Będzie strajk w obronie podwyżek

Kilkaset spośród 3500 osób zatrudnionych w Radzie Unii Europejskiej uczestniczyło w poniedziałek w zorganizowanym przez związki zawodowe trzygodzinnym strajku przeciwko groźbie nieuzyskania w tym roku indeksacyjnej podwyżki płac.

Kilkaset spośród 3500 osób zatrudnionych w Radzie Unii Europejskiej uczestniczyło w poniedziałek w zorganizowanym przez związki zawodowe trzygodzinnym strajku przeciwko groźbie nieuzyskania w tym roku indeksacyjnej podwyżki płac.

Strajkujący w trakcie akcji protestacyjnej zebrali się w głównym holu budynku Justus Lipsius, gdzie mieści się siedziba Rady UE. Wbrew zapowiedziom nie przyłączyli się do nich pracownicy innych instytucji. Pracownicy Komisji Europejskiej, jak poinformowała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen, nie strajkowali, ale zaplanowali manifestację solidarności z kolegami z Rady UE, a urzędnicy Parlamentu Europejskiego planują strajki dopiero, gdyby okazało się, że podwyżek rzeczywiście nie będzie.

Kraje UE mają czas do końca grudnia na podjęcie decyzji.

Reklama

"Ja nie strajkowałem, gdyż uważam, że w obecnej sytuacji gospodarczej Europy podwyżki, a tym bardziej strajk, nie mają uzasadnienia" - powiedział PAP jeden z francuskich urzędników Rady, pragnący zachować anonimowość. "Strajk jest źle odbierany i psuje obraz UE na zewnątrz" - dodał.

Tymczasem według strajkujących "sytuacja gospodarcza i kryzys jest tylko pretekstem dla krajów, by nie udzielić zgodnej z prawem indeksacji" wynagrodzeń i emerytur. "To czysta hipokryzja. Kraje najpierw dały podwyżki swym narodowym urzędnikom, a teraz odmawiają nam wyrównania" - powiedziała PAP fińska urzędniczka.

Chodzi o zaproponowane przez KE i wynikające z automatycznej indeksacji podwyżki wynagrodzeń unijnych urzędników o 3,7 proc. wyliczone na podstawie określonych wskaźników, podanych przez unijne biuro statystyczne Eurostat. Pierwszy określa, jak od połowy 2008 do połowy 2009 roku zmieniły się wynagrodzenia pracowników administracji państwowej w Belgii, Niemczech, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Holandii, Luksemburgu i Wielkiej Brytanii; w każdym z tych krajów wzrosły. Drugi zaś to specjalny wskaźnik "Brussels-International", który bierze pod uwagę wzrost kosztów życia zagranicznych urzędników i dyplomatów w Brukseli.

Większość krajów jest zdecydowanie przeciw podwyżkom - powiedziały PAP belgijskie źródła dyplomatyczne, a najbardziej Austria, Niemcy, Polska i Czechy.

Jednakże problem polega na tym, że jeśli podwyżek nie będzie, to urzędnicy mogą wygrać sprawę w Trybunale Sprawiedliwości UE. Służby prawne Rady UE są zdania, że kraje członkowskie powinny respektować uzgodniony przez nie same wewnętrzny regulamin unijny, który ma obowiązywać do 2012 roku, i podwyżkę zatwierdzić.

Wynagrodzenia ok. 40-tysięcznej rzeszy unijnych urzędników wahają się od 2,5 tys. euro dla świeżo zatrudnionej sekretarki najniższego szczebla do 17,7 tys. euro dla dyrektora generalnego.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: podwyżki płac | strajku | strajk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »