Będzie łatwiej strajkować? Pracodawcy oburzeni, ale związkowcy też kręcą nosem
Business Insider dotarł do najnowszej wersji rządowego projektu ustawy o sporach zbiorowych. Ułatwi on zorganizowanie strajku w firmie i zmuszenie do rozmów ze związkowcami np. szefów grup kapitałowych, którzy decydują o warunkach pracy i płacy w odrębnych spółkach-córkach.
Pracodawcy protestują, że nie uwzględniono ich poprawek dotyczących sposobów rozwiązywania sporów zbiorowych oraz terminów odpowiedzi na postulaty. Jednak związkowcy także nie są zadowoleni.
- Niektóre proponowane rozwiązania należy ocenić pozytywnie, ale to nie jest projekt satysfakcjonujący. Będziemy zgłaszać istotne zastrzeżenia - wskazał w rozmowie z BI Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ).
Nowa wersja projektu przewiduje wprowadzenie definicji pracodawcy dominującego. Związkowcy np. ze spółki-córki będą mogli wszczynać spór zbiorowy (który może się skończyć strajkiem) ze spółką-matką, czyli centralą grupy kapitałowej, która decyduje o warunkach zatrudnienia w całym holdingu.
To istotne, bo obecnie spór można toczyć - co do zasady - tylko z formalnym pracodawcą, a więc np. prezesem spółki-córki, który w praktyce może nie mieć wpływu na zarobki w zarządzanym przez siebie przedsiębiorstwie.
Związkowcy także tym razem nie są usatysfakcjonowani. Ich zdaniem, na podstawie proponowanych przepisów związki zawodowe nadal nie będą mogły wszczynać sporów zbiorowych z przedstawicielami rządu, a to oni przecież decydują o warunkach pracy np. nauczycieli lub pracowników ochrony zdrowia.
W porównaniu z poprzednią wersją projektu ustawy istotną zmianą jest brak przepisów umożliwiających sądową kontrolę legalności referendum strajkowego. Wcześniej postulowano też, aby przepisy umożliwiały szybką, prewencyjną kontrolę samego sporu zbiorowego przez sąd. W uzasadnieniu projektu resort rodziny tłumaczy, że nie jest to konieczne.
Oprac. KM