Brak rąk do pracy. Jak załatać dziurę?
Przedsiębiorcy chcą jak najszybciej załatać dziurę na rynku pracy po Polakach, którzy wyjechali na zachód i apelują o otwarcie granic dla cudzoziemskich pracowników. Apel jest przedwczesny - uważa Krajowe Forum Bezrobotnych.
O apelu organizacji przedsiębiorców i niektórych polityków o stworzenie możliwości zastąpienia Polaków, którzy wyjechali do pracy za granicę, pracownikami z innych krajów, m.in. Ukrainy, Bułgarii i Rumunii, napisała poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".
O konieczności otwarcia polskiego rynku pracy na Wschód, przekonani są nie tylko przedsiębiorcy, którzy na własnej skórze odczuwają skutki masowej emigracji, lecz również fachowcy, ekonomiści oraz politycy. W Polsce mamy blisko pół miliona legalnie zatrudnionych obcokrajowców, jednak większość przyznaje się do pracy na czarno, głównie na budowach i w rolnictwie. Obecnie, aby zatrudnić pracownika zza wschodniej granicy, polski pracodawca musi pokonać szereg formalności.
Za wcześnie na otwarcie
Apel przedsiębiorców o otwarcie granic dla zagranicznych pracowników jest przedwczesny - uważa Krajowe Forum Bezrobotnych (KFB), bo najpierw, po wyjeździe wielu Polaków do pracy w innych krajach UE, należy ustabilizować polski rynek pracy poprzez obniżenie pozapłacowych kosztów pracy.
Prezesa KFB Waldemar Janeda twierdzi, że Forum z zaciekawieniem przyjęło apel przedsiębiorców o otwarcie polskiego rynku pracy, ale na razie sprzeciwia się tej inicjatywie. Dlaczego? Ponieważ gdyby otwarcie granic nastąpiło zbyt szybko, sytuacja na rynku wróciłaby do niedawnego, mniej korzystnego dla pracowników, stanu.
- Teraz żaden pseudobiznesmen mający siedzibę w rozklekotanym maluchu nie powie już pracownikowi: "jak się nie podoba, to na twoje miejsce jest dwudziestu chętnych" - uważa prezes Janeda.
- To zaleta naszego wejścia do Unii i wyjazdu wielu Polaków do pracy - powiedział prezes KFB.
Zróbmy coś wspólnie
KFB przyznaje, że niepokojąca jest perspektywa, w której przedsiębiorcy mogą mieć kłopoty z utrzymaniem się na rynku z powodu braku wykwalifikowanej siły roboczej. Według Janedy, najpilniejszym problemem na polskim rynku pracy jest obniżenie jej pozapłacowych kosztów. Obciążeni nimi przedsiębiorcy mało płacą swoim pracownikom, co zniechęca ich do pracy w Polsce.
Prezes Forum zaapelował do zrzeszającego przedsiębiorców Business Centre Clubu o wspólne wywieranie presji na rząd w tej sprawie.
- Gdybyśmy występowali razem - nasze żądanie obniżenia kosztów pracy miałoby to większą moc. To wspólny interes pracowników i przedsiębiorców. Poprosimy pana Marka Goliszewskiego (prezesa BCC ) o spotkanie i rozmowy, by wypracować wspólne stanowisko i propozycje zmian w odpowiednich - przepisach zapowiedział Janeda.
To może być dobry pomysł
Z argumentacją bezrobotnych zgadza się wiceprezes BCC, Zbigniew Żurek. Przyznaje, że już teraz wielu przedsiębiorców nie może znaleźć w Polsce odpowiednich pracowników, ale w większości przypadków niemożliwe jest zatrudnianie bezrobotnych, którzy nie posiadają odpowiednich kwalifikacji.
BCC podoba się, że Forum zwraca uwagę na wysokie koszty pracy w Polsce.
- Bezustannie apelujemy o zmniejszenie pozapłacowych kosztów pracy. Jeśli sygnały, że trzeba to robić wspólnie, docierają do nas ze strony bezrobotnych, podnosi nas to w naszym działaniu - podkreślił Żurek.
Odnosząc się do propozycji wypracowania wspólnego z bezrobotnymi stanowiska w tej sprawie, ocenił, że może to być dobry pomysł.
- Trzeba usiąść i porozmawiać - stwierdził.
W ocenie Janedy, ewentualne rozmowy z przedsiębiorcami powinny odbywać się bez udziału związku zawodowych, których interes "bywa sprzeczny z interesem pracowników". Jeśli pracownik drobnego przedsiębiorcy przyjdzie do nich z prośbą o pomoc, słyszy często, że najpierw musi się zapisać i opłacić składkę - zaznaczył Janeda.