Co nam zrobi Moody's?
Światowe wydarzenia i informacje, których w najbliższych dniach nie zabraknie, z naszego punktu widzenia będą mieć znacznie mniejsze znaczenie, niż zapowiadana od kilku tygodni decyzja agencji Moody's w sprawie oceny wiarygodności kredytowej Polski. Nie mniej interesująca będzie jednak także publikacja wstępnych danych o dynamice naszej gospodarki w pierwszym kwartale.
Co nam zrobi Moody's?
Zaplanowana na 13-go maja prezentacja przez Moody's najnowszej oceny ratingowej Polski od wielu dni jest przedmiotem tak licznych komentarzy i opinii, że można przypuszczać, iż jej publikacja nie zrobi już na nikim wielkiego wrażenia, niezależnie od jej treści i merytorycznego uzasadnienia. Choć rynki spodziewają się jedynie zmiany perspektywy ratingu, to wydaje się, że są przygotowane na najgorsze, czyli na jego obniżenie.
Złoty wyraźnie osłabił się wobec głównych walut, ale daleko mu jeszcze do wartości ze stycznia, gdy swoją decyzją o cięciu oceny naszej wiarygodności kredytowej zaskoczyła agencja Standard & Poor's.
Raczej mało prawdopodobny jest powrót do ówczesnych poziomów, nawet w przypadku, gdyby Moody's uczyniła podobnie. Przede wszystkim nie będzie już szoku, wynikającego z zaskoczenia. Od momentu, gdy na początku kwietnia pojawiła się pierwsza informacja, wskazująca na możliwość obniżenia oceny, euro podrożało z 4,2 do 4,4 zł, czyli o niecałe 5 proc., kurs dolara wzrósł o niepełna 4 proc., a notowania franka szwajcarskiego poszły w górę o 3 proc.
Złoty należał w ostatnim czasie do najsłabiej zachowujących się walut na świecie. Indeks największych spółek warszawskiego parkietu spadł o 8 proc., niewiele mniej niż wskaźnik giełdy tureckiej i nieco mocniej niż wskaźnik akcji rynków wschodzących. To wskazuje, że inwestorzy w znacznym stopniu zdyskontowali już ewentualną niekorzystną decyzję, choć w najbliższych dniach trzeba się liczyć ze zwiększoną nerwowością na naszym rynku finansowym.
Sporo może też zależeć od nastrojów, jakie będą panować na światowych giełdach i rynku walutowym.
W dniu ogłoszenia decyzji przez Moody's, Główny Urząd Statystyczny opublikuje wstępne wyliczenia dotyczące dynamiki naszej gospodarki w pierwszym kwartale obecnego roku. Ta informacje może mieć znaczenie porównywalne ze stanowiskiem agencji.
Ekonomiści spodziewają się, że PKB wzrósł w tym czasie o 3,4 proc., co w porównaniu z sięgającym 4,3 proc. tempem wzrostu w ostatnich trzech miesiącach 2015 r., oznaczałoby wyraźne osłabienie, a więc mogłoby zwiększyć obawy przed pogorszeniem koniunktury. Realne zagrożenie wystąpieniem takiego scenariusza jest jednak znikome i w kolejnych kwartałach wzrost gospodarczy powinien nabrać zdecydowanie większej dynamiki.
Spośród wydarzeń światowych w nadchodzącym tygodniu warto zwrócić uwagę na informacje dotyczące gospodarki niemieckiej. W poniedziałek opublikowane zostaną dane o zamówieniach w przemyśle, dzień później o handlu zagranicznym, a w piątek o dynamice PKB w pierwszym kwartale obecnego roku.
Roman Przasnyski
Główny Analityk GERDA BROKER
.......................................
Politycy PO pytali w piątek kiedy minister finansów Paweł Szałamacha otrzymał od agencji Moody's założenia do raportu ws. ratingu Polski i czy nastąpiło to zanim wystosował list do prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego. Według Platformy Szałamacha kompromituje się jako minister finansów.
Prezes Rzepliński ujawnił w czwartek, że Paweł Szałamacha zwrócił się do niego pisemnie, by rozważył powstrzymanie się do 13 maja z publicznymi wypowiedziami, podnoszącymi poziom sporu o Trybunał Konstytucyjny.
Uzasadnił to tym, że 13 maja agencja Moody's ma podjąć decyzję ws. ratingu Polski.
- To jest zjawisko na skale światową niepotykane, żeby minister finansów próbował wpływać na decyzje wymiaru sądownictwa i próbując tym samym zrzucać odpowiedzialność na Trybunał Konstytucyjny i prezesa Rzeplińskiego za własną nieudolność polityczną - ocenił poseł Mariusz Witczak.
Poinformował, że wraz z Andrzejem Halickim wystąpił do Szałamachy, w trybie dostępu do informacji publicznej, o odpowiedź na pytanie kiedy otrzymał od agencji Moody's wstępne założenia do raportu ws. ratingu Polski, który ma zostać upubliczniony 13 maja.
- Gdyby się okazało, że dostał je wcześniej, zanim zdecydował się na ten nieprofesjonalny gest - napisanie listu do prezesa Rzeplińskiego - wówczas powinien podać się do dymisji. To jest niezwykle szkodliwe zachowanie dla polskiej gospodarki i portfeli polskich obywateli - podkreślił Witczak.
Jak mówił, agencje ratingowe projekt zakładanego ratingu przekazują najpierw rządowi danego kraju, by ten mógł się do niego ustosunkować. - Tak było również przed tym ratingiem styczniowym, że rząd polemizował z tym ratingiem, przedstawiał argumenty za utrzymaniem dobrego ratingu dla Polski. Czemu miałoby być inaczej tym razem? - pytał Witczak.
W połowie stycznia agencja Standard&Poor's obniżyła długoterminowy rating polskiego długu w walucie obcej do poziomu "BBB+" z "A-".
Wiceszef klubu PO Andrzej Halicki ocenił, że Szałamacha kompromituje się jako minister finansów. - Naraża Polskę i polską gospodarkę na szwank. Jesteśmy w przededniu poważnego załamania i jedyną receptą jest opamiętanie się, wprowadzenie pewnego spokoju i racjonalnego planu finansowego- dodał Halicki.
Przypomniał, że styczniowa obniżka ratingu Polski przez agencję Standard&Poor's skutkowała spadkiem wartości złotówki i notowań na warszawskiej Giełdzie, a także wzrostem zadłużenia i kosztów jego obsługi. Zwrócił ponadto uwagę, że od 1989 roku wiarygodność Polski rosła.
- Dziś jest największy spadek wartości waluty w regionie i najniższa wiarygodność jeśli chodzi o przyszłość. Po raz pierwszy mamy sytuację, w której Polska traci od 1989 roku - zaznaczył Halicki.
Przestrzegał, że problemy te mogą przełożyć się na kondycję finansów publicznych i tym samym - na realizację programu "Rodzina 500 plus". Przypomniał, że w tym roku program "Rodzina 500 plus" finansowana jest m.in. z dochodu, jaki dała aukcja na sprzedaż częstotliwości LTE, a także z nadwyżki wypracowanej przez Narodowy Bank Polski.