Branża drzewna w Polsce: Czeka nas katastrofa
Jak ocenili przedstawiciele branży drzewnej, zaproponowany przez Lasy Państwowe system sprzedaży drewna na 2022 r. to katastrofa. Dodali, że ich apele o ograniczenie eksportu drewna z Polski pozostają bez odpowiedzi rządu.
We wtorek w Warszawie odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli branży stolarki drewnianej i produkcji drzewnej w Polsce.
Prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego Marek Kubiak podkreślił, że 2021 rok to czas kryzysu surowcowego na rynku drzewnym. Wywołany on został po pandemii zapotrzebowaniem na drewno w USA i w Chinach.
- Sytuacja w 2021 r. bardzo mocno się skomplikowała. Ceny tarcicy wzrosły o 300 proc. w ciągu kilku miesięcy. Jej producenci w Europie zaczęli ja wysyłać do USA, co spowodowało niedobór na lokalnych rynkach. To z kolei wywołało rosnące ceny surowca drzewnego - wyjaśnił.
Kubiak wskazał, że w drugim półroczu br. kiedy w ramach drugiej rundy polskie przedsiębiorstwa zaczęły zaopatrywać się w surowiec drzewny, to ceny metra sześciennego sosny i świerka z ok. 250 zł wzrosły nawet do ponad 800 zł. Przedstawiciel PIGPD dodał, że mimo, iż sytuacja na rynku amerykańskim zaczęła się normować, to ceny tarcicy w Polsce poszybowały w górę. Utrudniony jest również dostęp do niej, ponieważ wyjeżdża ona do Państwa Środka.
Kubiak mówił, że mimo wielu apelów branży do rządu ws. ograniczenia wywozu z Polski drewna, to pozostały one bez odzewu. Jednocześnie zaznaczył, że Lasy Państwowe zaproponowały "katastrofalny" system sprzedaży drewna na 2022 rok.
Prezydent PIGPD podkreślił, że mimo wcześniejszych zapowiedzi leśników, iż nowe zasady sprzedaży zostaną skonsultowane z branżą, tak się ostatecznie nie stało. Poinformował, że powołany w sierpniu przez szefa LP zespół ds. współpracy między Lasami a branżą nigdy się nie spotkał. Z kolei nowe zasady sprzedaży drewna zostały zatwierdzone przez dyrektora generalnego LP 22 września. - Te zasady są bardzo niekorzystne dla polskiego przemysłu drzewnego - ocenił.
Branża krytykuje m.in. zmianę udziału drewna, jakie jest kupowane przez przemysł na Portalu Leśno-Drzewnym i na aukcjach. Zgodnie z nowymi zasadami w 2022 r. ilość drewna nabywana na Portalu przez klientów z historią zakupu spadnie z 80 do 70 proc. Pozostała pula, czyli 30 proc. zostanie skierowane na aukcje.
Kubiak przekonywał, że skierowanie większej puli drewna na akcje może spowodować, że wiele firm, które nie mają historii zakupów, mogą zostać cenowo przebite przez przedsiębiorców zajmujących się skupowaniem drewna i późniejszym jego wywozem za granicę.
Według informacji przedstawionych przez dyrektora PIGPD Rafała Szeflera w ostatnich latach z Polski wyeksportowano ok. 15 mln m sześc. drewna. Izba przekazała, że zgodnie z szacunkami w tym roku z kraju może wyjechać nawet ok. 4 mln m sześc. surowca drzewnego, które powinno zostać w kraju i zaspakajać lokalny rynek. Szefler dodał, że na eksporcie drewna oprócz samych eksporterów praktycznie nikt nie zyskuje, ponieważ wywożony surowiec jest objęty zerową stawką VAT.
Branża nie jest również zadowolona z zaproponowanych przez LP nowych kryteriów oceny ofert.
Kubiak tłumaczył, że w 2022 roku 85 proc. oceny będzie stanowiła cena, a pozostałe 15 proc. rozwiązania, które "mają niby ograniczyć eksport". LP ustanowiły, że lokalizacji punktów przerobu oraz udział przerabianego surowca będą stanowić po 7,5 proc. oceny. Według Izby zastosowany zabieg może spowodować, że w kraju może zostać do ok. 0,5 mln m sześc. drewna, choć kryterium lokalizacji, bliskości zakładu przetwórczego powinno mieć znacznie większą wagę w ocenianiu ofert.
Prezydent PIGPD podkreślił, że drewno szczególnie w obecnych czasach stało się surowcem strategicznym i wiele państw robi wiele, aby unormować, ograniczyć wywóz takiego surowca za granicę. Kubiak wymienił, że tak robią np. Rosja, Białoruś, Węgry, Chorwacja, w przyszłym roku mogą być to także Słowacja oraz Czechy. Brakuje z kolei reakcji polskich władz - zaznaczył.
Prezes związku POiD (Polskie Okna i Drzwi) Janusz Komurkiewicz zwrócił uwagę, że mimo dobrej koniunktury na rynku budowlanym, rekordowej ilości oddawanych mieszkań, branża może zderzyć się z brakami drewna konstrukcyjnego. Pytany o to jak wysokie ceny drewna wpływają na ceny stolarki wyjaśnił, że są one zauważalne, ale nie można ich porównać do np. kilkuset procentowego skoku cen samego drewna. Tłumaczył, że wynika to m.in. z zapasów, jakie mają jeszcze producenci np. okien czy drzwi.
Komurkiewicz ocenił też, że obecne wysokie ceny drewna powinny zacząć spadać po nowym roku. Zwrócił jednak uwagę, że jeśli tak się nie stanie, to taka sytuacja znacznie wpłynie na koszty produkcji. To z kolei obniży konkurencyjność producentów, co może przełożyć się na utratę pozycji lidera w UE - podsumował.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze