Ryzykowne inwestowanie w Nowym Jorku. Hossa wbrew "wskaźnikowi Buffetta"

S&P500, czyli główny indeks giełdy w Nowy Jorku, jest na etapie nieustającej hossy. Od sierpnia 2024 roku do dziś wzrósł z 5200 do ponad 6 tysięcy punktów. Problem polega na tym, że na niebezpiecznie wysokim poziomie 215 proc. jest "wskaźnik Buffetta". Tak duża jego skala oznacza, że amerykańskie spółki mogą być przewartościowane - ich kapitalizacja ponad dwukrotnie przewyższa PKB Stanów Zjednoczonych.

  • Doświadczenie uczy, że gdy kapitalizacja spółek osiągała 200 proc. PKB USA, to na Wall Street załamywała się koniunktura. Tak było w latach 2000-02 i 2021-22
  • Zdaniem Warrena Buffetta inwestowanie na giełdzie może być atrakcyjne przy wskaźniku rzędu 70-80 proc. 
  • Niektórzy analitycy twierdzą, że "wskaźnik Buffetta" nie jest miarodajny, gdyż wiele korporacji osiąga przychody na rynkach poza Stanami Zjednoczonymi, a to nie jest ujęte w PKB USA

"Wskaźnik Buffetta" porównuje całkowitą kapitalizację wszystkich amerykańskich akcji z produktem krajowym brutto kraju. Jest wynikiem podzielenia wartości indeksu Wilshire 5000, który mierzy cały rynek, przez PKB Stanów Zjednoczonych i pomnożenia przez 100. Został spopularyzowany przez "Wyrocznię z Omaha" w 2001 roku.

Reklama

Proporcja kapitalizacji do PKB od tamtej pory jest jednym z kluczowych mierników stanu rynku akcji. Warren Buffett już dawno zawyrokował, że inwestowanie na giełdzie może być atrakcyjne przy wskaźniku rzędu 70-80 proc., a powyżej tej granicy staje się ryzykowne.

Pouczająca historia

Sędziwy multimiliarder jest zdania, że gdy proporcja wynosi około 150 proc., rynek należy uznać za przewartościowany. Inwestorzy powinni zachować wyjątkową ostrożność, gdy wskaźnik zbliża się do 200 proc., bo to oznacza, że kapitalizacja dwukrotnie przewyższa PKB Stanów Zjednoczonych.

W latach 1999-2000 rynek giełdowy w USA znalazł się w tzw. bańce dot-comów za sprawą wielkiej hossy spółek technologicznych. "Wskaźnik Buffetta" osiągnął 200 proc., po czym bańka pękła. W 2000 roku wartość wielu firm z sektora internetowego gwałtownie spadła, a dotkliwy rynek niedźwiedzia trwał aż do końca 2002 roku. W tym czasie wiele indeksów, w tym Nasdaq100, straciło nawet kilkadziesiąt procent.

Historia powtórzyła się w 2021 roku, zaraz po tym jak zanotowano w USA proporcję kapitalizacji do PKB na poziomie 200 proc. Nastąpiła długotrwała bessa, a w samym tylko 2022 roku S&P500, główny indeks na Wall Street, spadł o prawie 20 procent.

Rady Buffetta

W tym miesiącu pierwszy raz w historii wskaźnik Buffetta sięgnął 215 proc. Dla multimiliardera taka sytuacja to "igranie z ogniem". Jego zdaniem, na obecnym poziomie rynek jest zdecydowanie przewartościowany. W największym stopniu przyczyniają się do tego wielkie spółki technologiczne.

Agencja Bloomberga w grudniu zeszłego roku wyliczyła proporcje kapitalizacji krajowego rynku akcji do PKB w innych gospodarkach. W Japonii wskaźnik wynosił 149 proc., w Indiach 123 proc., w Wielkiej Brytanii 92 proc., w Chinach 57 proc., a w Niemczech 54 proc. Przy tak niskim wskaźniku u naszych zachodnich sąsiadów bardziej zrozumiały jest fakt, że główny indeks giełdy frankfurckiej (DAX) od ponad roku systematycznie poprawia rekordy wszech czasów, choć gospodarka Niemiec jest w recesji.

Regularnie rekordy historyczne poprawia także nowojorski S&P500, ale w jego wypadku "wskaźnik Buffetta" trzeba uznać za niebezpiecznie wysoki. To nie przypadek, że co najmniej od roku Berkshire Hathaway, wehikuł inwestycyjny Buffetta, więcej akcji sprzedaje niż kupuje i zgromadził aż 325 miliardów dolarów gotówki. Z drugiej strony, "Wyrocznia z Omaha" nadal dysonuje portfelem udziałów w spółkach o wartości przekraczającej 300 miliardów dolarów. W 2024 roku fundusz Berkshire zwiększył pozycje w energetyce (Occidental Petroleum) i branży ubezpieczeniowej (Chubb).

Uważni obserwatorzy najnowszych posunięć inwestycyjnych Warrena Buffetta dostrzegają kilka wyraźnych tendencji, które można uznać za próbę obrony przed ewentualnym załamaniem na Wall Street. Multimiliarder stawia na spółki z niskim wskaźnikiem C/Z (cena/zysk), zwiększa zasoby nie tylko gotówki, ale także obligacji, złota i nieruchomości. Interesuje się także rynkami wschodzącymi, takimi jak Indie, czy kraje ASEAN.

Fed problemem dla Wall Street

Zdaniem wielu analityków, wysoki poziom rynkowej wyceny akcji licznych amerykańskich spółek to efekt przewidywań inwestorów co do kierunków polityki monetarnej czołowych banków centralnych świata. Wielkie były oczekiwania, że zwłaszcza Rezerwa Federalna będzie szybko i regularnie obniżać stopy procentowe. Problem w tym, że Fed w ubiegłym miesiącu utrzymał stopy na dotychczasowym (ciągle wysokim) poziomie 4,25-4,50 proc., po trzech wcześniejszych decyzjach o ich cięciu. Decydenci z amerykańskiego banku centralnego są pełni obaw, że relatywnie wysoka inflacja w USA (2,9 proc. w skali roku) utrzyma się przez dłuższy czas. Tymczasem cel inflacyjny Rezerwy Federalnej to 2 proc.

Z obliczeń FedWatch Tool wynika, że w tym roku należy spodziewać się redukcji stóp w USA o 50-75 punktów bazowych. Jeszcze cztery miesiące temu prognozowano ich spadek o 100-125 punktów. Teoretycznie rzecz biorąc spowolnione rozluźnianie polityki pieniężnej powinno zaszkodzić rynkowi akcji.

Giełda nowojorska będzie musiała się zmierzyć także z ogłoszoną przez prezydenta Donalda Trumpa podwyżką ceł na import z wielu państw, w pierwszej kolejności z Kanady, Meksyku i Chin. Jak wynika z raportu Dun & Bradstreet same zapowiedzi przeprowadzenia tej operacji sprawiły, że w ciągu kwartału indeks optymizmu przedsiębiorców spadł na świecie aż o 20 punktów procentowych. Ujemny poziom wskaźnika optymizmu zanotowano na wszystkich 32 monitorowanych rynkach.

Wbrew Buffettowi

Spora jest grupa analityków, którzy twierdzą, że wartość "wskaźnika Buffetta" powyżej 200 proc. nie musi być utożsamiana z nieuchronnym krachem. Jest raczej sygnałem, że warto bardziej wnikliwie przeanalizować fundamenty poszczególnych spółek. Pada argument, że wskaźnik należy oceniać w szerszym kontekście, gdyż wiele korporacji osiąga przychody na rynkach poza Stanami Zjednoczonymi, a to nie jest ujęte w PKB USA.

Jednocześnie globalizacja i internacjonalizacja biznesu sprawiły, że wpływy z działalności zagranicznej są coraz poważniejsze, zwłaszcza w wypadku spółek technologicznych czy przedsiębiorstw z sektora usług. Firmy takie jak Apple czy Microsoft wypracowują ponad 50 proc. dochodu poza Stanami Zjednoczonymi, co może zawyżać "wskaźnik Buffetta".

Gargi Chaudhuri, główny strateg inwestycyjny i portfelowy dla obu Ameryk w BlackRock, zwraca uwagę także na fakt, że szybko rosnąca kapitalizacja niektórych spółek wynika z osiągania przez nie bardzo dobrych wyników finansowych. - Rajd na giełdzie, który widzieliśmy do tej pory, był napędzany wzrostem zysków. Najbardziej dochodowe spółki radzą sobie bardzo dobrze i nie mają charakteru spekulacyjnego - stwierdził Chaudhuri.

Jednak z raportów finansowych, które w ostatnich dniach docierają do inwestorów wyłania się niejednoznaczny obraz wielkich amerykańskich korporacji. Meta Platforms osiągnęła rekordowe wyniki, ale Microsoft rozczarował prognozą przychodów kwartalnych, a Tesla Elona Muska wykazała się brakiem zysków i stagnacją przychodów.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Warren Buffett | giełda nowojorska | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »