Do Unii, ale?

O polityce pieniężnej powiedziano już tyle, że najwyższy czas przyjrzeć się uważniej fiskalnej. Alarmująca sytuacja z sierpnia ubiegłego roku została tymczasowo opanowana, deficyt budżetu wynosi ok. 40 mld PLN i rynek przyjął tę informację co najmniej dobrze.

O polityce pieniężnej powiedziano już tyle, że najwyższy czas przyjrzeć się uważniej fiskalnej. Alarmująca sytuacja z sierpnia ubiegłego roku została tymczasowo opanowana, deficyt budżetu wynosi ok. 40 mld PLN i rynek przyjął tę informację co najmniej dobrze.

Nadszedł więc czas na szersze spojrzenie ze strony polityki fiskalnej na gospodarkę w trochę dłuższej perspektywie. Ostatnio wicepremier Belka ogłosił strategię 1-3-5 (tempo wzrostu PKB w latach 2002-2004). Program rządu ma być połączeniem trzech strategii: ograniczania deficytu finansów publicznych, stymulowania gospodarki oraz strategii europejskiej. O ile pierwszy z tych trzech filarów nie wymaga komentarza, to dwa następne są ściśle ze sobą związane.

Faktem jest, że Polska przystępując do UE liczy na programy pomocowe wspólnoty. W większości programy te wymagają współfinansowania ze strony polskiej. Ożywienie wzrostu gospodarczego powinno zapewnić łatwiejsze uzyskiwanie odpowiednich środków. Obecnie przy, delikatnie mówiąc, niezbyt zadowalającej absorbcji środków pomocowych, Polska uzyskuje ok. 1 mld EUR rocznie. W dalszej perspektywie transfery te mogą wzrosnąć do ok. 6 mld EUR. Jeśli strategia się powiedzie, to Polska w 2004 r., podobnie jak Irlandia, Hiszpania czy Grecja w latach 80., prawdopodobnie doświadczy tzw. boomu konsumpcyjnego. Co ciekawe, nawet stosunkowo duże zwiększenie popytu wewnętrznego, a co za tym idzie również importu, z punktu widzenia rachunku bieżącego (główny miernik nierównowagi zewnętrznej dla rynku finansowych), groźne będzie tylko w latach 2002-2003. Później ze względów czysto księgowych (zakładając, że absorbcja transferów z UE będzie przebiegać zgodnie ze scenariuszem prof. Belki) relacja ta będzie się poprawiać, co wynika z faktu, że transfery z UE będą zapisywane na rachunku bieżącym bilansu płatniczego. Problem zbyt wolnego wzrostu inwestycji również zostanie w istotny sposób ograniczony, ze względu na spadek ryzyka makroekonomicznego Polski, a w konsekwencji znaczny napływ FDI. Jeśli więc jesteśmy "skazani na sukces", dlaczego bank centralny nie chce obniżyć stóp procentowych, mówiąc ciągle o "jakiejś" nierównowadze zewnętrznej i konieczności zmniejszania deficytu finansów publicznych?

Reklama

No właśnie, w tym miejscu optymizm się kończy. Po pierwsze, wcale aż tak dużych transferów nie musimy dostać z UE już w pierwszych latach po akcesji. Po drugie, w przyszłym roku i latach kolejnych reformować finanse publiczne wcale nie będzie łatwiej, a wprost przeciwnie. Pokusa większych dochodów budżetu (wzrost PKB) i tym samym utrzymania status quo w polityce fiskalnej pozostanie, szczególnie jeśli społeczeństwo będzie zmęczone "recesją" z roku 2001. Po trzecie istnieje dość duże ryzyko, że podobny los spotka zapewne osławione już reformy strukturalne oraz liberalizację kodeksu pracy. Tak więc, zakładając zaniechanie reform w tych trzech dziedzinach, na jednolitym rynku europejskim Polska pozostanie regionem o bardzo niskiej konkurencyjności i stopie bezrobocia ok. 20 proc. Dlatego też do strategii średniookresowej warto dodać jeszcze co najmniej dwa elementy (chociaż nie można wykluczyć, że one tam jednak się znajdą, szczegóły tego dokumentu poznamy prawdopodobnie pod koniec stycznia) i większy nacisk położyć na pierwszy (ograniczenie deficytu finansów publicznych). Nawet za cenę mniejszego wzrostu PKB w latach 2002-2004 warto zainwestować w przyszłość.

Autor jest ekonomistą w BRE Banku

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »