Coraz większy kryzys w Stoczni Szczecińskiej
Bez rozstrzygnięć zakończyły się wczorajsze rozmowy zarządu szczecińskiego holdingu stoczniowego z przedstawicielami dziewięciu banków w sprawie udzielenia kredytu. Co więcej, szczeciński zakład energetyczny straszy wyłączeniem w stoczni prądu. Powód to nieuregulowane rachunki.
Od ponad tygodnia prawie 6000 pracowników przebywa
na przymusowych urlopach, a zakład wstrzymał produkcję statków. Pieniędzy
brakuje na zaległe pensje dla pracowników i na bieżącą działalność firmy.
Rosną też długi firmy wobec zakładu energetycznego: stocznia od czterech
miesięcy nie zapłaciła za prąd.
Ratunkiem dla zakładu mógłby być kredyt, jednak banki nie kwapią się
do udzielenia szybkiej pożyczki. Wczorajsze rozmowy pozwoliły jedynie
na wyłonienie lidera bankowego konsorcjum, którym jest Bank Rozwoju Eksportu.
Pozwoli to – zdaniem władz stoczni – na prowadzenie dalszych
rozmów już w uproszczonej formie.
Czas działa jednak na niekorzyść szczecińskiego zakładu. Wiceprezes
stoczni Arkadiusz Goj przyznaje, że konsekwencje każdego dnia przerwy w
pracy mogą być nieodwracalne: „To może się odbić również tym, że
część armatorów zapragnie zrezygnować z kontraktów. Tutaj naprawdę może
być wiele negatywnych efektów takiego postoju” – uważa wiceprezes.
Stoczniowcy liczą jednak na to, że od przyszłego tygodnia wrócą do pracy.