Będą problemy z alimentami

Krajowa Rada Komornicza uważa, że zajęcie przez komornika majątku wspólnego dłużnika i jego nowego partnera na poczet zaległych alimentów nie poprawi sytuacji wierzycieli, a spowoduje lawinę pozwów do sądu.

Sejm ma rozpatrzyć w piątek poselski projekt ustawy o funduszu alimentacyjnym. Zaproponowany przez posłów PiS, LPR i Samoobrony projekt zakłada przywrócenie zlikwidowanego w 2004 r. funduszu. "Czy jest jakieś cywilizowane państwo na świecie, gdzie osoba, nawet pozostającą w bliskim stosunku z dłużnikiem, może być zobowiązana do płacenia alimentów nie na swoje dziecko?" - pytała podczas piątkowej konferencji prasowej Krajowej Rady Komorniczej jej rzeczniczka Iwona Karpiuk-Suchecka.

Jej zdaniem, może to spowodować wzrost procesów sądowych. "Przecież te osoby będą wnosiły powództwa przeciwegzekucyjne, skargi na czynności komornika. W międzyczasie wierzyciele alimentacyjni będą składali pozwy o podwyższenie alimentów, a dłużnicy o ich obniżenie" - podkreśliła Karpiuk-Suchecka.

Reklama

Także przedstawicielka stowarzyszenie "Damy radę" walczącego o przywrócenie funduszu alimentacyjnego, Agnieszka Grygorjew uważa poselski pomysł za niedobry. "Nie chciałabym być w sytuacji, w której ktoś obcy utrzymuje moje dziecko. Od tych kosztów są biologiczni rodzice. I dopóki nie znajdziemy metody, żeby biologicznego rodzica skłonić czy wręcz zmusić do utrzymywania swojego dziecka, to żadne ustawy nam nie pomogą" - powiedziała.

Zgodnie z przepisami, komornik ma obowiązek podejmować czynności nie rzadziej niż raz na pół roku. Ustala majątek ruchomy dłużnika, sprawdza czy ma np. samochód, nieruchomości. Może zapytać ZUS i Urząd Skarbowy, czy jest zarejestrowany i gdzie pracuje, może zlecić policji poszukiwanie jego majątku, a także ustalenie miejsca pobytu.

Jak powiedziała Karpiuk-Suchecka nie daje to zazwyczaj efektu. Według niej problem ze ściągalnością długu polega na tym, iż prawie wszyscy dłużnicy alimentacyjni wykazują, że nigdzie nie pracują albo są zarejestrowani w urzędach powiatowych bez prawa do zasiłku.

"Jeśli żyjemy w demokratycznym państwie prawa, to prawa wszystkich muszą być zagwarantowane w równy sposób. Nie może być tak, że wierzyciel ciągle składa zaświadczenia, walczy o alimenty, a nie sposób znaleźć żadnych rozwiązań dyscyplinujących dłużnika" - dodał.

Komornicy odnieśli się także do styczniowego raportu NIK, w którym zarzucono im niską skuteczność, ponieważ do ośrodków pomocy społecznej wpłynęło tylko 0,5 proc. należności na wypłacone zaliczki (po zniesieniu funduszu alimentacyjnego wypłacały je gminy). Wiceprezes Krajowej Rady Komorniczej wyjaśnił, że jeśli uda się pozyskać jakąś kwotę, to w pierwszej kolejności jest ona zaliczana na poczet zaległych alimentów, potem na poczet bieżących świadczeń, dopiero na końcu podlegają zwrotowi do gmin.

Fundusz Alimentacyjny przestał istnieć 1 maja 2004 r., wraz z wejściem w życie ustawy o świadczeniach rodzinnych. Spowodowało to liczne protesty społeczne i już we wrześniu wpłynął obywatelski projekt przywrócenia funduszu, pod którym podpisało się 300 tys. osób. Ustawa o świadczeniach rodzinnych wprowadziła dodatek dla osób samotnie wychowujących dzieci, niższy niż świadczenia z funduszu. Natomiast w 2005 r. Sejm uchwalił ustawę o dłużnikach alimentacyjnych; zamiast dodatku wprowadzono zaliczkę alimentacyjną.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: problemy | Sejm RP | Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »