Budżet 2008 za mało zaciska pasa

Utrzymanie deficytu budżetu państwa na tym samym nominalnym poziomie 30 mld zł trudno jest uznać nawet za program minimum, komentuje Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan.

Założenia do projektu budżetu państwa rozczarowują, ale nie zaskakują, gdyż optymizm Ministerstwa Finansów jest widoczny już od dłuższego czasu. Rozczarowują dlatego, że przy tej wersji budżetu zostanie zmarnowany kolejny rok wyjątkowo korzystnej koniunktury, dzięki której można byłoby uporać się z nadmiernym deficytem finansów publicznych - komentuje Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan.

Utrzymanie deficytu budżetu państwa na tym samym nominalnym poziomie 30 mld zł trudno jest uznać nawet za program minimum. Wprawdzie relacja kasowego deficytu budżetu państwa do PKB powinna obniżyć się w 2008 r. do 2,4% PKB z 2,6% PKB obecnie, ale jest to zbyt mało i rząd nadal będzie prowadził ekspansywną politykę fiskalną. Oznacza to, że będzie kreował popyt w gospodarce, zamiast w sytuacji przegrzania koniunktury w Polsce dążyć do jego ograniczania.

Reklama

Jest wątpliwe, aby ten budżet przybliżył nas do zakończenia procedury nadmiernego deficytu zastosowanego przez Komisję Europejską. Nie przybliża nas zatem także do przyjęcia euro. Komisja weźmie zapewne pod uwagę fakt, że deficyt sektora finansów publicznych obniża się w Polsce wyłącznie dzięki dobrej koniunkturze, czyli czynnikom cyklicznym zamiast reformom strukturalnym. Parokrotnie wyrażała już zresztą dezaprobatę w tej sprawie.

Z kolei optymistyczne założenia dotyczą wzrostu realnego PKB do 5,7% w 2008 r., który skorygowano w górę w stosunku do wcześniej podanych wskaźników makroekonomicznych. Dynamikę PKB w I kwartale br. (7,4% r/r), która rzutuje na dynamikę w całym roku, podbił czynnik jednorazowy, jakim była wyjątkowo łagodna zima.

Sprzyjało to skokowemu wzrostowi budownictwa, a po stronie popytu odbiciem tego zjawiska był gwałtowny przyrost inwestycji. Czynnik ten jest nie do powtórzenia w 2008 r. Ponadto pojawiają się wąskie gardła na rynku pracy, a gospodarka wykorzystuje już w pełni swoje zdolności produkcyjne, co może utrudnić wypracowanie wysokiej dynamiki w następnym roku, zanim nie pojawią się efekty podażowe nowych inwestycji. Z tych względów bezpieczniej byłoby przyjąć niższą dynamikę PKB, zwłaszcza że budżet państwa powinna cechować ostrożność.

Optymizm Ministerstwa Finansów wyraża się także w założeniu bardzo wysokiego przyrostu dochodów podatkowych, bo aż o prawie 17,7%; w porównaniu z poprzednimi latami jest to dynamika bez precedensu. Dla przykładu, w 2006 r. wzrosły one o 12,2%, a na rok 2007 przyjęto dynamikę 10,5% i choć zostanie ona zapewne przekroczona, to jednak nie zbliży się do 17%.

Rok 2008 zapowiada się jako słabszy pod względem przyrostu zatrudnienia i dynamiki wyników gospodarczych firm, więc założenie tak wysokich wpływów podatkowych opiera się najprawdopodobniej na przyroście dochodów ludności, w szczególności płac.

Nie widać jednak skoku konsumpcji indywidualnej z tej przyczyny, że wg prognoz MF w 2008 r. miałaby one jednak wzrosnąć mniej niż w 2007 roku. Założenie wydaje się więc karkołomne i prowadzi do przypuszczenia, że owa wyśrubowana dynamika ma posłużyć zbilansowaniu ubytku dochodów państwa z powodu obniżki składki rentowej i rosnących wydatków państwa, aby utrzymać "kotwicę" nominalną dla deficytu budżetu.

W odniesieniu do wydatków państwa zamieszczony materiał jest skąpy, więc nie da się wiele o nich powiedzieć poza tym, że ich dynamika, wliczając wydatki ze środków unijnych na realizacje programów, ma wynieść 4,9%. Kształtowałaby się ona zatem poniżej dynamiki z lat ubiegłych, niemniej będzie i tak zbyt wysoka. Wydatki budżetu państwa są rozdęte, więc w okresie świetnej passy gospodarczej powinny rosnąć co najwyżej w tempie przewidywanej inflacji. Do wzrostu wydatków przyczyni się podwyższona waloryzacja rent i emerytur, która jest ekonomicznie nieuzasadniona, gdyż relacja dochodów z emerytur do dochodów z pracy należy w Polsce do najwyższych w Europie i zachęca do wczesnej dezaktywizacji zawodowej.

Główne czynniki ryzyka dla zarysowanego scenariusza makroekonomicznego na rok 2008 zostały przedstawione w sposób kompletny. Wydaje się jednak, ze Ministerstwo Finansów nie docenia ryzyka gwałtownego wzrostu presji inflacyjnej w okresie boomu gospodarczego. Utrzymanie stopy inflacji na wysokości przyjętej w założeniach (2,3% w 2008 r.) może wymagać podwyżek stóp procentowych w wyższej skali niż prognozowana.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: lewiatan | prezydent | Minimum | budżet | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »