Deficyt budżetu osiągnął psychologiczną granicę
Politycy emocjonują się projektowanym dopiero budżetem państwa na rok 2001, a tymczasem MF opublikowało comiesięczne dane o wykonaniu realnie istniejącego budżetu roku 2000. W październiku deficyt sektora centralnego dotarł do psychologicznej granicy 100 proc. limitu całorocznego.
Po dziesięciu miesiącach, stanowiących 83,3 proc. roku, deficyt osiągnął kwotę 15,3997 mld zł, czyli 99,99 proc. limitu rocznego. W samym październiku wzrósł o 1,423 mld zł, ponad statystyczną normę miesięczną. Przypomnijmy, że ustawa budżetowa ustaliła tegoroczne dochody na kwotę 140,91 mld zł, wydatki na kwotę nie większą niż 156,31 mld zł i deficyt na kwotę nie większą niż 15,4 mld zł.
Zaawansowanie wydatków (80,5 proc.) jest oczywiście większe niż dochodów (78,4 proc.). Wskaźniki wykonania w poszczególnych kategoriach obrazuje wykres. Procenty są jednak trochę mylące, jako że różne są podstawy kolejnych pozycji wyrażone kwotowo. Na przykład dochody budżetu pochodzą z trzech podstawowych źródeł, z których najważniejszym są podatki pośrednie (62,2 proc. całości), następnie PIT (17,9 proc.) oraz CIT (10,0 proc.). Wszystkie źródła niepodatkowe (w tym cła) razem dają tylko 9,9 proc. A zatem wyprzedzanie kalendarzowego harmonogramu na przykład przez CIT nie może zrównoważyć słabszej ściągalności VAT i akcyzy oraz całkowitej nieskuteczności w zbieraniu PIT.
Po stronie wydatków najpoważniejszą październikową pozycją są znowu dotacje do FER (stanowiącego podstawę istnienia KRUS) oraz FUS. Co prawda przez dziesięć miesięcy oba fundusze kosztowały budżet ciut mniej niż 83,3 proc. kwot przyznanych im w ustawie, ale sytuacja na tym odcinku zaczyna niepokoić. Czarny scenariusz zakłada nawet wniesienie przez rząd w grudniu autopoprawki do budżetu na rokÉ 2000 i ustawowe zwiększenie deficytu.