Bilans ministrów wypada na minus

Ustępujący ministrowie skarbu i gospodarki nie mają dobrych recenzji. Pierwszy jest krytykowany za wstrzymanie procesu prywatyzacji, drugi - za brak konsekwencji w realizowaniu swoich ambitnych planów. Chociaż, jak powiedział jeden z naszych rozmówców, nie byli to najgorsi ministrowie w tym rządzie.

Ustępujący ministrowie skarbu i gospodarki nie mają dobrych recenzji. Pierwszy jest krytykowany za wstrzymanie procesu prywatyzacji, drugi - za brak konsekwencji w realizowaniu swoich ambitnych planów. Chociaż, jak powiedział jeden z naszych rozmówców, nie byli to najgorsi ministrowie w tym rządzie.

Do końca listopada 2002 r. państwowa kasa zyskała z prywatyzacji niespełna 1,2 mld zł. To zaledwie 17,6% rocznego planu. Na finansowanie deficytu miało popłynąć z tego źródła 6,6 mld zł. Budżet musiał się w znacznym stopniu zadłużać, by pokryć niedobór. Byłemu ministrowi skarbu nie udało się sprzedać energetycznej grupy G-8, nie znalazł inwestorów dla Rafinerii Gdańskiej, w miejscu stanęła prywatyzacja PZU, a sprzedaż akcji takich tuzów, jak PKO BP, została przełożona na ten rok. - Ocena tych działań jest jednoznaczna: niewykonanie planu prywatyzacji spowodowało zwiększenie emisji papierów dłużnych i wzrost zadłużenia sektora finansów publicznych - mówi Maciej Grabowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Reklama

Według Rafała Antczaka, ekonomisty Fundacji CASE, oceny zarówno Wiesława Kaczmarka, jak i Jacka Piechoty powinny być neutralne. - Są w tym rządzie osoby, które znacznie bardziej mu szkodzą. Dymisje powinny dotyczyć osób z nazwiskami na "Ł" - mówi. Dodaje, że spowolnienie prywatyzacji to koncepcja całego obozu politycznego, który obecnie sprawuje władzę.

Ministerstwo Skarbu należy do najbardziej wrażliwych politycznie resortów - niezależnie od tego, kto jest akurat u władzy. Dla byłego już ministra skarbu ubiegły rok zaczął się źle. W styczniu Sejm debatował nad wotum nieufności dla W. Kaczmarka. Bezpośrednim powodem była polityka kadrowa w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie. Opozycja zarzucała ministrowi, że odwołanie zarządu PGNiG miało na celu ochronę interesów firm powiązanych z Aleksandrem Gudzowatym, właścicielem Bartimpeksu. Koalicja wybroniła ministra, ale kilka miesięcy później wybuchła nowa awantura. Tym razem w grupie PZU. Wbrew instrukcjom resortu skarbu szef PZU Zdzisław Montkiewicz objął funkcję szefa rady nadzorczej PZU Życie. Konflikt został zażegnany, ale już wtedy zaczęto mówić o dymisji W. Kaczmarka. Prezes największego na polskim rynku ubezpieczyciela jest kojarzony z osobą premiera Leszka Millera - konflikt wokół rady nadzorczej PZU Życie miał się więc przenieść na rządowe salony. Ale w połowie roku minister skarbu zapewniał, że żadnego konfliktu nie ma.

Choć decyzji w sprawie dużych prywatyzacji było w 2002 r. jak na lekarstwo, to jednak nawet te, które podejmowano, wywoływały duże zamieszanie. Tak było przy okazji sprzedaży warszawskiego Stoenu. Za 1,5 mld zł niemiecki RWE nabył 85% akcji firmy, co bardzo nie spodobało się opozycji. - Z ekonomicznego punktu widzenia ta transakcja była bardzo udana, ale pokazała, jak bardzo wrażliwy politycznie jest temat prywatyzacji w Polsce. To, że do niej doszło, można interpretować na różne sposoby. Albo minister próbował przełamać pewne tabu, albo celowo chciał zaognić sytuację, by jeszcze bardziej spowolnić proces prywatyzacji - mówi Rafał Antczak.

- Ministrów rozlicza się ze skuteczności. Tymczasem w takich sprawach, jak sprzedaż Rafinerii Gdańskiej, PZU, czy chemii ciężkiej sytuacja jest taka sama, jak przed rokiem. Choć ogłasza się plany strategiczne, to ich realizacja stoi pod dużym znakiem zapytania - uważa Maciej Grabowski z Intytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Według niego podobny zarzut można przedstawić odwołanemu ministrowi gospodarki. - Program wspierania przedsiębiorczości to był bardzo dobry pakiet. Jego powstanie to w znacznej mierze zasługa resortu gospodarki. Jednak Jackowi Piechocie chyba zabrakło poparcia politycznego, by go wprowadzić w życie - mówi M.Grabowski.

Największa porażka ministra Piechoty to sprawa Stoczni Szczecińskiej. Szef resortu zaangażował w nią swój autorytet, mimo to skończyło się bankructwem przedsiębiorstwa. - To była próba łączenia ognia z wodą, czyli składanie obietnic bez politycznego pokrycia. To praktyka stosowana nie tylko przez ministra Piechotę, ale również pozostałych członków rządu - mówi Rafał Antczak.

Pod koniec roku minister Piechota przegrał w jeszcze jednej sprawie. Rząd pod naciskiem związków zawodowych złagodził swój program restrukturyzacji górnictwa. - Trudno powiedzieć, czy to było bezpośrednią przyczyną dymisji J. Piechoty. Ta decyzja to raczej wypadkowa różnych czynników - ocenia R.Antczak.

OPINIE

Piotr Bielski,

ekonomista BZ WBK

Roszady w rządzie nie powinny mieć znaczącego wpływu na rynek, bo nie spowodują zasadniczej zmiany w polityce gospodarczej rządu. Od dłuższego czasu spekulowano na temat dymisji ministra skarbu. Rynek już się z tym pogodził, pozostawało tylko pytanie "kiedy". Myślę, że zmiana na tym stanowisku będzie miała pozytywne konsekwencje w postaci przyspieszenia prywatyzacji. Z kolei o nowym szefie połączonych ministerstw pracy i gospodarki nie od dziś wiadomo, że jest głównym architektem polityki gospodarczej rządu. Uważany jest za dobrego fachowca. Dlatego rozszerzenie jego kompetencji jest dobrym pomysłem.

Jacek Wiśniewski,

szef działu prognoz

i analiz Pekao

Z punktu widzenia rynków finansowych, najważniejsza jest zmiana na stanowisku ministra skarbu. Jeżeli spełnią się zapowiedzi premiera, dotyczące przyspieszenia procesów prywatyzacyjnych i odpolitycznienia tego resortu, to będzie to zmiana na plus. W konsekwencji można oczekiwać zmniejszenia emisji papierów skarbowych, co będzie miało pozytywny wpływ na ich ceny. A to powinno zahamować przyrost długu publicznego, tak aby nie przekroczył drugiego pułapu określonego w ustawie o finansach publicznych, tj. 55% PKB. Papiery skarbowe na razie nie zareagowały na informacje o zmianach w rządzie. Po pierwsze dlatego, że dotarły one na rynek, gdy handel już się kończył, a po drugie dlatego, że wspomniany wpływ na ceny będzie widoczny dopiero w długim terminie. Poza tym, te zmiany nie są aż tak istotne, jak np. dymisja ministra finansów.

Łukasz Tarnawa,

główny ekonomista

PKO BP

Rekonstrukcja rządu została dobrze odebrana przez rynek walutowy. Inwestorzy pozytywnie zareagowali przede wszystkim na informację o zmianie na stanowisku ministra skarbu. Wynika to stąd, że pod kierownictwem Wiesława Kaczmarka procesy prywatyzacyjne były realizowane powoli, a to utrudniało wykonanie budżetu. Jeżeli, zgodnie z zapowiedzią premiera, prywatyzacja zostanie przyspieszona, to powinno to spowodować napływ kapitału z zagranicy, co z kolei spowoduje umocnienie złotego. Jeśli chodzi o zmiany w resortach pracy i gospodarki pozytywne jest to, że całość spraw gospodarczych zastała skupiona pod jednym dachem. Obawy może budzić natomiast to, czy jeden minister będzie w stanie nadzorować jednocześnie reformę rynku pracy i politykę gospodarczą.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | skarbu | bilans | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »