Ceny nie zmieniły się od 19 lat. Strajk się nie udał, branża zapowiada kolejne. "Badanie powinno kosztować dwa razy więcej"
Za przegląd techniczny auta płacimy 98 zł brutto - tyle samo od 19 lat. Właściciele stacji kontroli pojazdów alarmują, że od lat dokładają do biznesu i nie dają już rady robić tego więcej. Wprawdzie w piątek ich strajk się nie udał, a rząd nie zareagował na ich akcję, problem jednak pozostaje i sam się nie rozwiąże.
- W Polsce działa 5410 stacji kontroli pojazdów - ich liczba spada
- Pracuje w nich ok. 20 tys. ludzi, w tym 15 tys. diagnostów
- Badanie techniczne auta kosztuje 98 zł - bez zmiany od... 19 lat
- W piątek strajkowało 10 proc. stacji kontroli
- Przedsiębiorcy chcą podwyżki opłaty do ok. 200 zł
W piątek pracownicy stacji kontroli pojazdów podjęli strajk - nie wykonywali badań technicznych, wywiesili za to plakaty i banery, rozdawali też kierowcom ulotki. Oficjalny udział w proteście zgłosiło 351 firm, ale wiadomo że było ich więcej - w sumie ponad 10 proc. wszystkich stacji. Trudno więc uznać protest za w pełni udany.
- Niektórzy właściciele stacji są w tak dramatycznej sytuacji, że nie mogą sobie pozwolić nawet na jeden dzień przerwy w pracy, wielu nie wierzy też w możliwość jakichkolwiek zmian - mówi Interii Biznes Marcin Barankiewicz, prezes zarządu Polskiej Izby Kontroli Pojazdów.
Pierwszy raz stawkę za badanie techniczne pojazdu rząd ustalił w 1998 r. - potem była ona przez Ministerstwo Infrastruktury waloryzowana, by w 2004 r. osiągnąć 98 zł brutto. Od tej pory - przez 19 lat! - pozostaje bez zmian. Rządowe rozporządzenie nie przewiduje bowiem automatycznej waloryzacji tej stawki, choćby o poziom inflacji, tak jak w przypadku wielu innych opłat. Warto podkreślić, że mówimy o kwocie brutto.
- Po odliczeniu podatków przedsiębiorcy zostaje ok. 60 zł, z których musi opłacić pozostałe koszty np. opłaty za lokal. Utrzymanie stacji za tyle jest prawie niemożliwe i niedochodowe - mówi w rozmowie z Polsat News przedsiębiorca Tomasz Bryl.
- Minister infrastruktury nie realizuje delegacji ustawowej, ponieważ określając wysokość opłat za badania powinien uwzględnić koszty ich wykonania, które przez ostatnie 19 lat wzrosły drastycznie, inflację szacujemy narastająco na ponad 70 proc. W tej chwili nawet wymiana opon kosztuje więcej niż badanie techniczne. Przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli są w potrzasku. Nie mogą pobrać innej opłaty za badanie, jak ta która jest określona w rozporządzeniu, a ich koszty rosną. Dziś, aby właściciel stacji mógł pokryć swoje koszty i generować jakikolwiek zysk, jedno badanie powinno kosztować dwa razy więcej, czyli ok. 200 zł. brutto. Zarobi na tym także państwo, bo dostanie większe kwoty VAT - liczy dla nas prezes Barankiewicz.
Nic dziwnego, że liczba nowych stacji spada - w 2020 r. pozwolenia na działanie dostały 163, w 2021 - 125, a w 2022 - 99. Część właścicieli wycofuje się z tej działalności np. Polski Związek Motorowy miał jeszcze niedawno 80 stacji, dziś już 68, inni ratują się wynajmując część powierzchni, np. na magazyn. Z badań wynika, że aż 75 proc. przedsiębiorców prowadzących stację wspomaga się jakąś dodatkową działalnością, los pozostałych - głównie w mniejszych miejscowościach - jest zagrożony.
- Jeśli dziś ktoś decyduje się na budowę stacji, to jest to najczęściej firma transportowa, która inwestuje w całe centrum usług z serwisem i myjnią, a stacja jest tylko dodatkiem - skoro pojazd i tak jest serwisowany, można od razu zrobić mu badania. Sama stacja nie ma dziś szans przetrwać na rynku - podkreśla Marcin Barankiewicz.
Przez 19 lat kolejne ekipy ministerialne podchodziły do problemu bardzo różnie, od prób ignorowania go, przez obietnice, których nie dotrzymywano, aż po grożenie... uwolnieniem cen diagnostyki, co zresztą branża przyjmuje ostatnio z coraz większym zainteresowaniem. Branża liczyła na podniesienie stawki i wpisanie mechanizmu jej waloryzacji w nowej ustawie, która trafiła wprawdzie do Sejmu, ale od razu do tzw. zamrażarki i szansa na uchwalenie jej w tej kadencji jest już znikoma, a nowy parlament będzie musiał zacząć prace nad nią od nowa. Pytani o problem politycy odpowiadają zwykle: "po wyborach". Właściciele stacji nie zamierzają więc rezygnować z protestów.
- Dziwi nas wypowiedź rzecznika rządu, który stwierdził, że badania techniczne pojazdów w Polsce są obowiązkowe, zatem przedsiębiorcy i tak będą mieli klientów na swoje usługi. Ale czy to oznacza, że mają wykonywać badania techniczne poniżej kosztów ich wykonania? Czy przedsiębiorca ma cieszyć się z tego, że skoro są klienci, to ma dokładać do interesu? - pyta retorycznie prezes zarządu Polskiej Izby Kontroli Pojazdów.
Wojciech Szeląg