Czy to będzie udany rok dla warszawskiej giełdy? Styczeń najlepszy od 23 lat

Pierwsza w lutym sesja na GPW w Warszawie była nieudana. WIG20 spadł o prawie 1,8 proc. W dużym stopniu naśladował rynki światowe, zaniepokojone pierwszymi decyzjami prezydenta Trumpa o podnoszeniu ceł. Jednak styczeń był najlepszy dla głównego warszawskiego indeksu od 23 lat. Wielu analityków widzi szanse na udany cały rok na GPW. Historia uczy, że po udanym styczniu, w lutym albo marcu kursy akcji w Warszawie często spadały, ale następne miesiące przeważnie przynosiły poprawę notowań.

  • Mimo styczniowego wzrostu indeksów na GPW są one ciągle na niższym poziomie niż w szczycie notowań wiosną 2024 roku   
  • Polski rynek akcyjny wciąż uchodzi za ryzykowny i nie cieszy się dużą popularnością ani wśród Polaków, ani zagranicznych inwestorów    
  • Szansą dla spółek notowanych na GPW są niskie ich wyceny, prognozy, że NBP obniży stopy procentowe i spodziewanie zawieszenie wojny rosyjsko-ukraińskiej   
  • Analitycy Domu Inwestycyjnego Xelion są zdania, że w tym roku WIG przełamie barierę 90 tysięcy punktów i pobije rekord wszech czasów

Reklama

W poprzednim miesiącu WIG20 zyskał na wartości aż 11 proc., a to oznacza, że zaliczył najlepszy styczeń od 2002 roku. Dokładnie 23 lata temu główny indeks GPW wzrósł przez miesiąc o 19,5 proc. W latach 2020-22 styczeń zawsze kończył się spadkiem wskaźnika. W 2023 roku WIG20 wyjątkowo zyskał 6,2 proc., ale w 2024 roku pierwszy miesiąc przyniósł przecenę o 2,7 proc. 

Warunki tegorocznego sukcesu

W styczniu tego roku mocno wzrosły także inne indeksy warszawskie. Szeroki WIG poprawił się o 9,8 proc., gromadzący spółki średnie mWIG40 o prawie 8 proc., a reprezentujący mniejsze firmy sWIG80 o 4,4 proc. Wszystkim tym wskaźnikom sporo jednak brakuje do szczytów osiąganych wiosną zeszłego roku. Trzeba tu przypomnieć, że od połowy stycznia do maja 2024 roku indeks blue chipów zanotował kilkunastoprocentowy wzrost z okolic 2 300 do 2 600 punktów. Dziś jest o ponad 200 punktów słabszy. 

Zdaniem wielu ekonomistów jest kilka czynników, które mogą w tym roku sprzyjać warszawskim indeksom. Kluczowe są tu niskie wyceny polskich spółek przy uwzględnieniu ich zysków i potencjału dywidendowego. Rynki zakładają też, że w 2025 roku Narodowy Bank Polski zdecyduje się na obniżki stóp procentowych, choć prezes Adam Glapiński w zasadzie wykluczył taką możliwość.   

Inwestorzy spodziewają się, że Polska jako kraj "przyfrontowy" skorzysta na rozejmie w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, gdyż taki scenariusz wydaje się prawdopodobny. Wreszcie, w związku z ostatnią obniżką stóp procentowych w strefie euro, niektórzy spodziewają się poprawy koniunktury w Niemczech, które są głównym partnerem gospodarczym Polski.

Siła wysokich dywidend

Albert "Longterm" Rokicki, doświadczony inwestor giełdowy, przypomina, że w listopadzie 2024 roku stopa dywidendy WIG20 osiągnęła 5,5 proc., czyli najwyższy poziom od 2013 roku. Jak pokazują dane analizowane od 2009 roku, w przeszłości po przekroczeniu przez stopę poziomu 4,5 proc. indeks WIG20 rósł średnio o 24,9 proc. w ciągu następnych 12 miesięcy. 

Albert Rokicki podkreśla, że od momentu jego "dywidendowego" wpisu w mediach społecznościowych w listopadzie zeszłego roku WIG20 wzrósł już o około 12 proc. "Longterm" zwraca uwagę także na fakt, że w tych dniach wskaźnik mWIG40TR (Total Return), uwzględniający wypłacone dywidendy, osiągnął historyczny szczyt i pobił rekord z maja 2024 roku. To może być sygnał, że średnie spółki notowane na GPW zaczynają przewodzić hossie. 

WIG w marszu po rekord

Analitycy Domu Inwestycyjnego Xelion są zdania, że największym atutem spółek notowanych na GPW są niskie ich wyceny, czyli rynkowe niedowartościowanie. Polska pod tym względem wydaje się być atrakcyjniejsza niż kraje krajach Europy Zachodniej, a także większości rynków wschodzących. 

Xelion spodziewa się w tym roku wzrostu notowań WIG powyżej 90 tysięcy punktów (teraz mamy niecałe 86 tysięcy). Optymizm jest oparty na prognozie przyrostu zysków krajowych spółek o około 20 proc. Trzeba tu dodać, że WIG przełamując barierę 90 tysięcy punktów pobiłby rekord wszech czasów. Dotychczasowy szczyt to 89 657 punktów z maja zeszłego roku. 

- Jeśli zyski spółek będą rosnąć, to na polski rynek zaczną wracać zagraniczni inwestorzy instytucjonalni, którzy opuszczali go w drugiej połowie minionego roku - twierdzi analityk Kamil Cisowski. Oczekuje on poprawy wyników m.in. w spółkach nastawionych na konsumenta, takich jak Pepco, LPP i Dino, w ślad za wzrostem ich sprzedaży detalicznej, a także lepszych rezultatów Orlenu. Według Xeliona, warto też zwrócić uwagę na spółki, które mogą być beneficjentami wydatkowania w tym roku 120 miliardów złotych z Krajowego Planu Odbudowy i środków unijnych. 

WIG20 ma perspektywy

Zdaniem Piotra Kuczyńskiego z DI Xelion, WIG20 jest gotowy na kontynuację wzrostów wzorem 2023 roku. Dalsza hossa zależy jednak od kilku fundamentalnych czynników, takich jak prognozowane obniżki stóp procentowych NBP, przebieg wojny w Ukrainie i wybory prezydenckie w Polsce. Analityk ostrzega, że prognoza tegorocznych wzrostów na GPW nie jest pewna, gdyż nasz rynek akcyjny wciąż uchodzi za ryzykowny i nie cieszy się dużą popularnością ani wśród Polaków, ani zagranicznych inwestorów. 

Piotr Kuczyński podkreśla jednak, że w Polsce minęło zagrożenie ze strony wysokiej inflacji i choć NBP pozostaje "jastrzębi", to rynek wycenia kolejne obniżki stóp już w połowie 2025 roku. W dodatku, stopy procentowe powinny mocno spadać w wielu innych krajach, co będzie pobudzać gospodarkę. Zdaniem analityka DI Xelion, nie ulega też wątpliwości, że ewentualne zawieszenia wojny w Ukrainie może wywołać falę wzrostów na polskiej giełdzie. 

Różne oblicza stycznia

Tomasz Hońdo z Quercus TFI przypomina, że nie zawsze po bardzo udanym styczniu na GPW utrzymywał się trend wzrostowy. Ekspert poddał analizie lata: 2007, 2012, 2017 i 2018. W trzech na cztery przypadki WIG w lutym wyraźnie spadał, co prowadziło do zanegowania styczniowych osiągnięć. Wyjątkiem był 2017 rok, czyli początek poprzedniej kadencji prezydenckiej Donalda Trumpa. To był czas, w którym WIG kontynuował bardzo dobry trend noworoczny aż do marcu. Dopiero wtedy pojawiła się nieduża korekta spadkowa.

Szeroki indeks warszawskiej giełdy cały 2017 rok zakończył na wyraźnym plusie. W jakimś stopniu mogła się do tego przyczynić pierwsza prezydentura Trumpa, a zwłaszcza globalny optymizm wynikający z obniżania podatków w Stanach Zjednoczonych. Jak podkreśla Tomasz Hońdo, spółkom notowanym na GPW najbardziej wówczas pomogło ożywienie gospodarcze w Europie Zachodniej i związane z tym osłabienia dolara względem euro. Tegoroczna powtórka tamtego trendu wydaje się być możliwa, o ile poprawi się  koniunktura ekonomiczna w Niemczech i Francji.  

Wyjątkowo udany był styczeń 2007 roku. To był czas giełdowego rollercoastera. Warszawskie indeksy zostały wówczas dotknięte nagłą korektą spadkową na przełomie lutego i marca, po której WIG znów dynamicznie ruszył w górę i kontynuował wspinaczkę aż do połowy roku. Tomasz Hońdo przypomina, że w najlepszym momencie indeks znalazł się 34 proc. ponad notowaniami z początku stycznia.  

Tak gwałtowny przebieg wydarzeń wynikał z faktu, że był to okres kończącej się hossy zapoczątkowanej w 2003 roku. W drugiej połowie 2007 roku rozpoczęła się rekordowo głęboka bessa. Analityk Quercus TFI podkreśla, że walory na polskiej giełdzie były wtedy bardzo drogie między innymi z powodu wielkiego napływu kapitałów do funduszy akcji. Dziś euforii zakupów nie ma, a wyceny są relatywnie niskie - wskaźnik C/WK (cena/wartość księgowa) jest ponad połowę skromniejszy niż w styczniu 2007 roku. 

Szansa na trzeci rok wzrostów

W styczniu 2012 roku też nastąpił duży ruch w górę indeksu WIG. Szybko jednak sytuacja się pogorszyła, zwłaszcza między marcem i majem. Indeks powrócił do dołka z krachu notowanego w 2011 roku. Przyczynił się do tego narastający kryzys zadłużenia krajów peryferyjnych strefy euro. Kiedy jednak w lipcu 2012 roku szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi ogłosił, że zrobi wszystko, co tylko możliwe, by uratować euroland, na GPW wrócił trend wzrostowy. 

Tomasz Hońdo zauważa, że jako ostrzeżenie można traktować wydarzenia z 2018 roku. Styczeń był wtedy bardzo udany dla giełdy warszawskiej, ale zaraz potem trend się odwrócił. W chwili, gdy zaczynało się załamanie wskaźnik WIG miał za sobą dwa lata (2016-17) na prawie 40-procentowym plusie. W tej chwili jesteśmy po podobnej hossie z lat 2023-24. Jednak w 2018 roku koniunktura gospodarcza w Europie pogarszała się, a dziś rysują się szanse na poprawę. Trzeci z rzędu rok wzrostów na GPW nie jest więc wykluczony. 

Jacek Brzeski 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: GPW | cła | Donald Trump
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »