Czy państwo może zbankrutować?

Pytanie: czy państwo może zbankrutować, od zawsze spędzało z powiek sen licznym teoretykom. Być może przyczyną tego była nie jednoznaczność definicji, tak państwa, jak i bankructwa.

Pytanie: czy państwo może zbankrutować, od zawsze spędzało z powiek sen licznym teoretykom. Być może przyczyną tego była nie jednoznaczność definicji, tak państwa, jak i bankructwa.

To znaczy, by nie być posądzonym o ekonomiczny i polityczny analfabetyzm, muszę coś wyjaśnić. Definicja państwa bierze się od Platona i Arystotelesa, którzy pojmują je prosto i jasno, logicznie. Ale, jak w wielu sprawach, tak i tu, nieźle narozrabiali Marks i Engels, a dzieła spustoszenia dokończył Lenin. Państwo, definiowane przez nich, jako wytwór społeczeństwa klasowego i narzędzie panowania klasy dominującej ekonomicznie, winno zbankrutować od razu. Ale właśnie w ulubionym ustroju w/w trójcy państwo nie mogło zbankrutować, a poza tym bankructwo znaczyło zupełnie co innego niż byśmy myśleli. Jest poważne podejrzenie, ze nic nie znaczyło. Paradoks? Nie jedyny.

Reklama

Dzisiaj, kiedy poglądami tych trzech panów zajmują się już jedynie historycy i badacze osobliwości, pytanie wraca znowu, ale już według przywróconej, zaczerpniętej od Platona i Arystotelesa, definicji państwa i definicji bankructwa, którą wszyscy znamy i rozumiemy, jako utratę możliwości regulowania zobowiązań wobec wierzycieli. No i sprawa staje się prostsza: tak, państwo może zbankrutować, czego doświadczyła przecież, tak naprawdę, Argentyna. Niestety, wszelkie znaki na ziemi i niebie zdają się wskazywać, że i my dosyć prostą drogą zmierzamy do sytuacji realnego zagrożenia bankructwem. Obawy te potwierdzili, w ciągu ostatnich tygodni - zupełnie od siebie niezależnie, z innych pozycji i pobudek - dwaj czołowi i ogromnie wpływowi polscy ekonomiści.

Najpierw wicepremier, minister gospodarki i wielu innych rzeczy, Jerzy Hausner pogroził nam, że jak nie zreformujemy finansów publicznych to zbankrutujemy właśnie. Myśl rozwinął Leszek Balcerowicz, prezes Narodowego Banku Polskiego, którego niepokoi narastający dług publiczny. Jego zdaniem nie można wykluczyć scenariusza argentyńskiego, że państwo zbankrutuje. I podkreśla niezbędność reform strukturalnych, restrukturyzacji i prywatyzacji nierentownych branż, które pozostają na garnuszku państwa.

Pozostaje mieć nadzieje, że te dwie, wygłoszone niezależnie od siebie, alarmistyczne opinie staną się początkiem poważnej debaty nad finansami państwa, które - w wyniku tej dyskusji - zaczną wreszcie być prawdziwie reformowane. Chociaż ostatnie, podejmowane przez koalicję rządzącą decyzje (chociażby w sprawie indywidualnych kont emerytalnych) optymizmem nie napawają i ciągle pozostają w sferze ruchów pozorowanych.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bankructwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »