Argentyński plan poparli finansiści
Prezydent Argentyny Eduardo Duhalde zamierza obciążyć krajowe banki częścią kosztów wynikających z dewaluacji peso. Oszczędności społeczeństwa mają być stopniowo zwracane w tej walucie, w której zostały zdeponowane.
Wielu ekspertów nie wierzy, by ta operacja mogła się udać - spora część Argentyńczyków podjęła już bowiem z rachunków wszystkie swoje środki i banki nie mają już z czego wypłacać pieniędzy. Prezydent rozważa również zwiększenie w niektórych przypadkach limitu miesięcznych wypłat z kont bankowych z 1000 peso do 1500 peso. Szefowie największych banków Argentyny, mimo że zdają sobie sprawę, że kierowane przez nich placówki znajdą się w grupie tych, którzy najbardziej ucierpią w wyniku dewaluacji (banki spodziewają się w sumie 15 mld USD strat), poparli podczas spotkania z Duhalde działania rządu, które mają zakończyć trwającą już cztery lata recesję. Minister gospodarki Jorge Remes Lenicov jest większym optymistą niż finansiści - twierdzi, że straty banków wyniosą 6 mld USD i zostaną pokryte z obligacji rządowych.
Choć dewaluacja uważana jest w obecnej sytuacji za niezbędną, nie do końca przekonuje niektórych analityków. Podkreślają oni, że spadek wartości peso niewątpliwie poprawi konkurencyjność argentyńskiego eksportu, jednak sprzedaż zagraniczna stanowi zaledwie 8 proc. PKB tego kraju.
Eksperci obawiają się też, że już niedługo kurs argentyńskiego peso dalej osłabnie wobec dolara. Niepokoi ich przy tym fakt, że prawdopodobnie pociągnie to za sobą zniżkę brazylijskiego reala.