Dobry rok dla Europy

Rozmowa z Danutą Huebner, komisarzem Unii Europejskiej ds. funduszy regionalnych

- Jak nie zaprzepaścić niewątpliwego sukcesu - zakontraktowania projektów na całą pulę dostępnych dla nas w 2004 roku unijnych środków, a chodzi prawie o 3 miliardy euro - i sprawić, by fundusze te w całości trafiły do Polski?

Danuta Huebner - Początek jest rzeczywiście udany, prawdziwą próbą będzie jednak koniec 2006 roku, kiedy to zgodnie z zasadą n+2 - mówiącą, że transfer pieniędzy nie może nastąpić później niż w dwa lata od zawarcia projektu w roku "n" - może się okazać, że jakieś środki nie zostały wykorzystane.

Reklama

- Jak do tego nie dopuścić?

D. Huebner - Po pierwsze, trzeba cały czas dbać o dobre kadry administracyjne. Warto cały czas inwestować w kształcenie, by mieć dobrych ludzi - ekspertów, także o wysokich standardach moralnych. Nie powinno być tak, aby każda zmiana polityczna czy wybory prowadziły do wymiany kadr, bo wtedy nigdy nie damy sobie rady.

Po drugie, trzeba przestrzegać prawa - w odniesieniu do funduszów strukturalnych najważniejszy jest cały obszar związany z zamówieniami publicznymi - by nie dopuścić do tego, że Polska musiałaby zwrócić przyznane już fundusze, bo prawo nie było przestrzegane - a takie przypadki się zdarzają.

To był dobry rok, rok wykorzystanych szans, ale przed nami mnóstwo wyzwań. Musimy pokazać obywatelom, jak ważnym i dobrym wydarzeniem było rozszerzenie Europy.

- Po trzecie...

D. Huebner - Pilnować terminów. Wnioski o zwrot pieniędzy można składać w ciągu całego roku, a prawie wszyscy robią to w okolicy Bożego Narodzenia. Bardzo przed tym przestrzegam, można nie zdążyć.

- Ostrzegała pani też przed fantazją i niefrasobliwością.

D. Huebner - Samorządy muszą mieć pomysł na przyszłość swojego regionu, swojej społeczności lokalnej i dopiero w to wpisywać te potrzeby, które można realizować poprzez wykorzystanie funduszy. Fantazji bym nie eliminowała. Trzeba jednak mieć wizję, by ta fantazja działała na korzyść. Natomiast na fantazję i niefrasobliwość Komisji Europejskiej - silnie związanej przez prawo, kontrole Trybunału Obrachunkowego, rozliczanie corocznego budżetu w trybie parlamentarnym - liczyć nie można.

- Jak przebiegają prace nad unijnym budżetem na lata 2007 - 2013? W jakim kierunku posuwa się modyfikacja Strategii Lizbońskiej i co z tego wynika dla przyszłości funduszy regionalnych i ich beneficjentów?

D. Huebner - Rzeczywiście, w tym roku zapadną decyzje, które na wiele lat ukształtują m.in. politykę regionalną. Decyzje najważniejsze dotyczą ram budżetowych na lata 2007-2013. Komisja przedstawiła projekt, który - w moim odczuciu - jest już dobrze zbilansowanym kompromisem, odpowiada na problemy i wyzwania wszystkich państw i regionów Unii. To kompromis, który warto zaakceptować, ale zdania w tej sprawie nadal są podzielone. Chodzi przede wszystkim o skalę budżetu. W interesie nas wszystkich jest budżet przynajmniej na poziomie zaproponowanym przez Komisję. Nie sposób dziś powiedzieć, czy są na to realne szanse.

Obok wysokości budżetu ważny jest także harmonogram jego przyjmowania. Szczególnie z punktu widzenia polityki regionalnej ważne byłoby, żeby decyzje zapadły do czerwca. Inaczej możemy nie zdążyć z przygotowaniem całej tej polityki i gładkim przejściem z obecnej perspektywy budżetowej kończącej się w 2006 r.

- Negocjowane są i pieniądze, i regulacje prawne.

D. Huebner - Ważne są też priorytety nowej perspektywy budżetowej. Tu państwa członkowskie dość zgodnie akceptują propozycje Komisji, według których polityka regionalna ma wspierać najuboższe regiony i państwa, ale i cele Strategii Lizbońskiej: przyśpieszenie wzrostu, tworzenie miejsc pracy, poprawę konkurencyjności. Jest to w interesie najuboższych, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, aby najpierw zbudować drogę, a dopiero później myśleć o innowacyjności, edukacji czy transferze technologii - muszą to wszystko robić w jednym czasie. Leży to też w interesie bogatszych regionów, które, wbrew naszemu wyobrażeniu, mają bardzo wiele problemów. Nawet w zachodnich landach Niemiec są obszary uzależnione od funduszy strukturalnych.

- Niedawno komisarz ds. budżetu pani Grybauskaite wyraziła opinię, że zbyt wiele środków pomocowych mogą otrzymać stare państwa członkowskie.

D. Huebner - Zgodnie z traktatami polityka regionalna jest dla wszystkich regionów i dysproporcje rozwojowe zawsze będą się utrzymywały, bo mają one różną zdolność absorpcji środków. Oczywiście, polityka spójności jest najbardziej potrzebna najuboższym, dlatego proponujemy, aby 78 proc. środków skupić na regionach najbiedniejszych. Rzecz w tym, że wśród nich są zarówno wszystkie, z małymi wyjątkami, regiony nowych państw członkowskich, jak i regiony starych członków Unii, które do tej pory korzystają z pomocy. Rozszerzenie stworzyło nowy zestaw statystyk. W biednych regionach starej Unii nie zmieniło się nic, ale znalazły się wyżej w statystykach. Pytanie, czy można je całkiem odciąć od funduszy unijnych czy utrzymać wsparcie, choć mniej hojne niż do tej pory.

- Mówi pani, że nie wierzy w dyskryminację Polaków przy obsadzaniu unijnych stanowisk. Czy nasze niepokoje w tej sprawie, premier Belka napisał nawet specjalny list do przewodniczącego Barroso, są bezpodstawne?

D. Huebner - Trzeba pamiętać, że w związku z rozszerzeniem, zapadły decyzje dotyczące zwiększania zatrudnienia w instytucjach europejskich o pracowników z nowych krajów Unii. Ten proces będzie trwał do 2009-2010 roku. Daleko mu więc do zakończenia, w związku z tym szacowanie na podstawie tego, że dziś Polaków jest na najważniejszych stanowiskach mniej niż np. Czechów, jest przedwczesne.

Druga rzecz to konkretny przypadek, kiedy stronie polskiej wydawało się, że ma najlepszego kandydata i kiedy nie został on wybrany, nastąpiło pewne rozczarowanie. To, co można powiedzieć o polskich kandydatach, to fakt, że bardzo wielu z nich dochodzi do ostatniego etapu, tak jak to było w przypadku pana ministra Truszczyńskiego. Na ostatnim etapie decyzję podejmuje już komisarz danego obszaru, który wybiera sobie kogoś, z kim chciałby pracować. W dłuższym okresie Polska będzie miała bardzo wielu pracowników w Komisji. To wynika choćby z jej rozmiarów, ale i z podaży. Młodzi Polacy wypadają bardzo dobrze na niższych poziomach, tam gdzie przyjmuje się właśnie młodszych.

Procedury werbunkowe są niesłychanie skomplikowane, ale i przejrzyste. Cała selekcja odbywa się też z wykorzystaniem firm zewnętrznych, które oceniają kandydatów. To, że Polacy regularnie przechodzą do najwyższych faz selekcji, dobrze świadczy o jakości naszych kandydatów.

- Czy mamy szansę na ulokowanie w Polsce jakiejś unijnej agencji?

D. Huebner - To są decyzje państw członkowskich. Najbliższy szczyt podejmie decyzję, gdzie będzie się znajdowała Agencja Zarządzania Granicami Zewnętrznymi. Oczywiście, trzymam kciuki i mam nadzieję, że polskiemu rządowi uda się przekonać wszystkie pozostałe państwa członkowskie, że powinna być ona w Polsce. W grę wchodzą względy prestiżowe, ale nie tylko. Polska ma w tym obszarze wiele wiedzy. Niestety, decyzja nie zależy ode mnie.

- Podkreśla pani, że jest urzędnikiem unijnym, nie polskim. Czy wszyscy pani koledzy z Komisji mają wobec siebie takie odczucie? Patrząc z zewnątrz, można mieć czasem wrażenie, że komisarze bardzo często bronią interesów swoich własnych krajów.

D. Huebner - Formalnie nie ma takiej możliwości. Komisja Europejska, w odróżnieniu od Rady Europejskiej, jest tą instytucją, która ma pilnować wspólnego, europejskiego interesu. Komisarze nie mogą być więc postrzegani jako obrońcy interesów narodowych. Natomiast my Polacy wnosimy do dyskusji na wszystkich szczeblach decyzyjnych, gdzie spotykają się pracownicy gabinetów, całą wiedzę o Polsce i świadomość polskich konsekwencji podejmowanych decyzji. To leży w naszym obowiązku. Wiedza, którą wnosimy, to najtańszy sposób na dobrą ekspertyzę o państwach członkowskich. Jestem z Polski i siłą rzeczy w moich wypowiedziach zawsze będzie tego ślad.

- Jak ocenia pani pierwszy rok Polski w Unii Europejskiej i swoje pierwsze pół roku w Komisji?

D. Huebner - Pamiętam doskonale te wszystkie prognozy, że rozszerzona Unia będzie sparaliżowana, większa Komisja nie będzie działać, tak liczny Parlament Europejski nie będzie nic znaczył, nie da się podjąć żadnej decyzji... Nic z tego się nie potwierdziło, Unia działa dość sprawnie, decyzje są podejmowane.

Pierwszy rok krajów członkowskich też trzeba ocenić dobrze. Te kraje długo się do niego przygotowywały, łatwo dziś zapominamy, że za nami jest blisko 15 lat przygotowywania się do członkostwa. Unia dostała dzięki rozszerzeniu nowe szanse na rozwój, widać wyraźnie, że wzrosło wsparcie dla reform i agendy lizbońskiej.

Cała masa dodatkowych bodźców i czynników, jak choćby wyższa dynamika wzrostu gospodarczego nowych członków, powinna przełożyć się w najbliższych latach na wyższy wzrost w Europie, większą skłonność do zmian i reform. Od tej strony to był bardzo dobry rok, który przyśpieszył wymianę handlową, w którym wzrosły inwestycje. Generalnie europejska gospodarka skorzystała na rozszerzeniu.

- Czy coś było złego w tym pierwszym roku?

D. Huebner - Ciągle borykamy się z programem komunikowania. Ciągle nie ułatwiliśmy społeczeństwom starej Piętnastki zrozumienia i zaakceptowania tego, co nastąpiło. Tu ciągle jest przed nami wielkie wyzwanie, musimy pokazać obywatelom, jak ważnym i dobrym wydarzeniem było rozszerzenie Europy.

To był więc dobry rok, rok wykorzystanych szans, ale nie jest to rok "zakończony", przed nami jeszcze dużo wyzwań, szczególnie w sprawach komunikacji, informacji, rozmów i dialogu.

- Starą i nową Europę dzieli dyskusja o budżecie?

D. Huebner - Nie, dyskusja budżetowa nie dzieli nas w ten sposób. Występują raczej problemy indywidualne. Europa jest przecież bardzo zróżnicowana, a czy ktoś kiedyś widział jakąś łatwą dyskusję budżetową? Rozmowy o pieniądzach zawsze są trudne, również w Unii. Jednak Unia potrafi przełamywać takie trudne momenty, nawet jeśli tym razem w ostatnią noc negocjacji przy stole będzie siedziało po raz pierwszy 25 osób, a nie piętnaście.

Rozmawiali: Hanna Tobolska, Marcin Droba

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: polityka | rozszerzenie | europ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »