Coraz mniej czasu na realizację inwestycji z KPO. Polska może się nie wyrobić
Środki z KPO zagrożone? Jeszcze nie wiadomo, czy Polska na dobre rozwiązała swoje problemy z wypłatą funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, a coraz głośniej robi się o kolejnym utrudnieniu. Chodzi o termin, do którego trzeba wydać miliardy z UE. Na wykorzystanie środków jest czas do 2026 roku, tymczasem Polska otrzymała do tej pory jedynie kilka procent z planowanych 35 mld euro. Z problemem boryka się nie tylko nasz kraj. Sprawdziliśmy, czy jest szansa na wydłużenie terminu. Komisja Europejska na razie jest nieugięta.
Od złożenia przez Polskę Krajowego Planu Odbudowy (KPO) w maju 2021 roku do jego formalnej akceptacji przez Komisję Europejską (KE) minęło trzynaście miesięcy. Kolejnych osiemnaście musieliśmy czekać, zanim złożono wniosek o wypłatę pierwszej części funduszy. Jeśli UE zaakceptuje polski wniosek o wypłatę pieniędzy z KPO, pierwsza część pieniędzy powinna trafić do nas w kwietniu.
To oznaczać będzie prawie trzy lata, kiedy środki z UE, zamiast finansować polskie inwestycje, czekały zamrożone i traciły na wartości. Na wydanie tych pieniędzy i kolejnych transz - łącznie ponad 35 mld euro - będziemy mieć czas jedynie do końca 2026 roku. To mało z punktu widzenia dużych procesów inwestycyjnych i mniej, niż reszta krajów, która wcześniej uzyskała środki. W tak krótkim czasie może się to nie udać, zwłaszcza że fundusze miały pójść także na długoterminowe inwestycje. Zapytaliśmy Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR), czy jest szansa na wydłużenie tego terminu.
Unijny program, w ramach którego Polska ma otrzymać fundusze na inwestycje ujęte w KPO, to Instrument na Rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności (and. RRF - Resilience and Recovery Fund). Program powstał jako odpowiedź na problemy gospodarcze czasów pandemii. Miał na celu wzmocnić unijne gospodarki i wesprzeć inwestycje dostosowujące je do nowych globalnych wyzwań.
Zaakceptowany przez UE polski KPO zakłada, że w ramach RRF Polska może otrzymać niecałe 23,9 mld euro środków z części grantowej (bezzwrotnej) oraz 11,5 mld euro z części pożyczkowej KPO.
Obecnie ważą się losy tego, czy Polska może liczyć na wypłatę środków. Komisja Europejska (KE) rozpatruje nasz pierwszy wniosek o wypłatę funduszy z KPO. Do tej pory, za rządów Zjednoczonej Prawicy, Polska nie składała wniosku o wypłatę, gdyż nie była rozwiązana kwestia pierwszego wymagania z KPO, czyli niezależności sędziów. Obecnie ustawa, którą kwestionowała UE, nadal obowiązuje, ale nowy rząd złożył w grudniu wniosek o pierwszą płatność. Jeszcze w tym miesiącu mamy się przekonać, czy zostanie rozpatrzony pozytywnie.
"Na ocenę pierwszego wniosku o płatność Komisja Europejska ma czas do końca lutego. Natomiast procedura opiniowania przez komitety Komisji wyniesie około jednego miesiąca. Wypłata środków z pierwszego wniosku o płatność spodziewana jest w kwietniu 2024 roku" - przekazało nam Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. "W 2024 roku chcielibyśmy złożyć cztery kolejne wnioski o wypłatę środków z KPO. Są dwa okienka na składanie wniosków i chcielibyśmy każde z nich wykorzystać podwójnie" - dodaje resort.
Zgodnie z planem środki na inwestycje z KPO mają zostać wydane do 2026 roku. Co więcej, instrument RRF opiera się na wynikach. Oznacza to, że Komisja wypłaca kwoty każdemu państwu dopiero po osiągnięciu przez nie uzgodnionych w KPO pośrednich i końcowych celów dotyczących poszczególnych reform oraz projektów. Inwestycje z KPO nigdy nie miały być więc opłacone "z góry" - samorządy czy inwestorzy mieli otrzymywać środki dopiero po wykazaniu, że konkretne kroki w celu ukończenia inwestycji zostały już podjęte. To, ile trzeba zrobić - czy zakończyć całą inwestycję, czy tylko zawrzeć odpowiednie kontrakty - zależy od poszczególnego punktu KPO.
W Polsce część inwestycji z KPO była już rozpoczęta i prefinansowana ze środków z Polskiego Funduszu Rozwoju. Części jednak nie rozpoczęto, także z powodu tego że wypłata środków z KPO w ogóle stała pod znakiem zapytania.
Jak wskazywała szefowa MFiPR Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w niedawnym wywiadzie z Business Insiderem, niektórych inwestycji prawdopodobnie nie uda się ich zrealizować do 2026 roku.
- Wnikliwie analizujemy cały dokument (KPO - red.) punkt po punkcie. W ciągu najbliższych tygodni będziemy mieli gotowy pakiet zmian. Część z inwestycji zostanie, inne będą zmodyfikowane, a z niektórych prawdopodobnie trzeba będzie zrezygnować, gdyż zainwestowanie w nie spowoduje, że tylko przepalimy pieniądze - mówiła minister w rozmowie z portalem.
Transza, na której wypłatę w kwietniu czeka Polska, to 6,9 mld euro. Zgodnie z oficjalnymi danymi z UE, do tej pory nasz kraj otrzymał 551,2 mln euro z części grantowej KPO. To ok. 2,3 proc. wszystkich środków z tej części. Z części pożyczkowej Polska nie otrzymała jeszcze żadnych funduszy.
To duże opóźnienie, ale nie jesteśmy jedynym krajem w podobnej sytuacji. Podobny poziom wykorzystania środków z KPO mają Węgry, które również mają problem z wypłatą ze względu na konflikt z UE o praworządność. Rząd w Budapeszcie otrzymał dopiero 2,4 procent środków z części grantowej. Żadnych środków na razie otrzymały także Holandia, Irlandia i Szwecja - zgodnie z danymi KE te kraje w ogóle nie wystąpiły jeszcze o wypłatę żadnej transzy.
Problem widać jest w całej UE i wielu krajom może się nie udać wykorzystać wszystkich środków do 2026 roku - alarmuje w ostatnim raporcie także Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). Według stanu na grudzień 2023 roku, w ramach części bezzwrotnej rozdysponowano na razie mniej niż połowę (43 proc.) funduszy w skali całej UE. Spośród kamieni milowych, które wszystkie kraje UE miały zrealizować do końca trzeciego kwartału zeszłego roku, prawie jedna piąta (18 proc.) nie jest ukończona. Planowano, że do tego czasu do krajów członkowskich trafi 137 mld euro więcej, niż ostatecznie zostało rozdysponowane.
Są za to państwa, które już zainwestowały miliardy w ramach KPO. Włochy i Francja otrzymały już po ok. 60 proc. środków z części bezzwrotnej, a Włochy dodatkowo prawie połowę z części pożyczkowej. To łącznie prawie 126 mld euro (ponad pół biliona złotych), które już pracują dla tych gospodarek. 41,7 proc. swoich środków otrzymała Słowacja, 43,3 proc. Litwa, a 40,6 proc. - Rumunia.
Oczywistym rozwiązaniem problemu braku czasu na zainwestowanie pieniędzy byłoby wydłużenie terminu, do którego trzeba je wydać. Nie sprawiłoby to co prawda, że pieniądze odzyskałyby wartość straconą przez kilka lat inflacji, ale pozwoliłoby uniknąć sytuacji, że kluczowe z punktu widzenia rozwoju UE reformy i inwestycje nie są realizowane, bo ci sami unijni urzędnicy, którzy wskazywali na ich doniosłość, naciskają na dochowanie arbitralnie przyjętego terminu.
O to, czy Polska prowadzi negocjacje w sprawie wydłużenia terminu dla naszego kraju zapytaliśmy MFiPR. Odpowiedź resortu jest jednoznaczna. "Aby wydłużyć finansowanie z RRF konieczna jest zgoda wszystkich państw. KE nie zainicjowała jeszcze takiej dyskusji. Długość obowiązywania Instrumentu nie może być więc przedmiotem negocjacji Polski z KE" - wskazuje nam resort.
"Wiele krajów sygnalizuje taką potrzebę" - dodaje ministerstwo w odpowiedzi na pytanie, czy z inicjatywą renegocjacji wychodzą inne pastwa członkowskie. "Ale jak wskazaliśmy wyżej - żadne oficjalne rozmowy nie są prowadzone - ani z KE, ani z państwami członkowskimi" - odpowiada resort na pytanie Interii.
Jeśli KE nie wyjdzie z taką inicjatywą, miliardy euro, które miały dostosować unijną gospodarkę do globalnych wyzwań, mogą nigdy nie zostać zainwestowane.
Martyna Maciuch