Bankructwo Grecji: To jeszcze nie jest takie oczywiste

Co dla rynków finansowych oznacza bankructwo Grecji? Czy do niewypłacalności Aten rzeczywiście może dojść, a jeśli tak, jakie to będzie mieć konsekwencje dla strefy euro, sektora bankowego i obywateli? Oprocentowanie obligacji portugalskich, hiszpańskich i włoskich może eksplodować.

Obawy odnośnie do upadku kraju na południu kontynentu są ciągle żywe, co przełożyło się na poranną panikę na rynkach. Niepewność dotycząca rozwoju sytuacji powoduje wzrost niepewności na rynkach finansowych. Pytamy: Co dalej z Grecją, strefą euro i jakie to ma znaczenie dla Polski?

Grecja straszy rynki. Nie na długo

- Poranna eskalacja problemu, która znalazła wyraz w panice na rynkach finansowych, jest następstwem braku porozumienia na linii Grecja - wierzyciele. Nie oznacza to jednak, że do niego nie dojdzie w ostatniej chwili - dla portalu Interia komentuje Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz Admiral Markets.

Reklama

Kwestią szczególnej wagi w obecnych warunkach negocjacyjnych jest potencjalna możliwość przedłużenia terminu spłaty kredytu dla Grecji przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Już 30 czerwca powinno dojść do zapłaty raty pożyczki w wysokości 1,6 mld euro. Na rynek napływały komunikaty, że Grecja fizycznie nie jest w stanie wypełnić tego warunku - po prostu nie ma takich pieniędzy. Tego typu informacje nakręcają spiralę zdarzeń.

- Jestem zaskoczony - zauważa Kiepas - że nie udało się osiągnąć wstępnego porozumienia. Rynki walutowe i giełdy światowe zareagowały tak, jak można było się spodziewać. Wyjście Grecji ze strefy euro nie jest nikomu na rękę. Brakuje procedur, mechanizmów, które mogłyby potencjalne wystąpienie Aten ze struktur unijnych wesprzeć i bezboleśnie przeprowadzić. Moim zdaniem - dodaje Kiepas - jest jeszcze cień szansy, że do ugody w ostatnim momencie jednak dojdzie. Ktoś będzie musiał ustąpić. Całe to zamieszanie zaszło już zdecydowanie za daleko. Greckie banki są zamykane, wprowadzono limity wypłat, ogłoszono referendum. Trudno jednak, by propozycja kolejnych cięć i oszczędności zyskała akceptację społeczeństwa. To już wyraźnie rozgrywka polityczna. Należy się przygotować na możliwość bankructwa Aten. Może się zdarzyć, że nagle politycy będą potrafili się porozumieć, że wypracują konkretną nić dialogową na najbliższe tygodnie. Szanse jednak nie są zbyt duże. Zmierzamy w kierunku bankructwa i prawdopodobnie wyjścia Grecji ze strefy euro. Może to nastąpić na dwa sposoby - usystematyzowany bądź całkowicie przypadkowy i chaotyczny. Pamiętajmy, że nie ma procedur, które by to wyjście sprawnie przeprowadziły. Stąd też tak duża niepewność na rynku. W sytuacji gdy Grecja powróci do drachmy, może się nagle okazać, że jest to zdarzenie wyczekiwane przez rynki i inwestorzy odetchną z ulgą, uspokoją się, a po wstępnej zaskoczeniu i panice, może dojść do istotnej poprawy na rynku - ocenia Kiepas.

- Jednakże, wyjście nieprzemyślane i chaotyczne będzie ciążyć rynkom nawet przez cale wakacje. Jest to jednak czarny scenariusz, do którego wcale nie musi dojść. Tym niemniej, nawet jeśli, to panika na rynku nie będzie ona tych samych rozmiarów, jak upadek banku Lehman Brothers. Nie ma efektu zaskoczenia - Grecją żyjemy już jakiś czas, a spora część obaw została już zdyskontowana i wpisana w cenę. Najbardziej dynamicznie na kryzys może reagować frank szwajcarski, który traktowany jest jako bezpieczne aktywo. Mimo interwencji banku i ogłoszenia gotowości do dalszych działań na rynku, waluta ta zyskuje - podkreśla Kiepas.

- Nie traktowałbym jednak aprecjacji szwajcarskiej waluty w kategoriach długoterminowego trendu. Nie ma dobrego sposobu, by w przeciągu kilku-, kilkunastu tygodni w sposób efektywny zabezpieczyć się przed jego umocnieniem. Trzeba zacisnąć zęby i przeczekać okres. Miejmy nadzieję, że szwajcarski bank centralny będzie interweniować odważniej niż dotychczas.

Zdaniem Kiepasa, frank przez dwa miesiące może się utrzymywać powyżej czterech złotych. Szybko powinno jednak dojść do uspokojenia i stabilizacji, po czym wzrost szybko zostanie zredukowan. Nie ma co wykonywać nadmiernych ruchów, bo można na nich więcej stracić niż realnie zyskać.

Los Europy zależy od EBC

Wydaje się, że wszystko jest jeszcze do nadrobienia. Najnowszy kryzys grecki nie zaszedł jeszcze tak daleko, by nie można się porozumieć. W mojej opinii, komentuje Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka banku Raiffeisen Polbank, pozytywne rozstrzygnięcie referendum w Grecji będzie podstawą, by zabiegać o wznowienie rozmów z wierzycielami - dodaje.

Dla Europy lepiej jeśli uda się znaleźć rozwiązanie. Co się stanie, jeśli Grecja nie wpłaci do MFW części pożyczki w wysokości 1,6 mld euro, co jest już praktycznie pewne? Nie oznacza to, że kraj ten przez rynki w różnych umowach z dnia nadzień będzie traktowany jako bankrut.

- Same wewnętrzne procedury w MFW trwają około dwa miesiące, by ostatecznie uznać, że brak wpłaty jest czymś więcej niż chwilowym opóźnieniem w spłacie i że faktycznie nie zostanie to uregulowane. Do oficjalnego uznania Grecji za bankruta mamy jeszcze trochę czasu. Na razie z perspektywy rynków finansowych nie wydarzyło się nic, co miałoby jednoznacznie wskazywać na bankructwo kraju i stwierdzenie o jej absolutnej niewypłacalności (credit default) - podkreśla Marta Petka-Zagajewska.

Z punktu widzenia samych Greków - kraj nie jest bankrutem, dopóki będzie w stanie realizować świadczenia na rzecz swoich obywateli. Teraz nie jest to całkowite załamanie, które może jednak nastąpić na przełomie lipca i sierpnia. Pojawienie się problemów dla sektora budżetowego, brak możliwości wypełnienia zobowiązań wobec obywateli, w tym także wypłat pensji i emerytur, stanowić będą de facto o bankructwie wewnętrznym. Nawet jeśli istnieją rozwiązania doraźne, stosowane już wcześniej np. w Kalifornii, to są one krótkoterminowe i nie mogą być stosowane zbyt długo. Jeśli do dwóch miesięcy nie dojdzie do porozumienia, prawdopodobnym wydaje się powrót Grecji do własnej waluty.

Oddzielną kwestią, zdaniem Marty Petki-Zagajewskiej, pozostaje dalsze finansowanie greckiego systemu bankowego przez EBC, co pozawala utrzymać w miarę spokojną sytuację i stabilizację w sektorze. Jak długo EBC będzie, pomimo tego rozdźwięku politycznego, dalej zasilać finansowo greckie banki? To dzisiaj podstawowe ryzyko dla greckiego sektora bankowego, że stanie się on nagle niewypłacalny. Wiązać się z tym będzie zamrożenie części bądź całości środków obywateli tego kraju, banki staną się niewydolne.

- Nie zapominajmy - konstatuje Marta Petka-Zagajewska - że EBC ciągle system bankowy w Grecji finansuje. Wielokrotnie już w przeciągu ostatni dni, kwota wsparcia była podnoszona. Ostatnio jednak limit ten utrzymuje się na tym samym, niezmiennym poziomie, a potrzeby ciągle rosną. Na jaką skalę są wycofywane depozyty w Grecji widać w kolejkach przed bankami i bankomatami - dodaje.

Wprowadzono ograniczenia by nie dopuścić do katastrofy. Limity w ilości wyprowadzanego kapitału, w tym także za granicę. Żadne świadczenia międzynarodowe nie są realizowane bez zgody specjalnej komisji. Jest to rozwiązanie krótkotrwałe, ale ma na celu zabezpieczenie całego sektora.

Problemem może być sytuacja, w której Europa powie kategoryczne dość i przestanie dalej finansować sektor bankowy w Grecji. Paradoks - konstatuje Marta Petka-Zagajewska - polega jednak na tym, że EBC znalazł się między młotem i kowadłem. Jest to sytuacja patowa. Zwróćmy uwagę, że kolejne pożyczki są udzielane Grekom pod zastaw obligacji skarbowych. Te zaś, wraz z bankructwem kraju, stają się bezwartościowe. Tym samym ekspozycja UE na dług grecki z każdą kolejną pożyczką staje się coraz większa. Rozsądne są głosy, by to ryzyko ograniczyć. Z drugiej jednak strony, nie pomagając Grecji doprowadzimy, że ryzyko stanie się realne i Grecja na koniec zbankrutuje.

Wiele zależy od wyniku referendum. Jeśli wynik będzie pozytywny, powrót do rozmów będzie jak najbardziej możliwy. Jeśli jednak Grecy powiedzą "nie" dla dalszych reform, wtedy Europa nie ma wyjścia i musi zakończyć długotrwały proces wspierania ateńskiej gospodarki. Konsekwencje, paradoksalnie, są znacznie poważniejsze dla strefy euro lub Unii Europejskiej, niż dla samej Grecji.

- Kolejna duża płatność ma nastąpić 20 lipca, tym razem na rzecz EBC. Zapadające greckie obligacje skarbowe uderzają w głównej mierze w Europejski Bank Centralny i rządy krajów, które finansują grecki dług. - Nie tworzy to ryzyka systemowego, nie rośnie ekspozycja na prywatne banki, jak to miało miejsce podczas pierwszej eskalacji kryzysu w 2009 roku - dodaje Marta Petka-Zagajewska.

Warianty są w głównej mierze dwa. EBC utrzymuje finansowanie Grecji, co będzie optymistycznym wyjściem. Scenariusze po stornie negatywnej - EBC nie wspiera dłużej gospodarki ateńskiej, a swoje możliwości przesuwa na inne rynki w strefie euro. - Bank centralny ma mechanizmy, by nie dopuścić do wzrostu rentowności długu hiszpańskiego czy włoskiego. Możliwe są także wzmożone procesy dodruku pieniądza (QE), które będą mieć na celu zahamowanie negatywnych reakcji i konsekwencji bankructwa Grecji.

- Stąpamy po niezbadanym gruncie - rzeczywistość może nas zaskoczyć. Fundamentalnie nie ma powodu do załamania się europejskiej gospodarki, czy długotrwałej paniki na rynkach finansowych. Rynki, co już wielokrotnie się wydarzyło, to przede wszystkim emocje. Wszystko zatem jest możliwe - podkreśla Marta Petka-Zagajewska.

Wyjście Grecji ze strefy euro nigdy nie było opcją

Dla Polski kluczową sprawą jest fakt, że już są zapewnione w całości potrzeby pożyczkowe na 2015 rok. Nie trzeba będzie emitować dodatkowych obligacji, co mogłoby być problematyczne w przypadku upadku Grecji. Zamieszanie wokół Hellady będzie mieć wpływ na polską walutę i doprowadzi do jej osłabienie w stosunku do franka, euro i dolara.

Tendencja wzrostowa zatrzyma dotychczasowe osłabienie złotego. Powinno to mieć pozytywny efekt dla gospodarki, a kurs 4,20-4,30 za euro będzie korzystny dla eksportu.

- W mojej ocenie - konstatuje Kamil Maliszewski, ekspert z DM mBanku - sektor bankowy w Europie nie jest zagrożony. Zagraniczne banki komercyjne w Niemczech, Francji czy Hiszpanii są zabezpieczone. W przypadku bankructwa stracą państwa-wierzyciele i obywatele państw strefy euro - gospodarstwa domowe, które pożyczyły Grekom (nie bezpośrednio a poprzez międzynarodowe pożyczki rządów bądź instytucji finansowych) około 4 tys. euro. Jeśli tego typu liczby pojawią się w prasie, mogą stanowić podstawę do walki politycznej i być podstawą odejścia od dotychczasowych liderów politycznych podczas zbliżających się wyborów - dodaje.

Brak porozumienia nie przekreśla całkowicie szans na jego osiągnięcie w terminie po referendum, czyli po piątym lipca. Sam szef KE, Jean-Claude Juncker, podkreślił, że wyjście Grecji ze strefy euro nigdy nie było opcją ani celem negocjacji. Ostatnia propozycja porozumienia była naprawdę solidna. Oprócz tego zwracam uwagę na komunikat napływający ze Stanów Zjednoczonych o tym, że kredytodawcy powinni być gotowi do umorzenia przynajmniej części długu. Grecja powinna odczuć ulgę w swoim zadłużeniu, i to już niedługo - komentuje Maliszewski. Więcej dowiemy się dopiero po referendum. Grecja na pewno już nie zapłaci raty do MFW. Pytanie jak zareaguje EBC, który jest przecież następny w kolejne po odbiór wierzytelności?

W przypadku braku porozumienia na indeksach i rynku obligacji czeka nas większa korekta, która może trwać nawet kilka miesięcy.

Co ważne, oprocentowanie obligacji portugalskich, hiszpańskich i włoskich może eksplodować. EBC będzie zmuszony wprowadzić dodatkową osłonę przed skutkami upadku Grecji. Być może zdecyduje się na skup bezpośredni. Wiele jest jeszcze do zrobienia, a mówienie, że wszyscy są przygotowani na upadek i niewypłacalność greckiej gospodarki, to zaklinanie rzeczywistości.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bankructwo Grecji | Grecja | bankructwa | bankructwo | kryzys w Grecji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »