Co zostało z planu Hausnera

Plan Hausnera to nieustające odwroty. Najpierw niespodziewanie pojawił się w nim pomysł podnoszenia składek na ZUS dla małych firm. Później wycofano się z najbardziej odważnych i sztandarowych pomysłów - weryfikacji rent i wydłużania wieku emerytalnego kobiet. Teraz padła złagodzona ustawa wprowadzająca zmiany w sposobie wypłaty i przyznawania świadczeń przez ZUS, a los kolejnych ustaw - PFRON-owskiej i KRUS-owskiej - jest więcej niż niepewny.

Kiedy w październiku ubiegłego roku wicepremier Jerzy Hausner ogłaszał swój plan, wydawało się, że rozpocznie się wreszcie walka z upiorami teraźniejszości i przyszłości - m.in. wyłudzonymi rentami, zwiększającą się liczbą osób pobierających różnego rodzaju świadczenia, zastraszającym bezrobociem, zbędnymi wydatkami na administrację, perspektywą starzejącego się społeczeństwa. Podnoszone w tzw. Zielonej Księdze pomysły brały pod lupę wydatki socjalne i sugerowały, jak oszczędzać oraz racjonalnie wydawać publiczne pieniądze.

Pierwszy sygnał ostrzegawczy...

Pierwszy niepokojący sygnał dotarł do opinii publicznej w styczniu - gdy rząd przyjmował program po debacie publicznej. Kiedy rząd zaaprobował pierwotną wersję planu oszczędności w części socjalnej na kwotę 30,4 mld zł, nie było tam mowy o podwyższaniu składek na ZUS przedsiębiorcom. Dosłownie na dzień przed jego przyjęciem w planie pojawił się niespodziewanie taki pomysł.

W ostatecznej wersji planu przyjętej w styczniu rząd chciał, by osoby prowadzące małe firmy zapłaciły dodatkowo do ZUS, w ciągu najbliższych 3 lat, prawie 2 mld zł, a już w projekcie ustawy przesłanej do konsultacji społecznych kwota ta wzrosła do około 6 mld zł. Pomysł ten nie pasował zupełnie do idei oszczędności i poprawy sytuacji na rynku pracy - wyższe składki wymierzone były przeciw ludziom najbardziej przedsiębiorczym i oznaczały wzrost fiskalizmu.

...później coraz gorzej

Kolejne "korekty" to zjazd po równi pochyłej. Najpierw, za cenę poparcia starego-nowego rządu wycofano się z odważnych pomysłów weryfikacji rent inwalidzkich, a także pomysłu wydłużenia wieku emerytalnego kobiet oraz wprowadzenia tzw. elastycznego wieku emerytalnego. Rząd premiera Belki zmienił też plany dotyczące zarobkowania przez wcześniejszych emerytów i rencistów, znacznie łagodząc pierwotne zamierzenia. Pod presją związków zawodowych nie wpisano też planowanej twardej deklaracji, że świadczenia przedemerytalne będą przyznawane tylko do końca 2006 r. Klapą zakończył się też postulat ograniczania wydatków administracji. W tym roku m.in. na zmniejszeniu liczby państwowych stanowisk kierowniczych, samochodach służbowych czy telefonach w administracji udało się zaoszczędzić... 41 mln zł. Nie doszło też do uchwalenia przepisów znoszących od nowego roku indeksację blisko 120 świadczeń wypłacanych z publicznej kasy.

Sukcesy za cenę kompromisu

Za sukces pomysłodawców planu oszczędności można uznać uchwalenie nowego sposobu waloryzacji emerytur i rent. Udało się też zmienić zasady pomocy dla pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne i przeforsować zmiany w sposobie wypłacania świadczeń przedemerytalnych. Jednak także i tutaj są rysy. Na przykład zmiana sposobu waloryzacji nie uzdrawia "na stałe" finansów publicznych - odsuwa tylko w czasie wydatek z tytułu podwyżki świadczeń. Dodatkowo rząd, aby mieć pewność poparcia posłów, musiał zgodzić się na kosztowne (w latach 2005-2010 - 11,5 mld zł) wyrównanie tzw. starego portfela.

Gwóźdź do trumny - kto za niego zapłaci

Ostatnią porażką planu było ubiegłotygodniowe głosowanie nad kolejnymi 3 ustawami wchodzącymi w jego skład. Tylko jedna z nich zyskała poparcie Sejmu (zmiany w wypłacie zasiłków chorobowych). Przepadły natomiast plany zmian w sposobie wypłacania i przyznawania emerytur i rent (m.in. nowy sposób ograniczenia świadczeń pracujących emerytów i rencistów) oraz pomysł podniesienia składek ZUS dla przedsiębiorców.

Niepewny jest też - co przyznaje sam wicepremier Hausner - los kolejnych dwóch ustaw. Jedna z nich przewiduje różnicowanie opłacanych przez rolników składek do KRUS w zależności od uzyskiwanego przez nich dochodu, druga ma zmienić sposób pomocy państwa w zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.

Z tytułu uchwalenia tych ustaw budżet miał zyskać w przyszłym roku (co zapisano już w projekcie) 3,5 mld zł (patrz tabela). Nie więc dziwnego, że rząd wykonuje nerwowe ruchy - dymisja ministra polityki społecznej K. Patera, zapowiedź ministra finansów M. Gronickiego, że ubytek ten będzie uzupełniony podwyżką podatków oraz decyzja rządu o skierowaniu jeszcze raz do Sejmu projektów ustaw po poprawkach - aby te pieniądze znaleźć.

Zabrakło odwagi i konsekwencji

Kres ambitnego początkowo planu nie jest więc pocieszający. Został on istotnie zmieniony i rozmyty, a oszczędności zostały po części zastąpione przez wzrost fiskalizmu. Można postawić tezę, że jego twórcom zabrakło radykalizmu. Gdyby wbrew opinii publicznej i wyborcom forsowali swoje rozwiązania, mogliby osiągnąć więcej. Jednak w momencie, w którym posłowie koalicji zorientowali się, że można dokonać pierwszego wyłomu, wzięli się za kilofy i zaczęli kruszyć pierwotne zamierzenia w imię sprawiedliwości społecznej - licząc, że wyborcy zapłacą im krzyżykami na kartach do głosowania. Opozycja z kolei widząc kruszejący plan też wycofała swoje poparcie, zarzucając twórcom kunktatorstwo i... wycofywanie się rakiem z pierwotnych pomysłów.

Jak topniał plan Hausnera

Zrezygnowano z:

? weryfikacji rencistów (planowane oszczędności w latach 2004-2007-1,94 mld zł),
? wydłużania wieku emerytalnego kobiet,
? wpisania do ustawy daty wygaszania świadczeń przedemerytalnych (miał to być 1 stycznia 2007 r.),
? podniesienia wieku uprawniającego do skorzystania z renty rodzinnej (dla wdowców),
? z pierwotnej ostrzejszej wersji zmian dotyczących dorabiających emerytów i rencistów,
? z pierwotnej ostrzejszej wersji podwyżek składek na KRUS dla rolników (wpływy ze składek tylko w 2005 r. mają być o blisko 800 mln zł niższe niż pierwotnie planowano),
? ze zniesienia mechanizmu automatycznej indeksacji wielu świadczeń i przywilejów (planowane oszczędności w latach 2005-2007 - 292 mln zł)
? do planu doszedł natomiast m.in. pomysł podniesienia składek na ZUS dla przedsiębiorców (w latach 2005-2007 mieli zapłacić blisko 6 mld zł)

Reklama

Bartosz Marczuk

OPINIA

Robert Gwiazdowski, Centrum im. Adama Smitha

Plan Hausnera i jego realizację od początku cechowała niekonsekwencja. Z jednej strony, na przykład, rząd proponował odraczanie podwyżek emerytur i rent, argumentując to fatalną sytuacją finansów publicznych, a z drugiej zwiększały się znacząco wydatki na administrację. Trzeba też koniecznie wspomnieć o tym, że znaczna część tego planu opierała się nie na poszukiwaniu oszczędności, ale na zwiększaniu obciążeń osób pracujących. Pomysł podwyższania składek na ZUS dla przedsiębiorców, a także znajdujący się w planie punkt pt. zwiększenie bazy podatkowej to nic innego jak rosnący fiskalizm państwa. Niepowodzenia planu można też doszukiwać się w tym, że ugrupowania parlamentarne będące zapleczem rządu nie były skłonne popierać - zwłaszcza w roku przedwyborczym - rozwiązań, które będą coś ludziom zabierać. Politycy w tym okresie chcą raczej rozdawać. W związku z tym plan był coraz bardziej rozmydlany. To z kolei spowodowało, że popierająca na początku plan opozycyjna Platforma Obywatelska wycofała się, uznając, że jest on za mało radykalny. Rząd nie mógł więc liczyć ani na własne zaplecze parlamentarne, ani na poparcie swoich pomysłów wśród opozycji.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | wicepremier | KRUS | ZUS | Rent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »