Czy 9,9 zł na dzień wystarczy?
2,2 mln Polaków (5,7 proc.) żyło w ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie, na granicy minimum egzystencji, w warunkach prowadzących do biologicznego wyniszczenia.
"Wskaźnik Dobrobytu", odzwierciedlający ekonomiczną kondycję społeczeństwa, od dziesięciu miesięcy poprawia się - poinformowało w komunikacie Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Czy jest tak dobrze? Niestety, wyraźnie widać, że ubóstwo się jednak poszerza. Jego cechą jest ogromne zróżnicowanie terytorialne i społeczne.
Najsilniej wskaźniki rosły od marca do maja br. W tym czasie stabilizowała się sytuacja na rynku pracy, rosły wynagrodzenia i jednocześnie spadała inflacja. Obecnie w dalszym ciągu przybywa miejsc pracy, jednak wynagrodzenia rosną nieco wolniej. Wskaźnik z września był już nieco niższy. Jak napisano w komunikacie, wzrost cen żywności, nietypowy o tej porze roku, powoduje osłabienie siły nabywczej gospodarstw domowych.
2,2 mln Polaków (5,7 proc.) żyło w ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie, na granicy minimum egzystencji, w warunkach prowadzących do biologicznego wyniszczenia. Jak wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego, liczba Polaków znajdujących się w trudnym położeniu nieznacznie wzrosła w porównaniu z rokiem 2008.
Ubóstwem najbardziej zagrożone są osoby bezrobotne i rodziny, gdzie choćby jedna osoba pozostaje bez pracy. Co piąta taka rodzina żyje poniżej minimum egzystencji. W gospodarstwach, w których wszyscy pracują, poniżej minimum biologicznego znajduje się 7 proc. W takim skrajnie trudnym położeniu jest też co dziesiąta rodzina rolnicza, 3,8 proc. emerytów, 11,2 proc. rencistów oraz blisko co pięćdziesiąty przedsiębiorca.
Od lat nie zmienia się zależność pomiędzy wykształceniem a biedą. Im niższe - tym większe zagrożenie ubóstwem. Od lat też grupę najbardziej zagrożoną stanowią rodziny wielodzietne. Wśród małżeństw z co najmniej 4 dzieci na utrzymaniu 36 proc. żyło w roku 2009 w sferze ubóstwa ustawowego i niemal co czwarte - na progu minimum biologicznego.
Niemal co dziesiąta rodzina wiejska żyje w skrajnym ubóstwie, a co czwarta ma na swoje wydatki mniej niż wynosi 50 proc. przeciętnych wydatków w Polsce (ubóstwo relatywne).
Nieco lepiej żyje się w małych miastach (do 20 tys. mieszkańców). W nich 7 proc. żyje na granicy minimum egzystencji. Im większe miasto, tym sytuacja ekonomiczna jest lepsza. W pięciu największych miastach, które mają więcej niż pół miliona mieszkańców, w skrajnie trudnym położeniu jest 1,5 proc. mieszkańców.
Tylko w trzech województwach - mazowieckim, łódzkim i opolskim - w skrajnej nędzy, w warunkach grożących wyniszczeniem biologicznym, żyje mniej niż 4 proc. ich mieszkańców. W 7 województwach, w tym w Małopolsce, na Śląsku, Podkarpaciu, w skrajnym ubóstwie tkwi od 4 do 6 proc. ich mieszkańców. Najgorzej jest w na Podlasiu, w Świętokrzyskiem i na Lubelszczyźnie - w tych województwach co najmniej 9 proc. ludności ma do wydania od kilku do 14 zł średnio na każdy dzień.
Zdaniem analityków RegioPlan Consulting , przeciętna rodzina Kowalskich ma co miesiąc do wydania ok. 900 euro, czyli niewiele mniej niż Czesi, Słowacy, Chorwaci czy Węgrzy. Najlepiej sytuowani w naszym regionie są Słoweńcy, którzy inkasują około 1700 euro. To astronomiczne kwoty dla Ukraińców, którzy zarabiają zaledwie 214 euro.
W Polsce aż 22 proc. dzieci żyje w ubóstwie. Gorszy odsetek mają tylko Włosi, Łotysze, Bułgarzy (25-26 proc.) oraz Rumuni (34 proc.).
Patrząc przez pryzmat statystyki, Polacy po 65. roku życia nie powinni narzekać. W strefie ubóstwa znajduje się 12 na 100 starszych obywateli RP, gdy tymczasem średnia unijna wynosi 19 proc.
O wiele więcej zmartwień powinny mieć starsze osoby na Łotwie (51 proc. z nich zaliczanych jest do grupy osób ubogich), Estonii (49 proc.), nawet w... Luksemburgu, gdzie dwóch na pięciu staruszków, to ubodzy w świetle danych Eurostatu - europejskiego biura statystycznego.
W krajach zachodnich ludzi ubogich też jest sporo. Jednak w żadnym kraju należącym do Unii Europejskiej ubodzy nie są aż tak bardzo biedni jak w Polsce. Ale co gorsza, u nas nie tylko nie ubywa ludzi żyjących na granicy lub poniżej minimum egzystencji, ale takie osoby stają się - chociaż wydaje się to praktycznie niemożliwe, patrząc na ich stan posiadania - z każdym rokiem jeszcze coraz biedniejsze.
Według Komisji Europejskiej bieda dotyka tylko 8 proc. polskich 65-latków i osób starszych, podczas gdy w niektórych starych krajach UE wskaźnik ten sięga 20-30 proc. W Polsce siła nabywcza ponad 4 milionów gospodarstw prowadzonych przez osoby po sześćdziesiątce to 150 mld zł. Nasze firmy nie widzą potencjału tej grupy, a produkty specjalnie dla niej wciąż są rzadkością.
Te zaskakująco dobre wyniki częściowo tłumaczy średni poziom życia i zarobków w poszczególnych krajach: przyjęto, że w Polsce bieda to dochód poniżej 175 euro miesięcznie dla jednoosobowego gospodarstwa (ok. 735 złotych). Dla porównania, limit w bogatej Wielkiej Brytanii to w przeliczeniu 1048 euro.
Mimo to spośród osób zagrożonych ubóstwem w UE aż jedna trzecia ma pracę. Oznacza to, że w całej UE biedę cierpi 8 proc. zatrudnionych. W Polsce ten odsetek należy do najwyższych w UE i sięga 12 proc.; przede wszystkim dotyczy to kobiet i osób młodych zatrudnionych w niepełnym wymiarze albo na umowę na czas określony.
mz