Będziemy pracować do 70-tki? Współtwórca reformy emerytalnej nie pozostawił złudzeń

Minimalny wiek emerytalny trzeba podnieść - uważa współtwórca koncepcji obecnego systemu emerytalnego prof. Marek Góra. Jak powiedział w rozmowie z money.pl, w polski system emerytalny wbudowana jest zachęta do możliwie najdłuższej pracy, ale "ludzie nie zawsze podejmują racjonalne decyzje". Według niego młodzi Polacy muszą przygotować się na pracę nawet do 70-75. roku życia. Dyskusja na temat wieku emerytalnego wróciła po słowach minister funduszy i polityki regionalnej, która nie wykluczyła, że w przyszłości konieczne będzie podniesienie wieku emerytalnego. I choć później doprecyzowała, że obecny rząd nie ma takich planów, to jednak wystarczyło, żeby widmo zmian rozpaliło społeczną - a przede wszystkim "polityczną" - wyobraźnię.

Temat wieku emerytalnego wrócił w środku wakacji. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła, że wiek emerytalny kobiet w Polsce jest najniższy w Europie, a różnica między wiekiem odejścia na emeryturę mężczyzn i kobiet występuje poza Polską, tylko w Rumunii. 

- Nie wykluczam, że w przyszłości konieczne będzie podniesienie wieku emerytalnego. Jednak na teraz najważniejsze jest, i to na pewno będzie skuteczne, żeby dać seniorom bodźce ekonomiczne i kompetencje - powiedziała szefowa resortu w Onecie. 

Reklama

Pełczyńska-Nałęcz musiała się z tych słów gęsto tłumaczyć. PiS od razu podchwycił temat i zarzucił ministrze w rządzie Donalda Tuska ujawnienie planów niedotrzymania wyborczej obietnicy. Polityczka podkreśliła, że zaprezentowała swoje prywatne zdanie, choć zaznaczyła, że jest za równością we wszystkich obszarach - również w kwestii wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. - Nie jest intencją tego rządu podwyższanie wieku emerytalnego - gasiła kryzys w TVP Info.

Wiek emerytalny po 70. roku życia? Współtwórca obecnego systemu nie ma złudzeń

Na temat wieku emerytalnego głos zabrał współtwórca koncepcji obecnego systemu emerytalnego prof. Marek Góra. W rozmowie z portalem money.pl powiedział, że trzeba informować ludzi, że prędzej czy później wiek emerytalny wzrośnie, a dzisiejsi młodzi nie przejdą na emeryturę przed 70-75. rokiem życia. - Wiarygodne sygnały, że tak będzie, pozwolą im się na to przygotować. Dzisiejszy niski wiek emerytalny jest odwrotnym sygnałem, który ich demotywuje i usypia - powiedział ekspert.

Profesor przypomniał, że w Polsce przez kilkadziesiąt lat funkcjonował system, w którym nie opłacało się pracować dłużej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Sprawiało to, że racjonalnym zachowaniem było wcześniejsze przejście na emeryturę. 

- W poprzednim systemie, zlikwidowanym w 1999 r., wiek emerytalny pełnił ważną funkcję fiskalną. Im dłużej ludzie pracowali, tym lepsza była sytuacja finansów publicznych. W obecnym systemie w Polsce - podobnie jak w Szwecji - opóźnienie przejścia na emeryturę przekłada się w całości na podwyższenie jej wysokości. To motywacja pozytywna, ale jako ludzie nie zawsze działamy racjonalnie - powiedział. Jak uważa, zbyt wczesne rozpoczęcie pobierania emerytury może przełożyć się na bardzo trudną sytuację w okresie późnej starości. - Minimalny wiek emerytalny pełni funkcję społeczną. Chodzi o to, żeby postawić racjonalną granicę naszym decyzjom - dodał. 

Wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn powinien zostać zrównany?

Współtwórca reformy emerytalnej odniósł się także do tego, czy zachęty do dłuższej pracy są realną alternatywą dla wyższego wieku uprawniającego do emerytury. Według niego tak nie jest, choć są one potrzebne, a samo określenie uważa za niefortunne.

- Zachęta to coś, co dają politycy, czyli dzisiaj jest, a jutro może tego nie być. Tymczasem nasz system emerytalny jest tak skonstruowany, że zachęta wbudowana jest w jego strukturę. Dzięki temu, by mieć wyższą emeryturę, warto później rozpocząć jej pobieranie. I to trzeba ludziom tłumaczyć - zauważył Góra. 

Według niego nie wystarczy informować, że dłuższa praca się opłaca. - Do późniejszego przejścia na emeryturę trzeba się zawczasu przygotować, czyli dbać o to, co będzie decydować o naszej zatrudnialności w przyszłości, czyli przede wszystkim o kwalifikacje, stan zdrowia, aktywne nastawienie do życia - dodał. 

Według profesora, niezależnie od wysokości, minimalny wiek kobiet i mężczyzn powinien być równy. - Gdy projektowaliśmy obecny system emerytalny, proponowaliśmy, aby początkowo minimalny wiek emerytalny wynosił 62 lata dla obu płci, a potem był stopniowo podnoszony - powiedział. Stało się jednak inaczej, a według niego niższy minimalny wiek dla kobiet wcale nie jest dla nich korzystny. Wysokość emerytury ustalana jest bowiem na podstawie średniej dalszej długości trwania życia, a nie liczonej osobno dla kobiet i mężczyzn. 

Co z wiekiem emerytalnym w Polsce? Po słowach Pełczyńskiej-Nałęcz dyskusja odżyła na nowo

Po słowach Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z Polski 2050 na temat ewentualnego podniesienia wieku emerytalnego w przyszłości, dyskusja rozgorzała nie tylko ze strony PiS, ale również w samej koalicji. 

Lewica zapowiedziała, że nigdy nie zgodzi się na podwyższenie wieku emerytalnego. - Co nie zmienia faktu, że nie słyszę dzisiaj żadnych postulatów ani projektów ustaw, które by chciały te wiek emerytalny zmieniać - powiedział "SE" wicepremier Krzysztof Gawkowski. - Nigdy i nigdzie o tym na poziomie rządowym nie było mowy. Padają czasem takie wypowiedzi medialne, jak ta pani ministry Pełczyńskiej-Nałęcz, ale żadne prace się w tym temacie nie toczą - dodał.

Głos zabrał również minister finansów z KO. W rozmowie z "Newsweekiem" przekonywał, że "nie ma absolutnie żadnej dyskusji" o podniesieniu wieku emerytalnego w Polsce. - Nie zostanie zmieniony, bo taka jest wola Polaków - zapewnił Andrzej Domański. 

Według Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, doświadczenie podniesienia wieku emerytalnego za poprzedniego okresu sprawowania władzy przez część obecnej koalicji wyraźnie wskazuje, że tego podniesienia nie będzie. - Było ono bardzo bolesne i pokazuje, że politycznie nie da się tego zaakceptować - stwierdziła w rozmowie z Interią. 

Z kolei według Tomasza Lasockiego z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej, zachęcanie Polaków do tego, by pracowali jak najdłużej, zamiast podniesienia wieku emerytalnego, to plasterek na odciętą nogę. - Na całym świecie jest tak, że ludzie przechodzą na emeryturę wtedy, kiedy to się im opłaca - a zawsze opłaca się to w niedługim czasie od osiągnięcia wieku emerytalnego. W Polsce, przy jeszcze całkiem dużej proporcji między nowymi emeryturami a dotychczasowymi zarobkami, opłaca się tym bardziej, że bez problemu można następnie wrócić do pracy, pobierając emeryturę i pensję - zauważył ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. 

O dyskusji na temat wieku emerytalnego w Polsce przeczytasz również tutaj.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wiek emerytalny | Emerytura | reforma emerytalna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »