Tzw. plany finansowe szkół to rodzaj budżetu, jakim dysponuje placówka oświatowa. W jego skład wchodzą oczywiście nauczycielskie wynagrodzenia, ale też tzw. wydatki statutowe. Choć zakup papieru toaletowego może wydawać się dość luźno związany z realizacją misji oświatowej, to jednak właśnie w wydatkach statutowych są także tzw. wydatki rzeczowe, bez których trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie szkół.
Dyrektorzy szkół przerażeni korektą planów finansowych na przyszły rok
"Gazeta Wyborcza" tłumaczy, że szkoły otrzymują wstępną informację o limicie wydatków (w tym przypadku na 2026 rok) i przedstawiają własne plany. Tym razem władze Krakowa potraktowały drastycznie propozycje kierownictwa szkół. Jedna z dyrektorek wyjaśnia, że na "rzeczówkę" zaplanowała 210 tys. zł, a dostała... 50 tys. zł. Ale to nie wszystko: ta sama dyrektor szkoły dodaje, że na pomoce naukowe zaplanowała 40 tys. zł, a miasto zaakceptowało wydatki w kwocie... 10 tys. zł.
Kolejna z dyrektorek wylicza, że wydatki rzeczowe to nie tylko wspomniany papier toaletowy czy środki czystości, ale np. opłaty za druk legitymacji, świadectw, kart bibliotecznych. Jak trzeba, to w pieniądzach na "wydatki rzeczowe" musi się zmieścić choćby zakup benzyny do kosiarki.
"Nie zrobię tego wszystkiego za 50 tysięcy złotych, bo w tym roku na same środki czystości wydałam 350 tysięcy" - mówi.
Jeszcze inna szefowa kolejnej krakowskiej szkoły podkreśla, że miasto ścięło nawet pieniądze na nagrody dla uczniów z 12 do 5 tysięcy (dodatkowo - na usługi remontowe z 200 tysięcy na 72 tys. zł).
Szkolne budżety. Władze Krakowa pozostawiają możliwość wnioskowania o pieniądze na konkretne wydatki
Władze Krakowa odpowiadają, że dyrektorzy szkół nie powinni się przesadnie niepokoić - gdy skończą się im pieniądze na wspomniany "papier toaletowy" (także - i może przede wszystkim - na inne wydatki rzeczowe) będą mogli... każdorazowo wnioskować o finansowanie. "Proces ten pozwala na bardziej precyzyjne dostosowanie wydatków do faktycznych potrzeb poszczególnych placówek, zbalansowanie wydatków pomiędzy nimi oraz zapewnia pełną transparentność gospodarowania środkami publicznymi" - tłumaczą włodarze Krakowa.
Jak można było się spodziewać, szefowie krakowskich szkół ze złością skomentowali taką propozycję. "Przewidując, że za chwilę skończy mi się Domestos mam pisać do magistratu wniosek z umotywowaniem konieczności jego zakupu" - pyta cytowana przez "GW" dyrektorka krakowskiej podstawówki.
Inna z dyrektorek obawia się, że za chwilę urzędnicy w wydziale edukacji nie będą robić nic innego jak rozpatrywać wnioski szkół o papier toaletowy. "Czy naprawdę nie mają nic lepszego do roboty?" - pyta.
Władze Krakowa mają "sprytny plan". Dyrektorzy szkół oburzeni
Niektórzy z zarządzających krakowskimi szkołami dopatrują się w działaniach władz miasta "sprytnego planu" na ograniczenie wydatków. Dyrektorzy szkół tłumaczą, że wniosek o dodatkowe pieniądze, np. na wymianę spłuczek w szkolnych toaletach, będzie rozpatrywany przez miesiąc. "W takiej sytuacji szkoła zrobi zakupy lub naprawę z rachunku środków własnych" (np. z pieniędzy z wynajmu sal - red.) - dodaje jeden z dyrektorów krakowskich szkół i domyśla się, że być może miastu właśnie o to chodzi.
Dodajmy (przypomina o tym "GW"), że Kraków jest obecnie najbardziej zadłużonym dużym miastem w Polsce. Szacuje się, że dług przypadający na jednego mieszkańca Krakowa to 10 tys. zł.














