Budują domy szkieletowe, nie dostali wypłat. "Jak firma ma kłopoty, to wszyscy mają"
Jedna ze śląskich firm budowlanych stawiająca domy szkieletowe nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Kupujący domy otrzymali niekompletne budynki, na przykład bez dachu lub z gniazdkami elektrycznymi od zewnętrznej strony. Poszkodowani są również pracownicy, którzy od pół roku nie otrzymali wynagrodzenia. Co więcej, pracodawca nie chce im również wydać świadectw pracy, przez co nie mogą znaleźć nowego zatrudnienia. - Jak firma ma kłopoty, to wszyscy mają - uważa właściciel firmy.
Praktyki firmy budowalnej z Siemianowic Śląskich opisała "Interwencja" Telewizji Polsat. Nie dość, że właściciel zalega z wypłatami dla pracowników, to jeszcze dostarcza wadliwie wykonane domy szkieletowe.
Czym są domy szkieletowe? To konstrukcje budowlane, których główną strukturę nośną stanowi szkielet z drewna. Domy są projektowane na indywidualne zamówienie, a gotowe elementy składane już na działce klienta. Ich głównymi zaletami jest szybkość budowy, lekkość konstrukcji, a także atrakcyjna cena w porównaniu chociażby z drogimi mieszkaniami.
Jedną z poszkodowanych przez śląską firmę budowalna jest pani Patrycja z Dąbrowy Górniczej, do której dotarła "Interwencja". Kobieta zamówiła dom z gotowych elementów, za który zapłaciła prawie 300 tys. zł. Budynek powinien stanąć trzy lata temu.
- Podpisałam umowę i od początku zaczęły się problemy. Przywieźli budynek i przy stawianiu okazało się, że ściany są odwrotnie zrobione. Płyty karton-gips były na zewnątrz, gniazdka też na zewnątrz - wymieniała pani Patrycja.
Dodatkowo przy wykonaniu konstrukcji użyto innych materiałów niż zawarte w podpisanej umowie. - Są płyty OSB, miały być MDF, które są trwalsze, lepsze jakościowo. Cena MDF jest wyższa - żali się oszukana kontrahentka.
Poszkodowanych jest więcej. Dom pana Aureliusza z Zabrza nie ma dachu, okien ani drzwi. - Ta inwestycja miała być ukończona w czerwcu 2022 roku. Zainwestowałem 450 tys. zł. Po zapłaceniu całej kwoty dom został porzucony - żali się mężczyzna.
Firma z Siemianowic Śląskich zalega również z wypłatami swoim pracownikom. - W tej firmie pracowałem od 12 lat. Zajmowała się budową domów szkieletowych, energooszczędnych. [...] Budowaliśmy na terenie Polski i cztery budowle były w Niemczech. Pracodawca zalega mi ponad 20 tys. zł - opowiedział pan Adam z Bytomia.
Pracodawca - według relacji poszkodowanych pracowników - miał cały czas obiecywać, że zaległe środki zostaną wypłacone. - Człowiek głupi był i pracował. Chcieliśmy dostać świadectwo pracy i rozwiązać umowę z nimi. Ale nie ma opcji. W innych pracach pytają o świadectwa pracy i nie chcą zatrudniać na czarno - dodał pan Adam.
Niektórzy z nich nie dostali ani grosza od sześciu miesięcy.
"Interwencja" dotarła do właściciela firmy budowalnej z Siemianowic Śląskich. Report zapytał go, dlaczego nie wypłaca swoim pracownikom pieniędzy ani czemu nie mogą doprosić się na zwrot ich świadectw pracy.
- Firma przechodzi restrukturyzację, jeżeli wszystko się uda, będzie zakończona - odpowiedział. - Jak firma ma kłopoty, to wszyscy mają - dodał. A co ze świadectwami? - Ludzie są dalej zatrudnieni w spółce - odparł. Na więcej pytań już nie odpowiedział.