Bądź zdrów, albo płać

Co czwarty Polak jest gotów płacić za dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne. Firmy już zaczęły wyścig do ich portfeli. Lekarze strajkują i pakują walizki w drodze na Zachód, rząd pokazuje im puste kieszenie.

I zastanawia się, skąd wziąć dodatkowe pieniądze na upadającą państwową służbę zdrowia. PiS kalkuluje, czy wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych nie spowodowałoby buntu wyborców.

Tymczasem mniej niż połowa (45 proc.) Polaków zdecydowanie odrzuca ideę wykupienia takiej polisy - wynika z badań przeprowadzonych przez SMG KRC na zlecenie PZU Życie. Ubezpieczyciele, wyczuwając okazję do zarobku, prześcigają się w tworzeniu ofert ubezpieczeń medycznych. I nie czekają na to, co zaproponuje minister Religa.

- Produkty, które wprowadzamy, są niezależne od reformy przygotowywanej przez Ministerstwo Zdrowia. W ciągu ostatnich kilku lat słyszeliśmy o różnych koncepcjach, z których żadna nie została zrealizowana. Dlatego ubezpieczyciele nie czekają, tylko tworzą produkty, które odpowiadają wymaganiom klientów - mówi Stanisław Borkowski, dyrektor biura ubezpieczeń zdrowotnych PZU Życie.

Reklama

Usługę kupię

W czerwcu Zbigniew Religa, minister zdrowia, ma przedstawić wizję dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Politycy koalicji boją się politycznych skutków decyzji o wprowadzeniu odpłatności za niektóre usługi i zabiegi. Być może bezpodstawnie. Badania SMG KRC wykazały, że jedna czwarta Polaków jest gotowa wykupić takie ubezpieczenie.

- Taki wynik należy uznać za bardzo dobry, bo to dwukrotnie więcej niż jeszcze dwa lata temu - mówi Stanisław Borkowski.

Badania odpowiadają, skąd taka gotowość do wyjęcia portfeli: zdrowie dla 80 proc. Polaków jest najważniejszą wartością w życiu. Połowa z tych, którzy zgodziliby się na wykupienie ubezpieczenia, jest gotowa płacić od 90 do 130 zł miesięcznie.

- Rozwój gospodarczy powoduje, że eksplodują potrzeby konsumpcyjne Polaków. Jedną z kluczowych jest opieka medyczna - tłumaczy dr Małgorzata Bombol, adiunkt ze Szkoły Głównej Handlowej.

Gotowość Polaków do płacenia za leczenie wyczuły firmy ubezpieczeniowe. PZU, Allianz, Cigna STU, Signal Iduna, Inter czy Commercial Union modyfikują dotychczasowe oferty. Z nową weszło ostatnio Amplico Life. Nie wiadomo, ile już zgarniają. Komisja Nadzoru Finansowego nie wyszczególnia danych o takich polisach. Z szacunków towarzystwa reasekuracyjnego Gen Re wynika, że w 2005 r. wydaliśmy na takie ubezpieczenia 316 mln zł.

To początek

Obecnie istnieją dwa typy ubezpieczeń medycznych i zdrowotnych. Jedne zapewniają wypłatę odszkodowania w razie zachorowania, np. za wycięcie wyrostka 1 tys. zł. Jednak katastrofalny stan służby zdrowia powoduje, że Polacy nie tyle chcą odszkodowań, co gotowi są płacić za lepszy standard usług. Stąd bierze się sukces prywatnych sieci placówek medycznych. Ubezpieczyciele chcą to wykorzystać. Przybywa polis, które za stałą miesięczną opłatą dają klientowi prawo do bezpłatnego korzystania z sieci przychodni, w których czekają lekarze różnych specjalizacji. Bez kolejek i często z wyższym standardem usługi.

- Polisy dają to, czego państwowa służba zdrowia nigdy nie będzie w stanie zapewnić wszystkim - mówi Stanisław Borkowski. To dopiero początek.

- Dziś najczęściej ubezpieczenie polega na tym, że towarzystwo podpisuje umowy z placówkami medycznymi, z których klient może korzystać. Docelowo to pacjent będzie wybierał dowolną placówkę i przynosił do ubezpieczalni rachunek - mówi Katarzyna Rudzka z TUiR Cigna STU.

Grzegorz Nawacki

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczenie | zdrowie | PZU SA | zdrowo | w drodze | zdrowy | firmy | lekarze | ubezpieczyciele | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »