DeepSeek szkolony na modelach z USA? OpenAI twierdzi, że ma dowody

Chiński start-up wykorzystał do stworzenia DeepSeek zastrzeżone modele sztucznej inteligencji OpenAI, twórcy słynnego chatbota Chat GTP - informuje brytyjski dziennik "Financial Times". Amerykanie zapewniają, że mają na to dowody. Jeśli informacje się potwierdzą, będzie to oznaczało, że Pekin naruszył prawa własności intelektualnej.

Do stworzenia DeepSeak miano wykorzystać tzw. destylację. Dzięki niej „jeden model uczy się od innego modelu, w jaki sposób absorbuje wiedzę z oryginalnego modelu” – wyjaśnił stacji Fox News były dyrektor PayPal David Sacks. Programiści używają tej techniki, aby uzyskać lepszą wydajność mniejszych modeli. Pozwala im to osiągnąć podobne wyniki w przypadku określonych zadań przy znacznie niższych kosztach.

OpenAI twierdzi, że ma dowody

Część ekspertów zwróciła uwagę, że chiński model generował odpowiedzi wskazujące, że został przeszkolony na podstawie wyników z amerykańskiego GPT-4 OpenAI. Twórca ChatGPT z San Francisco zapewnił "Financial Times", że ma dowody na „destylację”, która - jak podejrzewa - pochodzi od DeepSeek.  

Reklama

Brytyjski dziennik zwraca uwagę, że destylacja jest powszechną praktyką w branży AI. Szczególnie często stosują ją start-upy. W przypadku DeepSeek, mogła zostać użyta w celu stworzenia własnego modelu. To zaś “stanowi naruszenie warunków świadczenia usług oferowanych przez OpenAI” - podkreślił dziennik. Zgodnie z nimi, użytkownicy nie mogą „kopiować” żadnej z ich usług ani „wykorzystywać wyników do opracowywania modeli konkurujących z OpenAI”.

Wielki, tani chatbot

DeepSeek zapewnia, że do stworzenia chatbota wykorzystał zaledwie 2048 kart graficznych Nvidia H800. A na wytrenowanie modelu z 671 miliardami parametrów wydał 5,6 miliona dolarów. “Stanowi to ułamek kwot, jakie OpenAI i Google wydały na szkolenie modeli porównywalnej wielkości” - czytamy w "Financial Times". Chiński chatbot jest potężniejszy od wykorzystywanego przez OpenAI modelu O1, wykorzystuje też mniej pamięci niż jego amerykańska konkurencja i jest o wiele tańszy. 

Dlatego na wieść o przewyższającym ofertę OpenAI chińskim chatbocie zareagowały światowe giełdy. W obliczu obaw, że duże inwestycje w kosztowny sprzęt do sztucznej inteligencji mogą nie być konieczne, o 17 proc. spadły akcje Nvidii - producenta m.in. procesorów graficznych. W poniedziałek firma straciła 589 miliardów dolarów wartości rynkowej. 

OpenAI odmówił komentarza w sprawie domniemanej kradzieży modeli pamięci. Nie wypowiedział się na ten temat również Microsoft - mniejszościowy udziałowiec OpenAI - informuje "Financial Times". Do prośby brytyjskiego dziennika nie odniósł się też start-up DeepSeek. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: openAI | Chiny | chatbot | oskarżeni | kradzież
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »