Branża mięsna traci płynność

Branży mięsnej coraz wyraźniej zaczyna zaglądać w oczy widmo utraty płynności. Banki, obserwując coraz większe problemy sektora, rezygnują bowiem z finansowania bieżącej działalności zakładów mięsnych.

Branży mięsnej coraz wyraźniej zaczyna zaglądać w oczy widmo utraty płynności. Banki, obserwując coraz większe problemy sektora, rezygnują bowiem z finansowania bieżącej działalności zakładów mięsnych.

Branży mięsnej coraz wyraźniej zaczyna zaglądać w oczy widmo utraty płynności. Banki, obserwując coraz większe problemy sektora, rezygnują bowiem z finansowania bieżącej działalności zakładów mięsnych. Zdaniem przedsiębiorców, jedynie większe zaangażowanie państwa w uregulowanie sytuacji na rynku mięsa oraz wykorzystanie możliwości eksportowych mogą postawić branżę na nogi.

W 2000 r. rentowność sektora mięsnego spadła poniżej zera i wyniosła -1,5 proc. Również ten rok - według przedstawicieli największych zakładów - branża zakończy pod kreską. To wszystko sprawia, że banki tracą zaufanie do zakładów zajmujących się przerobem mięsa.

Reklama



Branża wysokiego ryzyka

Już wkrótce branży może grozić utrata płynności, bo banki coraz mniej chętnie kredytują mięsne spółki.

- Wyraźnie spada atrakcyjność tego sektora. Z racji tego, że zaliczany jest do branż wysokiego ryzyka, w interesie banków nie leży finansowanie działalności zakładów mięsnych. Banki w pierwszej kolejności będą rezygnowały z kredytowania firm, które nie mają trwałych powiązań z dostawcami surowca, jak również odbiorcami produktów - mówi Przemysław Chabowski, prezes Morlin.

Na utratę płynności szczególnie narażone są zakłady, które powstawały jak grzyby po deszczu na początku lat 90. Właśnie tym przedsiębiorstwom może być najtrudniej sprostać rosnącym wymaganiom banków.

- Ich obroty były udokumentowane jedynie w połowie, a resztę wpływów realizowano w sposób niekontrolowany. Teraz trudno jest im na podstawie posiadanych dokumentów przekonać banki do inwestowania w zakłady, które wykazywały minimalne przychody - tłumaczy Przemysław Chabowski.

Zdaniem Marka Sadkowskiego, prezesa Byd-Meatu, obecnej sytuacji nie można bagatelizować.

- Utrata płynności może przesądzać o zamykaniu kolejnych zakładów - mówi Marek

Sadkowski.



Utopione pieniądze

Jakby tego było mało, okazuje się, że jeszcze jest trudniej rodzimym zakładom uzyskać preferencyjny kredyt, który należy się zakładom przystosowującym się do wymogów Unii Europejskiej.

- Nie znam przypadku, żeby ktokolwiek skorzystał z kredytu preferencyjnego przygotowanego przez Agencję Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Tymczasem jest to bardzo korzystna pożyczka, dzięki której każdy zakład mógłby otrzymać do 8 mln zł na około 6,5 proc. Jednak z naszych informacji wynika, że wszyscy starający się o taką pożyczkę ponieśli jedynie duże koszty związane z procedurą jej przyznania. Brak udzielenia tego kredytu - i to mimo wcześniejszych zapewnień - spowodował, że wiele zakładów stoi na krawędzi bankructwa - tłumaczy Stanisław Zięba, sekretarz Polskiego Związku Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa.

Kłopoty z uzyskaniem preferencyjnego kredytu wynikają również z faktu, że banki zaczęły żądać zabezpieczeń na sumę trzykrotnie wyższą niż wartość pożyczki.

- Nasz sektor oceniany jest przede wszystkim na podstawie wyników spółek giełdowych, które mają obowiązek publikowania wszystkich informacji. Tymczasem ostatnie lata nie były dobre dla dużych przedsiębiorstw mięsnych, notowanych na GPW. Na tej podstawie branża zaliczana jest do wysokiego ryzyka, a program modernizacji jest programem martwym - wyjaśnia Marek Sadkowski.

Inna sprawa, że agencja może sztucznie blokować uruchomienie tego programu, gdyż z chwilą udzielenia pierwszych pożyczek będzie musiała do nich po prostu dopłacać.



Bomba ekologiczna

To nie koniec problemów branży. Kolejną kwestią, która od początku lat 90. została zaniedbana, jest utylizacja odpadów szczególnego ryzyka.

- Nasz kraj nie jest do tego przygotowany. Dopóki nie zostanie uregulowany ubój, trudno liczyć na załatwienie problemu utylizacji. Duże ubojnie, które są pod stałym nadzorem weterynaryjnym, starają się mieć powiązania z najlepszymi zakładami utylizacyjnymi, czego nie można powiedzieć o firmach działających w tzw. szarej strefie. Z powodu braku obowiązkowej rejestracji bydła, ciężko oszacować, jaka część odpadów jest niewłaściwie neutralizowana - zaznacza Marek Sadkowski.

Wiele w tej kwestii będzie zależało od działań rządu. Na razie wszystkie poczynania legislacyjne kończą się na opracowywaniu projektów.

- Przygotowaliśmy branżowy program restrukturyzacji i modernizacji przemysłu utylizacyjnego. Jednak jego funkcjonowanie jest niemożliwe, gdyż ARiMR najpierw musi uzyskać odpowiednie rozporządzenie, które umożliwi dopłatę środków publicznych do utylizacji - Stanisław Zięba.



Szansa w eksporcie

Pojawia się jednak światełko w tunelu. Dla wielu zakładów prawdziwym lekarstwem może okazać się eksport.

- Na mięsnym rynku powstaje nowy układ. Specjaliści uważają, że w Europie liczącym się graczem na rynku mięsa powinien stać się nasz kraj oraz Węgry. W UE - poza Hiszpanią - spada produkcja, co stwarza szansę naszym zakładom. Jednak musimy być konkurencyjni. Jeśli nasze produkty nie są atrakcyjne cenowo, to państwo powinno znaleźć środki na dopłaty do eksportu, zapewniające zdobywanie zagranicznych rynków. Powodzenie eksportu w 90 proc. zależy od nas samych, a w 10 od państwa. Jednak te 10 proc. jest niezbędne do pełnego powodzenia przedsięwzięcia - uważa Przemysław Chabowski.

- Najlepsze są te rynki, które mogą zapłacić najwięcej. Zaliczamy do nich Stany Zjednoczone, Europę Zachodnią, kraje arabskie, Japonię oraz Singapur. Idealna sytuacja dla zakładu mięsnego to możliwość wyeksportowania 30 proc. wyrobów. Obecnie za granicę krajowe firmy wysyłają nie więcej niż jedną dziesiątą produkcji - podsumowuje Marek Sadkowski.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | oczy | widmo | przemysław | problemy | branża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »