Budżet z rezerwą
Wczoraj Sejmowa Komisja Finansów Publicznych planowała zająć się częściami budżetu na 2001 r., za których wykonanie bezpośrednio odpowiada minister finansów, m.in. rezerwą ogólną i celowymi oraz długiem kraju.
Ale ministra Jarosława Bauca ponownie krytykowano za założenia całego projektu.
Posłowie szukają bowiem sposobu, aby odrzucając - na zaczynającym się posiedzeniu Sejmu - pakiet
zmian 6 ustawach, jednocześnie nie zniszczyć budżetu. Prowadziłoby to do głębokiej rekonstrukcji
budżetu, przestrzegł ich min. J. Bauc.
Wskazując na rosnącą latami dysproporcję między PKB wytworzonym, a tym wykorzystywanym w
kraju, przez co pogłębiał się deficyt na rachunku obrotów bieżących, minister uzasadniał konieczność
ostrzejszej polityki. Chodzi o ograniczenie potrzeb pożyczkowych sektora publicznego i o wzrost
prywatnych oszczędności z utrzymaniem wysokiego (w br. 27 proc. PKB), ale bezpiecznego poziomu
inwestycji.
W br. już udało się deficyt ten obniżyć o 1 pkt. proc. - wskazał J. Bauc. Sektor publiczny zrówna swe wydatki
z dochodami do 2003 r. i wtedy ujemne saldo obrotów spadnie do poziomu 5 proc. PKB, bezpiecznego finansowania bezpośrednimi inwestycjami zagranicznymi.
Minister odpierał zarzut nadmiaru optymizmu, np. co do wzrostu PKB. Dochody planowano kierując się nie dynamiką PKB do wytworzenia w 2001 r. (5,1 proc.), ale jego wykorzystania w kraju (4,8 proc.). Lepiej ma górnictwo (ceny węgla podążają za ropą) a także PKP (ma ustawę o restrukturyzacji), więc daniny z PKP wzrosną o 400 mln zł z VAT. Rosną wyniki (23-krotnie przez rok) i wydajność w przemyśle (o 16 proc.).
Kwestionowano wzrost płac w resorcie finansów (przeciętna 5277 zł) i to, że rezerwa ogólna obejmie tylko 0,055 proc. wydatków, a część z rezerw celowych (razem 8,6 mld zł) nie ma podstaw prawnych.