Co dała nam prywatyzacja?
Wprowadzenie reform Leszka Balcerowicza bazowało na tym, że najlepszym sposobem na wycenę zasobów jest rynek, a dzięki mechanizmom rynkowym wszelkie towary i usługi są prawidłowo wyceniane.
Jednocześnie, człowiek biorąc udział w tych mechanizmach musi być wolny od zewnętrznej ingerencji. Dlatego mechanizmy rynkowe najlepiej działają w systemie demokratycznym. Jednak nie jest tak kolorowo i właściwie we wszystkich państwach demokratycznych istnieje mniejszy lub większy udział państwa w gospodarce, co rodzi wiele problemów.
Po pierwsze, jak określić poziom udziału państwa w gospodarce i od czego ten poziom ma zależeć? Ludzie, którzy bezgraniczne wierzą w siłę wolnego rynku mówią o tym, że państwo nie powinno w ogóle ingerować w gospodarkę, a najlepszą formą własności jest własność prywatna. Z drugiej strony pokutują przyzwyczajenia z poprzedniej epoki i myśl "czy się stoi, czy się leży 500 złotych się należy". Absurdów nie brakuje, rencistów mamy najwięcej w Europie i codziennie dochodzi to sytuacji rodem z filmu "Alternatywy 4".
Wprawdzie w Polsce w miarę szybko przeprowadzono proces prywatyzacji wielu gałęzi gospodarki - najbardziej zaawansowany jest w sektorze bankowym, gdzie ponad 80 proc. banków trafiło w prywatne, czytaj zagraniczne, ręce.
W ostatnich dniach zrobiło się bardzo głośno o strajkujących robotnikach Huty Ostrowiec, gdzie nowy właściciel nie chce zatrudnić pracujących tam ludzi. Kolejny raz doszło do odgrzania starego konfliktu: związki zawodowe - wolny rynek. Trzeba pamiętać, że w historii polskiej gospodarki wolnorynkowej nie brakuje przykładów, gdzie związki zawodowe swoimi protestami doprowadziły do upadku zakładów. Wprawdzie wszystko odbywało się w obronie interesów pracowniczych, ale wiele zakładów bez natychmiastowej restrukturyzacji nie jest w stanie funkcjonować w gospodarce wolnorynkowej nie posiłkując się pomocą z państwowej kasy. Jak zatem wytłumaczyć pozostałym obywatelom, że z ich pieniędzy będą finansowane nierentowne zakłady?
Nie można budować kapitalizmu bez kapitału, podobnie jak nie można prowadzić prywatyzacji nie dopuszczając prywatnego kapitału. W Polsce nie zawsze dopuszczano prywatny kapitał i niepotrzebnie pozostawiano kontrolne pakiety w rękach skarbu państwa, co doprowadziło do powstania niejasnej sieci powiązań na linii polityki i biznesu. Dlatego trudno nie zrozumieć teraz protestujących robotników Huty Ostrowiec.
Sprawa Huty Ostrowiec nie jest wyjątkowa i przypomina dziesiątki innych w całej Polsce. Dopóki nie zostaną uregulowane związki między biznesem a polityką, dopóty podobne sytuacje będą się powtarzać.