Buble prawne

Z roku na rok ilość uchwalanego w Trzeciej Rzeczpospolitej prawa rośnie. Aby uchwycić tę tendencję wystarczy przejrzeć kilka roczników Dziennika Ustaw. To najważniejszy publikator, w którym muszą (warunek ich wejścia w życie) ukazać się wszystkie najważniejsze akty prawne (ustawy, rozporządzenia, ratyfikowane umowy międzynarodowe).

Z tego powodu liczba pozycji w całym roczniku Dziennika Ustaw jest jednym z najbardziej obiektywnych wyznaczników aktywności Ustawodawcy w danym roku.

Przyrost geometryczny

Nawet pobieżna analiza wskazuje lawinowy wzrost ilości publikowanych aktów normatywnych - w roku 2000 w Dzienniku Ustaw opublikowano 1346 akty prawne, w roku 2001 - 1866, w roku 2002 - 2098, natomiast w roku ubiegłym - już 2343 akty. Kończący się rok niewątpliwie będzie rekordowy, gdyż do dnia 20 grudnia opublikowanych zostało aż 2690 aktów prawnych, a należy pamiętać, iż aktywność prawodawcza wyjątkowo nasila się w grudniu każdego roku.

Reklama

Nieubłagane prawa statystyki mówią, iż jeżeli założymy wciąż ten sam poziom sztuki legislacyjnej, to tak znaczne zwiększenie ilości powstających aktów prawnych musi doprowadzić do przynajmniej proporcjonalnego zwiększenia się ilości aktów prawnych nieudanych, mogących śmiało pretendować do miana "bubli legislacyjnych".

Niestety, poczynione powyżej założenie jest nieprawdziwe, gdyż wnikliwa obserwacja poziomu naszej ojczystej legislacji wskazuje na stałą i nieubłaganą obniżkę poziomu merytorycznego powstającego prawa. Zjawisko to jest wyjątkowo niebezpieczne w państwach takich jak Polska, które wcielają w życie zasady demokratycznego państwa prawnego dopiero od lat kilkunastu. Zalew prawa i to w dodatku bardzo często - prawa niespójnego, niedopracowanego i często niezrozumiałego nawet dla stosujących je organów publicznych - powoduje, że szacunek dla prawa maleje. W ten nurt idealnie wpisały się również złowróżbne wieszczenia eurosceptyków, którzy przed 1 maja tego roku straszyli społeczeństwo przede wszystkim unijną biurokracją i zalewem bzdurnych przepisów, które rzekomo miały regulować wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły życia.

Dużo, nie znaczy - lepiej...

Ostatnimi czasy w działalności naszego legislatora można zauważyć coraz więcej niepokojących tendencji. Po pierwsze, normą staje się uchwalanie ustaw, co do których już w momencie ich uchwalania oczywiste jest, iż zawierają one błędy i ewidentne luki, z założeniem, że przedmiotowe błędy i luki zostaną usunięte w czasie późniejszych nowelizacji. W związku z powyższym ustawy często są kilkukrotnie nowelizowane tuż po lub nawet przed ich wejściem w życie, czego przykładem może być ustawa Prawo Zamówień Publicznych, która - choć uchwalona w dniu 29 stycznia 2004 roku - była już trzykrotnie nowelizowana.

Z punktu widzenia obywatela demokratycznego państwa prawa i obowiązujących w nim zasad, między innymi zasady ignorantia iuris nocet (nieznajomość prawa szkodzi, czy też - nie usprawiedliwia), bardzo niebezpieczne wydają się także praktyki manipulowania datami publikacji aktów normatywnych.

Vacatio legis

Aby prawo obowiązywało musi zostać wcześniej opublikowane w Dzienniku Ustaw. Od momentu publikacji do momentu wejścia w życie przepisów powinien również upłynąć pewien okres, tzw. vacatio legis, w czasie to którego okresu podmioty, których praw i obowiązków ma dotyczyć nowa regulacja, mają czas na zapoznanie się z jej treścią. Standardowo okres ten wynosi 14 dni od publikacji aktu prawnego, ale w wypadku wprowadzenia lub zmiany istotnych ustaw okres ten powinien być odpowiednio dłuższy.

W sytuacji, gdy czasu na uchwalenie i wprowadzenie nowego prawa pozostaje legislatorowi niewiele, bardzo często posuwa się on do zastosowania drobnej sztuczki, która z regułami demokratycznego państwa prawa niewiele ma wspólnego. Otóż, jak zaznaczono powyżej, okres vacatio legis liczony jest od momentu publikacji aktu prawnego, gdzie za moment publikacji uznaje się datę Dziennika Ustaw, w którym publikowana jest dana regulacja. Dlatego też - szczególnie w końcówce roku, kiedy Ustawodawca działa w sposób ekspresowy dążąc do uchwalenia jak największej ilości przepisów, które powinny wejść w życie z początkiem nowego roku - bardzo powszechną praktyką jest publikowanie aktów prawnych w Dzienniku Ustaw, który pomimo iż datowany jest na przykład na 24 grudnia danego roku, jest dostępny (a co za tym idzie obywatel ma możliwość zapoznania się z zamieszczonymi w nim treściami) dopiero w tydzień po tej dacie.

Bardzo dobrym przykładem na takie działania prawodawcy może być bardzo znaczna nowelizacja kodeksu spółek handlowych, która "ukazała się" w Dzienniku Ustaw z 31 grudnia 2003 roku, a wchodziła w życie dnia 15 stycznia 2004 roku. Tymczasem Dziennik Ustaw zawierający ten bardzo istotny dla tysięcy spółek akt prawny stał się faktycznie dostępny dopiero w drugim tygodniu 2004 roku.

Biorąc pod uwagę nadchodzący koniec roku, pozostaje życzyć państwu (i sobie), aby w przyszłym roku poziom legislacji istotnie się podniósł, a Ustawodawca przygotowywał obywatelom jak najmniejszą ilość niemiłych niespodzianek.

Kancelaria Prawna Łatała i Wspólnicy
Dowiedz się więcej na temat: akty | buble
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »