Chiński miliarder zapadł się pod ziemię. Nikt nie wie, gdzie jest

Chiński miliarder i dyrektor generalny banku inwestycyjnego China Renaissance Bao Fan został uznany za zaginionego. Biznesmen, z którym obecnie nie ma kontaktu, to ważna postać w branży technologicznej. Odegrał kluczową rolę w powstaniu wielu chińskich start-upów internetowych i wprowadzaniu ich na giełdę.

Jak podaje serwis finansowy Caixin, z 52-letnim Bao Fanem nie można było się skontaktować już od dwóch dni. AFP poprosiła China Renaissance o komentarz w tej sprawie, ale go nie otrzymała. Po upublicznieniu informacji o zaginięciu biznesmena akcje spółki na giełdzie w Hong Kongu spadają o ok. 30 proc. 

Założony na przełomie 2005 i 2006 roku bank inwestycyjny China Renaissance rozwinął się w globalną instytucję finansową. Ma ponad 700 pracowników i biura w Pekinie, Szanghaju, Hongkongu, Singapurze oraz Nowym Jorku. Grupa nadzorowała pierwsze oferty publiczne (IPO) kilku krajowych gigantów internetowych, w tym wiodącej firmy e-commerce JD.com. 

Reklama

Bao Fan przeprowadzał osobiście w 2015 roku głośną fuzję na rynku motoryzacyjnym pomiędzy Didi i jej ówczesnym głównym konkurentem, Kuaidi Dache.

Bao Fan ofiarą polityki?

Zniknięcie miliardera budzi obawy, że chodzi o kolejną odsłonę wojny władz kraju z sektorem finansowym. Willer Chen, starszy analityk w Forsyth Barr Asia, powiedział Bloombergowi, że nieobecność Bao Fana może położyć się długim cieniem na akcjach, zważywszy, że jako główny udziałowiec (ma blisko 50 proc. akcji China Renaissance) jest kluczowym człowiekiem dla firmy. 

Wang Wenbin, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Chin powiedział, że nie dysponuje żadnymi istotnymi informacjami na temat tajemniczego zniknięcia biznesmena. - Mogę jednak powiedzieć, że Chiny są krajem pod rządami prawa. Chińskie władze chronią prawa swoich obywateli - stwierdził. 

Kolejna podobna sprawa

Sprawa China Renaissance przypomina nieco powtarzający się schemat dochodzeń dotyczących czołowych finansistów z tego kraju w ostatnich latach.

W 2017 roku chińsko-kanadyjski biznesmen Xiao Jianhua został aresztowany przez władze kontynentalne i w sierpniu ubiegłego roku otrzymał wyrok 13 lat więzienia pod zarzutem korupcji. Znany z utrzymywania bliskich związków z najwyższymi przywódcami Komunistycznej Partii Chin miliarder został podobno uprowadzony ze swojego pokoju hotelowego w Hong Kongu przez ubranych po cywilnemu policjantów z Pekinu. W momencie aresztowania Xiao był jednym z najbogatszych ludzi w Chinach, z fortuną szacowaną na 6 miliardów dolarów.

Z kolei w sierpniu 2018 roku operator kasyn Landing International Development poinformował, że jego ówczesny prezes Yang Zhihui zniknął. Co ciekawe, biznesmen wrócił do pracy trzy miesiące później z wyjaśnieniem, że pomagał władzom w prowadzeniu jakiegoś śledztwa.

Oprac. KM

AFP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »