Bułgaria ukarana za fundusze

Komisja Europejska definitywnie odebrała we wtorek Bułgarii 220 mln euro unijnych funduszy z powodu niewystarczającej walki z korupcją - poinformowała rzeczniczka KE Kristina Nagy. - To pierwszy przypadek w historii UE, kiedy krajowi zostają odebrane unijne fundusze - powiedziała rzeczniczka.

Chodzi o fundusze przedakcesyjne PHARE i ISPA, do których Bułgaria, członek UE od 2007 roku, miała wciąż prawo. KE zamroziła je (wraz z innymi przedakcesyjnymi funduszami na ogólną kwotę ponad pół miliarda euro) w lipcu, żądając od Bułgarii, by poprawiła systemy walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją. Zdaniem Komisji, Bułgaria tych wymogów nie spełniła. - 220 mln euro wraca do budżetu UE - powiedziała Nagy. - Przyznajemy, że zostały podjęte pewne kroki w celu poprawy zarządzania funduszami i kontroli ich wydawania. Większość z nich to jednak tylko zapowiedzi przyszłych działań, które dotąd nie przyniosły konkretnych rezultatów - wyjaśniła.

Reklama

Rozczarowanie decyzją KE wyrazili przedstawiciele bułgarskich władz, w tym minister ds. europejskich Gergana Granczarowa i wicepremier ds. wykorzystywania funduszy europejskich Meglena Pługcziewa, która określiła posunięcie jako "niesprawiedliwe". Zaznaczyła ona, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy pracownicy dwóch agencji zarządzających środkami unijnymi, które KE pozbawiła akredytacji, zrobili bardzo wiele, by sprostać wymaganiom Komisji. Z kolei według Granczarowej w agencjach tych "przeprowadzono szereg inspekcji, audytów, zmian kadrowych. Minister dodała, że są już pierwsze wyroki w sprawach o malwersacje środków unijnych.

Granczarowa zapewniła też, że "wnikliwa analiza argumentów KE pomoże Bułgarii udoskonalić wykorzystywanie środków z unijnych funduszy strukturalnych". Natomiast opozycyjna partia Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii byłego premiera Iwana Kostowa zażądała dymisji rządu i przedterminowych wyborów. KE chce, by utrata funduszy zmobilizowała rząd w Sofii do bardziej energicznego zwalczania korupcji i przestępczości zorganizowanej. - Mamy nadzieję, że Bułgaria w pilnym trybie wprowadzi konieczne środki - powiedziała Kristina Nagy. Pozostałe fundusze przedakcesyjne pozostają zamrożone i Bułgarii wciąż grozi ich utrata. Rzecznik ds. polityki regionalnej Dennis Abbott zastrzegł, że "niekoniecznie" musi to dotyczyć funduszy strukturalnych i spójności przewidzianych dla Bułgarii w latach 2007-13 w łącznej wysokości 11 mld euro.

Nie są też zagrożone środki przyznane Bułgarii na przygotowania do wejścia do strefy Schengen. Z wrześniowego raportu Transparency International wynika, że Bułgaria jest najbardziej skorumpowanym krajem UE, a korupcja pogłębia się, mimo przynależności tego kraju do UE. W październiku rząd przyznał, że w 2007 roku prywatne firmy otrzymały prawie połowę zamówień państwowych wartości ok. 1,5 mld euro dzięki łapówkom albo "nieprawidłowościom". Łapówki sięgają w Bułgarii nawet 20 proc. wartości umowy. Suma, którą państwo traci na takich zleceniach, jest porównywalna z tą, którą Bułgaria mogła otrzymać w 2008 roku z funduszy przedakcesyjnych, gdyby Komisja Europejska ich nie zamroziła.

Władze bułgarskie zarzuciły w środę Komisji Europejskiej (KE) stosowanie podwójnych standardów przy podejmowaniu we wtorek decyzji o odebraniu Bułgarii 220 mln euro unijnych funduszy.

Prezydent Bułgarii Georgi Pyrwanow powiedział w czasie wizyty w Wielkim Tyrnowie, że decyzja KE "jest bardzo nieprzyjemnym faktem". Według szefa państwa odpowiedzialność za stratę środków ponosi rząd - wiele ministerstw, których praca powinna zostać przeanalizowana.

Jednocześnie Pyrwanow powiedział, że KE nie uwzględniła ostatnich kroków rządu, mających na celu udoskonalenie pracy administracji, zarządzającej funduszami unijnymi. Według prezydenta rządowi brak zdolności prowadzenia efektywnego dialogu z Komisją Europejską.

Premier Sergej Staniszew, który przebywa z wizytą w Niemczech, na spotkaniu z przedstawicielami biznesu skrytykował decyzję Brukseli. Według niego KE stosuje podwójne standardy i traktuje Bułgarię inaczej niż inne państwa członkowskie.

Problemy Bułgarii, w tym korupcja, nie różnią się od sytuacji w innych krajach unijnych - zarówno nowych, jak i starych - zaznaczył. Pozbawienie Bułgarii unijnych funduszy może mieć niebezpieczne następstwa dla kraju - ostrzegł Staniszew Minister sprawiedliwości Meglena Taczewa i prokurator naczelny Borys Wełczew odpierali zarzuty, że system sądowniczy ponosi główną odpowiedzialność za wstrzymanie pieniędzy.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »