Cud mniemany, czyli rzecz o budżecie

Nie na czterodniowym posiedzeniu rozpoczynającym się dzisiaj, lecz dopiero w przyszłym tygodniu Sejm przeprowadzi drugie i trzecie czytanie projektu ustawy budżetowej na rok 2004. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych trafi do wszystkich posłów lada chwila i będą oni mieli wystarczająco dużo czasu na zapoznanie się z naniesionymi zmianami.

Nie na czterodniowym posiedzeniu rozpoczynającym się dzisiaj, lecz dopiero w przyszłym tygodniu Sejm przeprowadzi drugie i trzecie czytanie projektu ustawy budżetowej na rok 2004. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych trafi do wszystkich posłów lada chwila i będą oni mieli wystarczająco dużo czasu na zapoznanie się z naniesionymi zmianami.

Ci nie śledzący komisyjnych prac na bieżąco aż zaniemówią z wrażenia - a to się koledzy spisali, zmniejszyli rządowy deficyt z 45,5 do 45,3 mld zł, czyli o całe 200 milionów!

Fikcyjność owej obniżki demaskuje w wypowiedzi Rafał Zagórny, były wiceminister finansów, a dzisiaj członek sejmowej komisji. Podstawą budżetowego cudu jest dokonana przez posłów... podwyżka dochodów, i to znaczna, o niemal 362 mln zł. Resort finansów aż zamilkł, wręcz porażony sprawnością posłów, którym bez opuszczania gmachu na Wiejskiej udało się znaleźć tak wielką kwotę, przeoczoną przez aparat skarbowy.

Reklama

Polityczne koalicje się zmieniają, ale prace nad rządowym projektem budżetu państwa już od wielu lat przebiegają tak samo. Posłowie generalnie oceniają dochody jako niedoszacowane, próbują je wirtualnie zwiększyć i tak wygenerowane kwoty rozdysponowują na czekające w kolejce wydatki. Dlatego scenariusz drugiego czytania projektu ustawy budżetowej, zaplanowanego na 16 grudnia, znany jest od dawna. Powrócą dziesiątki propozycji, które przepadły na poziomie komisji - tyle że będą musiały wskazywać źródła finansowania. W związku z tym znowu będziemy słyszeć: "zamiast kampusu uniwersytetu w... proponuję tę samą kwotę na kampus uniwersytetu w...", "zamiast obwodnicy miasta... proponuję tę samą kwotę na obwodnicę miasta... ".

Takiej partykularnej, idącej w poprzek podziałów politycznych, postawie parlamentarzystów właściwie trudno się dziwić - krótkość budżetowej kołdry wręcz wymusza jej przeciąganie na swoją stronę. Może rąbkiem da się okryć przynajmniej garstkę elektoratu w macierzystym okręgu... Co się jednak stanie w razie poważnego rozejścia się budżetowych dochodów i wydatków? A, od tego jest rząd, który przecież dysponuje możliwością blokady wydatków...

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »