Awantura o autostrady
W poniedziałek po południu klub PiS złożył w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Wniosek PiS nie ma szans - odpowiada rzecznik rządu Paweł Graś. Minister zapewnia zaś, że przekona opozycję, iż błędnie ocenia jego działania.
Wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Krzysztof Tchórzewski (PiS) powiedział w poniedziałek PAP, że składając wniosek o wotum nieufności dla szefa resortu infrastruktury, klub chce pokazać, że cała koncepcja funkcjonowania i budowy dróg, przyjęta przez obecny rząd na początku kadencji, nie sprawdza się. "Chcemy pokazać, że jest źle, wskazać na nieprawidłowości" - dodał.
"Pan minister Grabarczyk w zasadzie od rozpoczęcia swojej misji nie realizuje obietnic wyborczych składanych przez PO. Nie dba o rozwój naszego kraju, rozwój naszych autostrad, budownictwa mieszkaniowego, dostępu do internetu, rozwój PKP. Jest to jedna wielka porażka" - uzasadniał na konferencji prasowej konieczność odwołania ministra rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Zarzuty parlamentarzystów PiS wobec Grabarczyka dotyczą m.in. ciągłych zmian w planie budowy dróg ekspresowych i autostrad. Ich zdaniem, minister drastycznie ogranicza liczbę zaplanowanych do budowy dróg. We wniosku o odwołanie ministra posłowie argumentują, że obecnie do 2012 roku ma powstać 1136 km autostrad i dróg ekspresowych - co stanowi 36 proc. tego, co założył poprzedni rząd.
Politykom PiS nie podobają się także oszczędności budżetowe w resorcie infrastruktury, podniesienie opłat za winiety dla przewoźników oraz ostatnia umowa koncesyjna w sprawie autostrady A-2 Świecko-Nowy Tomyśl, która - według Tchórzewskiego - wskazuje na duże ustępstwo ministra wobec spółek autostradowych.
Zdaniem autorów wniosku, umowa powinna być zbadana pod kątem zgodności z prawem i "zasadami przejrzystości zawierania umów". Jak argumentują, zobowiązała ona budżet państwa do wpłat przez 30 lat na rzecz prywatnego podmiotu "gwarantując mu wysoki zysk przy niskich kosztach eksploatacji".
PiS krytykuje także brak należytego nadzoru przez ministra infrastruktury nad Główną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. "GDDKiA realizuje wybiórczo powierzone jej zadania (...) Szczególnie negatywnie należy ocenić utrzymywanie na stanowisku dyrektora GDDKiA osoby nie będącej w stanie zdać egzaminu na wyższego urzędnika państwowego" - czytamy we wniosku. P.o. dyrektorem generalnym GDDKiA jest Lech Witecki.
PiS zarzuca Grabarczykowi także wydatkowanie środków przeznaczonych na rozwój mieszkalnictwa i brak nowego projektu ustawy o prawie budowlanym i o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
W opinii parlamentarzystów PiS działania ministra infrastruktury przyczyniły się do zapaści w PKP, a w szczególności w PKP CARGO S.A. Ich zdaniem, obecna sytuacja jest tak zła, że grozi masowymi zwolnieniami i podporządkowaniem towarowych przewozów kolejowych w Polsce zagranicznym firmom. Konieczne - w ocenie posłów PiS - jest udzielenie kolei pomocy publicznej.
Autorzy wniosku uważają, że Grabarczyk nie ma koncepcji, jak zapewnić możliwość odbioru cyfrowej telewizji najuboższym Polakom. "Z winy ministra Grabarczyka 1,4 mln gospodarstw domowych może stracić niebawem dostęp do telewizji" - napisali.
Posłowie PiS krytykują ministra infrastruktury również za brak przyspieszenia w informatyzacji kraju i wskazują, że Polacy nie dość, że korzystają z bardzo wolnych połączeń internetowych, to muszą za nie płacić więcej niż obywatele innych państw. PiS we wniosku wymienia też zaniedbania Grabarczyka w sprawie rozbudowy infrastruktury lotniczej i w rozwoju transportu morskiego.
Minister infrastruktury pytany podczas wizyty w Lublińcu o zarzuty opozycji odparł, że "z pełną pokorą podda się procedurze" wotum nieufności, ale - jak mówił - "w trakcie debaty przekona swoich oponentów, że są w błędzie".
Odnosząc się do zarzutu ograniczania budowy dróg, Grabarczyk przekonywał, że plany budowy przygotowane w 2007 r. od początku były nierealne. "Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad w tym czasie, pan (Zbigniew) Kotlarek, w dwóch publicznych wypowiedziach przypomniał, że ceny, które zostały wpisane przez rząd Jarosława Kaczyńskiego do programu budowy dróg, były oparte na założeniach z 2005 i 2006 r." - wyjaśnił Grabarczyk.
Minister nie zgodził się z oceną PiS, jakoby umowa na budowę autostrady A2 na odcinku Świecko-Nowy Tomyśl była podpisana w pośpiechu, przez co sprzyjała budującemu trasę konsorcjum - kosztem budżetu państwa.
"To znaczy, że autorzy wniosku nie mają zielonego pojęcia na czym polegają negocjacje z koncesjonariuszem i to mnie nie dziwi, bo PiS nie zamierzał realizować projektów autostradowych w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego, próbował uchylić koncesję na budowę autostrady A1" - mówił Grabarczyk.
Minister zakwestionował również złe oceny jego polityki odnośnie PKP. "My dokonaliśmy przełomu. Rząd premiera Tuska przeznaczył w dwóch kolejnych latach na oddłużenie Przewozów Regionalnych 2.160 mln zł. Proszę mi pokazać, który z wcześniejszych rządów przeznaczył tak gigantyczne środki na utrzymanie procesów restrukturyzacji kolei. Dzięki temu mogliśmy usamorządowić Przewozy Regionalne" - dodał.
Wiceszef PO Waldy Dzikowski ocenił, że wniosek PiS jest bezzasadny i "czysto polityczny". "Można powiedzieć, że spektaklu ciąg dalszy. Był wniosek o odwołanie ministra finansów, teraz wobec ministra infrastruktury. Powoli zbliża się sezon ogórkowy i PiS na siłę chce zająć czymś opinię publiczną" - uważa Dzikowski.
Jego zdaniem, ministra Grabarczyka bronią jego dokonania, m.in. ostatnia umowa koncesyjna w sprawie autostrady A-2 Świecko-Nowy Tomyśl. "Dziwne, że kiedy minister podpisuje umowę, to wtedy PiS składa wniosek o wotum nieufności. Bardziej zasadne jest pogratulowanie Grabarczykowi niż takie działanie PiS" - stwierdził wiceszef PO. "Gdyby Duch Święty był na miejscu ministra Grabarczyka, to też nie spełniałby oczekiwań polityków PiS" - dodał.
Zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia wniosek PiS niewątpliwie wzmocni pozycję ministra. "Grabarczyk wywiązał się z terminów postawionych przez premiera, dotyczących finansowania odcinków autostrady A1 i A2" - przypomniał Graś. "Wniosek PiS nie ma żadnych szans" - podkreślił rzecznik rządu.
Zgodnie z regulaminem Sejmu, izba wyraża wotum nieufności ministrowi większością ustawowej liczby posłów (co najmniej 231 głosów), co w praktyce oznacza, że koalicja jest w stanie obronić ministrów przed przegłosowaniem wniosków o odwołanie.O tym, że PiS złoży wniosek o wotum nieufności dla Grabarczyka, napisał poniedziałkowy "Dziennik". Po południu klub PiS zwołał konferencję prasową w tej sprawie.