Bezrobotnych przymus do pracy

Samorządy nie organizują prac społecznie użytecznych dla bezrobotnych. Osoby, które odmawiają podjęcia prac, czują się bezkarne. Resort pracy zamierza zwiększyć liczbę godzin prac społecznych.

Gminy i urzędy pracy nie są zainteresowane organizacją prac społecznie użytecznych, które zgodnie z intencją ustawodawcy miały przeciwdziałać pracy osób bezrobotnych na czarno. Choć w Polsce zarejestrowanych jest 2,5 mln bezrobotnych i większość z nich nie ma prawa do zasiłku, z prac tych korzysta maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy osób. W pierwszym półroczu 2006 roku Fundusz Pracy wydał na tę formę aktywizacji 4,2 mln zł, czyli zaledwie 14,9 proc. zaplanowanych na ten cel środków.

- Tak niskie wykorzystanie środków w zakresie prac społecznie użytecznych wynika prawdopodobnie z faktu, że gminy muszą współfinansować tę formę aktywizacji - tłumaczy Henryk Michałowicz z Konfederacji Pracodawców Polskich.

Może się to zmienić. Resort pracy przygotowuje założenia do nowej ustawy o rynku pracy, dzięki którym prace społecznie użyteczne będą w całości finansowane przez urząd pracy, a nie - jak obecnie - również przez gminy. Ministerstwo chce także umożliwić uczestnictwo w pracach większej grupie bezrobotnych.

- Trzeba będzie zastanowić się nad tym, aby z tej formy aktywizacji korzystali wszyscy bezrobotni, a nie tylko ci, bez prawa do zasiłku - uważa Anna Kalata, minister pracy i polityki społecznej.

Zdanie to podziela Mateusz Walewski z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE. Według niego obecne ograniczenie liczby uczestników prac społecznie użytecznych zmniejsza ich efektywność.

Anna Kalata, minister pracy, rozważa możliwość kierowania do prac społecznie użytecznych wszystkich bezrobotnych

Brak zainteresowania

Zdyscyplinowanie bezrobotnych i ograniczenie zatrudnienia w szarej strefie to cele, jakie przyświecały ustawodawcy, gdy rok temu wprowadzał prace społecznie użyteczne do ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz.U. nr 99, poz. 1001 z późn. zm.). Zgodnie z przepisami tej ustawy, prace takie mogą wykonywać bezrobotni, którzy nie mają już prawa do pobierania zasiłku lub też w ogóle nie nabyły takiego uprawnienia (dotyczy to około 87 proc. bezrobotnych) i korzystają ze świadczeń z pomocy społecznej. Osoby takie mogą pracować m.in. w domu pomocy społecznej lub ośrodku interwencji kryzysowej. Do ich zadań należeć może np. sprawowanie podstawowej opieki nad osobą starszą.

Prace społecznie użyteczne organizują gminy we współpracy z urzędami pracy. Samorządy często nie są zainteresowane ich organizacją, gdyż muszą pokryć 40 proc. wynagrodzeń uczestników tej formy aktywizacji zawodowej. Pozostałą część kwoty finansują urzędy pracy.

Reklama

Małe płace

W ramach prac społecznie użytecznych bezrobotni mogą przepracować nie więcej niż 10 godzin tygodniowo, przy czym za każdą godzinę pracy otrzymują co najmniej 6 zł. Oznacza to, że mogą zarobić 180 zł netto miesięcznie. Niska płaca zniechęca bezrobotnych do uczestnictwa w pracach, zwłaszcza jeżeli wiąże się z nimi konieczność dojazdu do siedziby pracodawcy. Dodatkowo czas trwania tych prac jest zazwyczaj ograniczony do kilku miesięcy. Bezrobotni wolą więc podejmować zatrudnienie w szarej strefie, które gwarantuje wyższe zarobki, tym bardziej że urzędy bardzo rzadko stosują wobec osób, które uchylają się od uczestnictwa w tych pracach, przewidziane w ustawie sankcje, takie jak wykreślenie ich z rejestru bezrobotnych na 90 dni.

Nie będą zmuszać

Urzędnicy, z którymi rozmawialiśmy, przyznawali, że nie zawsze zmuszają bezrobotnych do takich prac.

- Nie można kazać matce opiekującej się dziećmi wykonywać prac społecznie użytecznych. I to aż przez 10 godzin w tygodniu - mówi pracownik rzeszowskiego powiatowego urzędu pracy, który chce zachować anonimowość. Jego zdaniem osoby takiej za pieniądze, które zarobi, nie będzie stać na zatrudnienie opiekunki do dziecka.

Z kolei w jednym z mazowieckich publicznych pośredniaków niewyciąganie konsekwencji wobec odmawiających uczestnictwa w pracach społecznie użytecznych tłumaczy się ich złą kondycją psychiczną związaną z brakiem pracy.

Ministerstwo zmobilizuje

Resort pracy przygotował już nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Trafiła ona właśnie do uzgodnień międzyresortowych. Zgodnie z nią, bezrobotni, którzy odmówią uczestnictwa w pracach społecznie użytecznych lub przerwą je bez uzasadnienia stracą status bezrobotnego. Zostaną tym samym pozbawieni m.in. prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej.

- To słuszna propozycja, pod warunkiem że będzie stosowana w praktyce - tłumaczy Henryk Michałowicz. Jego zdaniem tego typu negatywne konsekwencje powinny dotyczyć również wszystkich pozostałych osób korzystających z przewidzianych ustawą form aktywizacji. I w tę stronę zmierza nowela.

Regulacje dotyczące prac społecznie użytecznych znajdą się także w przygotowywanej przez resort nowej ustawie o rynku pracy. W niej zmiany mają iść jeszcze dalej, np. czas wykonywania prac społecznie użytecznych miałby zostać wydłużony z 10 do 20 godzin tygodniowo. Zdaniem Ministerstwa Pracy, większa liczba godzin zapewni nie tylko wyższe zarobki, ale także zmotywuje bezrobotnych do podejmowania takiej pracy, a w rezultacie zmniejszy również liczbę bezrobotnych pracujących na czarno.

Izabela Rakowska-Boroń

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: gminy | samorządy | resort pracy | bezrobotni | przymus | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »