudowane na dwóch filarach: zmianie polityki monetarnej oraz deregulacji - powiedział Interii Marcin Chmielowski, politolog z Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości. W jego ocenie Milei wprowadził reformy podobne do tych, jakie w Polsce w latach 90. XX w. przeprowadzał Leszek Balcerowicz.

Zdaniem eksperta sukces Mileia wziął się z dwóch czynników. Po pierwsze, Argentyńczycy mieli już dosyć rządów, które nie działają i zubożają społeczeństwo. - Zadziałała więc zasada, że im gorzej, tym lepiej - dla Milei - powiedział Interii Marcin Chmielowski. Po drugie, dużą rolę odegrały libertariańskie organizacje, które były w stanie ukształtować poglądy obecnego prezydenta i jego współpracowników. 

Inflacja w Argentynie opanowana w niecały rok. Skąd się wziął sukces Javiera Mileiego?

Inflacja w Argentynie liczona miesiąc do miesiąca spadła w październiku do 2,7 proc. z 3,5 proc. we wrześniu, co jest najniższym wzrostem cen konsumpcyjnych od listopada 2021 r. Co prawda roczna inflacja nadal jest wysoka, ale po raz pierwszy od blisko roku zeszła poniżej 200 proc. - do 193 proc. w październiku. 

Reklama

W ocenie naszego eksperta wyniki są efektem zmiany polityki monetarnej oraz szerokiej deregulacji. - Milei, co dla wielu może być szokujące, nie wprowadził radykalnych reform podatkowych - jeszcze. A nawet podniósł jeden z podatków - powiedział nam Chmielowski.

Najbardziej kontrowersyjne reformy Mileia objęły m.in. cięcia wydatków publicznych, a także zmniejszenie liczby urzędników. Milei do tej pory zamknął 13 ministerstw rządowych i zwolnił ponad 30 tys. pracowników sektora publicznego - to około 10 proc. wszystkich pracowników federalnych. 

Zdaniem naszego rozmówcy, choć walka z inflacją jest bardziej istotna, to nie można umniejszać również tym działaniom. Zauważył, że październik był dziewiątym miesiącem z rzędu, kiedy argentyński sektor publiczny miał nadwyżkę finansową. - Ludzie widzą zmianę nastawienia państwa wobec siebie i oszczędności. Okazuje się, że można taniej - ocenił. Kolejną dobrą wiadomością dla podatnika jest wzrost konkurencyjności.  

Argentyna idzie drogą Polski w latach 90-tych? "Szokowość" terapii głównym podobieństwem

Ostatnio czasopismo "The Daily Economy" porównało reformy w Argentynie przeprowadzane przez prezydenta Milei do zmian w Polsce w latach 90. XX wieku. W artykule wskazano, że Polska odniosła sukces w liberalizacji, ponieważ "wyeliminowała impuls rządu do drukowania pieniędzy i arbitralnej interwencji w sektorze prywatnym". 

Podobieństwo widzi również ekspert z Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości. W jego ocenie najważniejszym punktem wspólnym jest "szokowość" terapii, jaką zastosował Milei. - To oczywiście jest duże polityczne ryzyko. Ale również szansa na to, że efekty reform pojawią się szybciej niż wtedy, kiedy reformy byłyby wolniej dawkowane - przyznał w rozmowie z Interią. Zwrócił uwagę, że polityk jest na początku swojej kadencji, a wtedy przywódcom łatwiej jest podejmować bolesne decyzje. - Milei skorzystał z tego okna możliwości i zaordynował reformy w mojej ocenie podobne do tych, jakie w Polsce przeprowadzał prof. Leszek Balcerowicz - dodał.

Jednym z dużych sukcesów prezydenta Argentyny było doprowadzenie do obniżenia cen najmu mieszkań przez zmniejszenie regulacji rynkowych. - To działanie miało decydujące znaczenie z punktu widzenia politycznego PR Mileia. Dzięki jego polityce udało się względnie szybko osiągnąć duży sukces w jakimś obszarze, namacalnym dla wielu Argentyńczyków. I podczas gdy na efekty jego wielu reform będzie trzeba długo czekać, ten efekt jest już "na stole" - ocenił Chmielowski. Dodał, że to pokazało wyborcom, że "libertariańskie reformy mają sens i przynoszą korzyści". 

Innym namacalnym pozytywnym efektem jest wzrost płac. Według danych w sierpniu wynagrodzenia w Argentynie wzrosły o 4,7 proc. w skali miesiąca, co w połączeniu z inflacją na poziomie 4,2 proc., skutkowało realnym wzrostem płac. 

Argentyna nadal ma sporo problemów. Wskaźnik ubóstwa ciągle rośnie

Nie oznacza to jednak, że Argentyna nie ma już żadnych problemów gospodarczych - wręcz przeciwnie, do rozwiązania w dalszym ciągu jest ich cała masa. Jednym z nich jest rosnący wskaźnik ubóstwa. Jak podawało BBC, w ubiegłym roku w ubóstwie żyło aż 41,7 proc. z 46 milionów Argentyńczyków. Tymczasem w pierwszej połowie wskaźnik ten skoczył do 52,9 proc.

Zdaniem naszego eksperta to istotny argument, jednak o jednej rzeczy trzeba pamiętać. - Raptowna zmiana modelu państwa z zadłużającego się i etatystycznego na takie, które chce się rozwijać, spłacać długi, ustabilizować walutę i iść w kierunku libertarianizmu, jest trudna - przyznał. Jednak w jego ocenie, negatywny trend uda się zatrzymać nie poprzez zawracanie z drogi reform, a "poprzez doczekanie do ich pozytywnych efektów". - 35 lat temu poradzili sobie z tym Polacy. Teraz mogą sobie poradzić z tym Argentyńczycy - ocenił.

Zdaniem Chmielowskiego przed prezydentem Argentyny w dalszym forsowaniu swoich reform stoją dwa duże wyzwania: Milei cały czas musi budować poparcie wśród obecnie rządzących, ponieważ jego pozycja wcale nie jest tak silna, jak mogłoby to się wydawać, a do tego cały czas musi zabiegać nie tylko o poparcie w Kongresie, ale również w terenie. Trzeba bowiem pamiętać, że Argentyna w porównaniu z Polską jest znacznie bardziej zdecentralizowana.

- Milei nie może zejść ze ścieżki reform. Jeśliby to zrobił, zaprzepaściły szansę na wyprowadzenie swojego kraju z wieloletniego kryzysu. Jest to oczywiście zadanie bardzo trudne, bo "odchorowanie" tego, co z argentyńską gospodarką robili jego poprzednicy, to koszt, który jest przerzucony na mieszkańców Argentyny - powiedział Interii Chmielowski. 

Dużym ryzykiem jest jednak niecierpliwość wyborców, którzy mogą być zmęczeni trudnymi reformami. - Wiele pozytywnych efektów jego reform nie jest jeszcze widoczna - zauważył.

PKB Argentyny wystrzeli? Kraj może odrobić dwuletnie straty

Po raz pierwszy od 12 lat Argentyna zanotowała nadwyżkę budżetową. Nadwyżki wykazywane są co miesiąc już od stycznia tego roku, a trzeba mieć na uwadze, że jeszcze pod koniec 2023 r. kraj miał ogromny dług sięgający 155,4 proc. PKB. 

Zgodnie z prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), po spadkach PKB Argentyny w latach 2023 (-1,6 proc. w porównaniu do roku poprzedniego) oraz 2024 (-3,5 proc. według przewidywań), w przyszłym roku gospodarka ma wzrosnąć o 5 proc. Czy to duży sukces nowego prezydenta? 

W ocenie naszego rozmówcy, to zależy, jak na to spojrzeć. - Jeśli przez pryzmat ogromnego potencjału, jaki ma Argentyna, kraj zasobny w korzystne warunki naturalne, obdarzony surowcami, dużą populacją wykształconych ludzi, to nie jest to duży sukces - ocenił ekspert Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości. - Jeśli jednak spojrzymy na takie prognozy przez pryzmat tego, jak jeszcze w niedawnej przeszłości wiodło się Argentyńczykom i jakie oczekiwania co do ich rozwoju, a tak naprawdę zwijania się gospodarczej siły ich państwa, miało wielu komentatorów, to wówczas zobaczymy, że taka prognoza jest optymistyczna - podsumował Marcin Chmielowski.

Sebastian Tałach

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Argentyna | inflacja | Javier Milei
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »