Cukiernia od kremówek dla PKP Intercity przerywa milczenie. Ciastka najpierw poddane zostały próbie
PKP Intercity zyskały niemały rozgłos w ostatnich dniach za sprawą akcji, jaka miała miejsce w niedzielę w pojazdach przewoźnika. Na pokładach pociągów PKP Intercity tego dnia rozdawane były kremówki papieskie w związku z 18. rocznicą śmierci Jana Pawła II. Jak się okazuje, słodycze wcale nie pochodziły z papieskich Wadowic, ale były produktem z cukierni Olsza z Warszawy.
PKP Intercity ogłaszając akcję upamiętnienia 18. rocznicy śmierci Jana Pawła II, która przypadła w niedzielę 2 kwietnia, wywołała niemałe zamieszanie. Niejeden wziął tę informację za primaaprilisowy dowcip. 2 kwietnia pasażerowie na pokładach pojazdów PKP Intercity mogli przekonać się, że faktycznie emitowane były komunikaty przypominające o śmierci papieża i miejsce miało rozdawanie kremówek, oznaczonych jako "papieskie".
"Gazecie Wyborczej" udało się dotrzeć do podmiotu, który wziął na siebie produkcję kojarzonych z papieżem przysmaków. Wbrew pozorom to żadna z wadowickich cukierni, które w końcu mają szczególny powód, by nazywać swoje ciastka "kremówkami papieskimi". Za produkcję słodyczy dla PKP Intercity odpowiada cukiernia Olsza z Warszawy, na której czele stoi Marcin Olbrysz.
Jak ujawnił przedsiębiorca, zaczęło się od telefonu od kupca z Warsa, czyli przedsiębiorstwa zajmującego się cateringiem w pociągach. - Zadzwonił kupiec z Warsa i spytał, czy jesteśmy w stanie wyprodukować do soboty określoną liczbę kremówek. To była dynamiczna akcja. Odpowiedziałem, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówił w rozmowie z "GW" właściciel cukierni.
Marcin Olbrysz w rozmowie z dziennikiem ujawnił, że najpierw ciastka musiały zostać poddane próbie. Nie chodziło o nic skomplikowanego - jak mówi, kremówki trafiły najpierw do PKP Intercity w celu skosztowania wyrobu. Słodycze zasmakowały, ustalono więc tylko jeszcze formę opakowania ciastek i cukiernia Olsza zabrała się do pracy.
Cukiernia nie ujawnia jednak, jaką ilość słodyczy dla PKP Intercity wyprodukowała. Właściciel cukierni Olsza wskazał, że jeśli PKP Intercity nie ujawniły, ile kremówek zamówiło, on sam nie będzie tego ujawniał. - Nie były to gigantyczne ilości, wyrobiliśmy się z produkcją przez kilka godzin - skwitował Olbrysz.
Przedsiębiorca podkreśla jednak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że wykonanie zlecenia dla PKP Intercity nie wynika z upodobań światopoglądowych. Olsza potraktowała zlecenie na kremówki do pociągów jak każde inne.
- W naszych cukierniach obsługujemy każdego, bez względu na upodobania polityczne. Nie chcemy być kojarzeni z dyskusją, która powstała wokół postaci Jana Pawła II. My po prostu robimy kremówki - podsumował Marcin Olbrysz.
Przemysław Terlecki