Będą gwarancje dla Europejczyków
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso ujawnił w środę, że w UE trwają rozmowy nad "wspólnymi działaniami", które w dobie kryzysu finansowego pozwolą lepiej zagwarantować oszczędności Europejczyków zdeponowane w bankach.
"W obecnej sytuacji tylko dzięki skoordynowanym działaniom wszystkich zaangażowanych stron możemy odbudować zaufanie rynków" - powiedział Barroso na konferencji prasowej. Jego zdaniem, by stabilizować rynki nie wystarczą bowiem "zastrzyki gotówki". "Potrzebujemy zastrzyku zaufania w naszą wspólną europejską odpowiedź" - powiedział.
Dodał, że KE prowadzi rozmowy z francuskim przewodnictwem w UE nad lepszymi gwarancjami wkładów osób fizycznych, zdeponowanych w bankach, tak by oszczędności zwykłych obywateli nie ucierpiały w wyniku kryzysu.
"Próbujemy dojść do porozumienia w sprawie wspólnego systemu, wspólnego mechanizmu, czy raczej współpracy różnych systemów przewidzianych w krajach członkowskich" - powiedział Barroso, nie podając żadnych szczegółów.
Obecna unijna dyrektywa z 1994 roku w sprawie gwarantowania depozytów zapewnia w razie upadku banku zwrot 90 proc. wartości wkładu, ale nie więcej niż 20 tys. euro. Poszczególne kraje członkowskie mogą oczywiście wprowadzić wyższy pułap w celu zabezpieczenia interesów obywateli, jak na przykład Francja, gdzie gwarancja depozytów wynosi 70 tys. euro. Różny jest też czas realizacji zobowiązań banku, który może przeciągać się do 9 miesięcy. Unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy opowiedział się za skróceniem tego terminu do kilku dni.
Irlandzki rząd ogłosił we wtorek - bez wcześniejszej konsultacji z KE - objęcie państwowymi gwarancjami na dwa lata depozytów w sześciu krajowych bankach (w sumie chodzi o ok. 400 mld euro - dwukrotność rocznego PKB Irlandii). Barroso apelował, by tego rodzaju kroki były koordynowane na unijnym poziomie.
"Potrzebujemy dalszego wzmocnienia struktur nadzoru na poziomie europejskim. Potrzebujemy większej współpracy" - apelował przewodniczący KE.
M.in. temu ma służyć spotkanie w sobotę w Paryżu zwołane przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, w którym wezmą udział ministrowie finansów Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch a także Barroso, przewodniczący Eurogrupy Jean-Claude Juncker oraz szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet.
Kryzys finansowy będzie też jednym z tematów najbliższego szczytu UE 15-16 października w Brukseli.
KE przedstawiła w środę pierwszą z serii zapowiadanych propozycji, które mają zapewnić większą stabilność europejskich rynków finansowych. Chodzi o nowelizację dyrektyw z 2006 o wymogach kapitałowych dla banków, form inwestycyjnych i ubezpieczycieli. KE proponuje zaostrzenie tych wymogów, by zmniejszyć ryzyko wkładów i usprawnić nadzór (sprawowany przez krajowe instytucje) nad bankami prowadzącymi działalność w kilku państwach członkowskich.
Zgodnie z propozycją banki będą mogły zaciągać kredyty albo lokować pieniądze na rynku międzybankowym jedynie do określonej wysokości. Mają być doprecyzowane kryteria zaliczania tzw. kapitału hybrydowego (który jednocześnie ma cechy kapitału własnego i obcego) do funduszy własnych banku, co ma kluczowe znaczenie dla określenia poziomu dopuszczalnych kredytów. KE chce też bardziej ograniczyć wysokość kredytu, jakiego bank udziela pojedynczym klientom, ograniczając liczbę wyjątków od obecnych generalnych zasad.
Dla grup bankowych, które prowadzą działalność jednocześnie w kilku krajach UE, mają być ustanowione "kolegia" krajowych organów nadzorczych, by usprawnić nadzór nad takimi wielkimi instytucjami. Kolegia mają m.in. analizować i koordynować sposób bieżącego finansowania ich działalności (zarządzanie ryzykiem płynności). Obecnie działalność takich grup wymyka się często nadzorowi bankowemu, który w UE pozostaje w dużej mierze domeną krajową.
"Jestem przekonany, że nowe przepisy stanowią rozsądną i adekwatną odpowiedź na obecne zawirowania na rynkach. Rygorystyczne zasady, przejrzystość i ostrożność mają zasadnicze znaczenie dla zdrowego i stabilnego systemu bankowego" - powiedział komisarz McCreevy.
Nowe przepisy będą musiały zyskać akceptację Parlamentu Europejskiego i krajów członkowskich. McCreevy odpierał krytyki, że jego propozycja nie odpowiada na wyzwania, które przyniósł kryzys, tłumacząc, że to kompromis odzwierciedlający stanowisko krajów członkowskich. "Jeżeli będzie porozumienie co do surowszych środków, pierwszy się pod tym podpiszę" - powiedział.
Tymczasem KE dała w środę dowód, że w dobie kryzysu finansowego może w sposób elastyczny stosować surowe unijne reguły udzielania pomocy publicznej. Zatwierdziła plan ratowania brytyjskiego banku Bradford and Bingley, ledwie dwa dni po jego pospiesznej nacjonalizacji przez rząd w Londynie. Zwykle procedura zatwierdzania przez KE pomocy publicznej trwa bardzo długo.
W środę unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes ujawniła, że na czas kryzysu została przez KE upoważniona do podejmowania osobiście pilnych decyzji w sprawie ratowania instytucji sektora bankowego, bez potrzeby długotrwałych procedur i formalnej zgody pozostałych 26 komisarzy. Ma to robić w ścisłym kontakcie z przewodniczącym Barroso, a także komisarzem McCreevym i komisarzem ds. finansowych i gospodarczych Joaquinem Almunią.
Odnośnie do pomocy publicznej dla niemieckiego banku WestLB Kroes otworzyła tzw. szczegółowe dochodzenie. Zwykle oznacza to, że KE ma wątpliwości co do przyznanych przez kraj członkowski środków, ale tym razem Kroes podkreśliła, że robi to w celu znalezienia "długoterminowego rozwiązania w ścisłej współpracy z niemieckimi władzami".