Deficyt może być niższy

Można liczyć się też ze zwiększeniem dochodów. Czytając pierwszą wersję założeń, narzucało się pytanie: dlaczego przy nominalnym wzroście PKB o ok. 6% dochody rosną tak wolno? - mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING BSK.

Można liczyć się też ze zwiększeniem dochodów. Czytając pierwszą wersję założeń, narzucało się pytanie: dlaczego przy nominalnym wzroście PKB o ok. 6% dochody rosną tak wolno?  - mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING BSK.

W przyszłym roku średnioroczna inflacja ma wynieść 2,3%. To główna zmiana w założeniach do budżetu, którymi dziś zajmie się rząd. Według naszych informacji, obniżony ma być również deficyt budżetowy, choć szczegóły mogą być znane dopiero za kilka tygodni. Może on spaść z zakładanych 43 mld zł, do 38,5-41,7 mld zł.

Według założeń do budżetu na 2003 r., przyjętych przez rząd jeszcze w czerwcu, średnioroczna inflacja miała wynieść 3%. Analitycy spodziewali się, że szacunki zostaną obniżone o 0,3 pkt. proc., bo wskazywały na to niektóre wypowiedzi ministra finansów. Resort finansów poszedł jednak znacznie dalej. Ministerstwo zdecydowało się przede wszystkim obniżyć prognozę inflacji na ten rok. W nowej wersji dokumentu znajdzie się zapis o 2,1-proc. wzroście cen w 2002 r. (wcześniej była mowa o 2,5-proc.).

Reklama

Według Ministerstwa Finansów, inne wskaźniki makroekonomiczne na razie pozostają bez zmian. Jak wynika z informacji PARKIETU, może zostać zmniejszony deficyt budżetu centralnego. Nie wiadomo, czy takie propozycje zostaną przedstawione rządowi już dziś. Być może stanie się to dopiero przy rozpatrywaniu przez Radę Ministrów projektu ustawy budżetowej. W obowiązującej jeszcze wersji założeń na przyszły rok zapisano, że luka wyniesie 43 mld zł. Przy zakładanej wartości produktu krajowego brutto w przyszłym roku (786,3 mld zł) deficyt wyniósłby 5,5% PKB. Jeśli rząd nie zmieni założeń wartości PKB, to niedobór mógłby nawet spaść do 38,5-39 mld zł. Tak wynika z wcześniejszych wypowiedzi ministra finansów Grzegorza Kołodki. W wywiadzie dla "Financial Times" wicepremier stwierdził, że chce zmniejszenia deficytu do 4,9% PKB. Kilka dni po objęciu urzędu minister Kołodko zapowiadał, że ograniczanie niedoboru nie oznacza ślepego cięcia wydatków.

- Można liczyć się też ze zwiększeniem dochodów. Czytając pierwszą wersję założeń, narzucało się pytanie: dlaczego przy nominalnym wzroście PKB o ok. 6% dochody rosną tak wolno? - mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING BSK.

Jak powiedział nam Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BPH PBK, deficyt może zostać obniżony również ze względu na tegoroczne oszczędności w ubezpieczeniach społecznych. - Być może zostaną zaplanowane mniejsze dotacje do ZUS i KRUS. Spodziewam się, że deficyt budżetowy będzie obniżany do 40 mld zł - ocenia K. Rybiński. Jego zdaniem, dla rynku najważniejsze będzie jednak to, jak ograniczanie luki budżetowej przełoży się na kondycję finansów publicznych. - Zobaczymy, czy wzrost deficytu budżetu centralnego nie spowoduje zwiększenia innych deficytów - mówi ekonomista BPH PBK.

Innym argumentem, przemawiającym za korektą prognozy deficytu, jest też zasada zwiększania wydatków o inflację plus jeden punkt proc. Jeśli zostanie ona zastosowana, to w przyszłym roku wydatki powinny wynieść 191,2 mld zł, a nie 192,5 mld zł, jak pierwotnie zakładano. Przy zachowaniu poziomu dochodów (149,5 mld zł), deficyt spadłby z 43 do ok. 41,7 mld zł.

Na ogół obniżanie deficytu budżetowego to dobra informacja. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że mniejszy niedobór w państwowej kasie to np. tańszy kredyt. Budżet przestaje być głównym klientem sektora finansowego, u którego musi pożyczać pieniądze na finansowanie deficytu, a jego zapotrzebowanie na kapitał przestaje wpływać na wysokość rynkowych stóp procentowych. Jeśli rzeczywiście metodą na obniżanie deficytu będzie szukanie oszczędności, to należy się tylko cieszyć. W innym przypadku, gdy głównym sposobem walki z deficytem będzie zwiększanie dochodów, zmniejszenie dziury w budżecie będzie okupione zwiększeniem fiskalizmu państwa. Taki budżet nie będzie prorozwojowy, bo wyższe obciążenia podatkowe rzadko służą gospodarce. Jednak z ostateczną oceną budżetowych planów rządu trzeba poczekać do czasu opublikowania projektu ustawy. Na razie jest więcej pytań niż odpowiedzi.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: dochody | ekonomista | PKB | szczurek | ing | Mateusz Szczurek | deficyt | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »