Druga fala naprawdę przeraziła konsumentów

To już nie zapaść, ale "powracający koszmar". Tak o rynku kredytowym w listopadzie mówią bankowcy. Koniunktura w finansach spada na łeb, na szyję, prognozy są coraz bardziej niepokojące, a w dodatku Polacy przed świętami wcale nie mają zamiaru wydawać na prawo i lewo. Jest prawie pewne, że "druga" fala przyniosła już załamanie konsumpcji i inwestycji.

Co miesiąc ośrodek Kantar TNS bada koniunkturę w bankach pytając w placówkach, czy klienci częściej wnioskują o kredyt, jakie kredyty cieszą się powodzeniem, a jakie nie, czy może starają się więcej oszczędzać. Odpowiedzi na te pytania dają obraz koniunktury. W listopadzie, wraz ze wzbierającą drugą falą pandemii i niebotycznym wzrostem zachorowań koniunktura znowu gwałtownie się załamała. Ludzie nawet nie myślą o zaciąganiu kredytów. Podobnie firmy.

- To powracający koszmar - mówił na konferencji prasowej Związku Banków Polskich Marcin Idzik z Kantar TNS porównując sytuację w listopadzie z wiosennym załamaniem koniunktury wraz z uderzeniem "pierwszej" fali na wiosnę.

Reklama

Najbardziej ogólny wskaźnik koniunktury bankowej Pengab spadł w listopadzie do minus 11,2 pkt, czyli o 3,8 pkt w porównaniu z październikiem. Wskaźnik kredytów dla gospodarstw domowych spadł do minus 16 pkt, najbardziej w kategoriach kredytów samochodowych i konsumpcyjnych. Wskaźnik liczony dla przedsiębiorstw spadł w porównaniu z październikiem o 14 pkt i wynosi minus 8 pkt.

- Szczególnie negatywnie prezentuje się obraz rynku kredytowego Zarówno w zakresie kredytów konsumenckich, jak i kredytów dla przedsiębiorstw. Wszystkie wartości szczegółowe w okresie miesiąca pogorszyły się - mówił Marcin Idzik.

Choć oficjalnych, zbiorczych danych o udzielanych przez banki kredytach w listopadzie jeszcze nie ma, bankowcy już wiedzą, że popyt na kredyt skurczył się dramatycznie.

- Od października nastąpiło znaczne obniżenie akcji kredytowej nawet w stosunku do kwietnia i maja tego roku - mówił na konferencji prasowej prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz.

Równocześnie ze spadkiem indeksów liczonych dla kredytów, w listopadzie wzrosły oceny aktywności klientów indywidualnych na rynku depozytów. Ale to wcale nie jest dla gospodarki dobra wiadomość.

- Wyraźny spadek popytu na wszelkie kategorie kredytów przy zwiększaniu depozytów

to scenariusz zaciskania pasa, szukania oszczędności i dokładania starań by nie wydawać. To zachowania typowe dla scenariuszy kryzysowych - powiedział Marcin Idzik.

Konsumenci sami zresztą przyznają - zaciskanie pasa się zaczyna. Badana przez GUS koniunktura konsumencka spadła w listopadzie do poziomu minus 29,2, a więc zaledwie o włos wyższego niż w maju tego roku. Ale składowa wskaźnika - ocena sytuacji gospodarczej kraju w listopadzie - była niższa niż w miesiącach "pierwszej" fali i najniższa w historii.

Badania koniunktury bankowej pokazują podobne oceny. W listopadzie po raz kolejny znacząco pogorszyły się prognozy makroekonomiczne bankowców na najbliższe sześć miesięcy. Prognoza sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw wynosi minus 64 pkt, a prognoza sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych - minus 68 pkt. Najgorsze są jednak  prognozy sytuacji gospodarki kraju. Wynoszą one minus 70 pkt.

Dodajmy, że liczony przez GUS wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej, który odzwierciedla oczekiwania gospodarstw domowych na najbliższe 12 miesięcy także odnotował najniższą wartość od maja.

- To wszystko przekłada się na zachowania klienckie na rynku bankowym - mówił Marcin Idzik.

Lekki spadek liczby zachorowań po wprowadzeniu jesiennych restrykcji zachęca rząd do wycofywania się z obostrzeń. Zapowiedziane zostało otwarcie galerii handlowych od 28 listopada. Czy zachęceni tym Polacy ruszą tłumnie na świąteczne zakupy ratując gospodarkę przed głęboką recesją? Badania firmy doradczej Deloitte pokazują, że nie. Święta zamierzamy spędzić z zaciśniętym pasem.

Badania przeprowadzone na przełomie października i listopada mówią, że w tym roku na prezenty, żywność, podróże oraz spotkania z najbliższymi zamierzamy przeznaczyć średnio 1.318 zł, czyli o 29 proc. mniej niż wydaliśmy rok temu. Znacznie więcej osób niż w minionych latach twierdzi, że prezenty zamierza kupować przez Internet. Bez względu na urzędowe obostrzenia, na cięciach wydatków świątecznych najbardziej ucierpi branża turystyczna. Niemal trzy czwarte badanych ma zamiar spędzić przedświąteczny czas w domu i unikać miejsc publicznych, w tym także sklepów.

Zwyczajowo spory odsetek Polaków świętował i wydawał na prezentu pieniądze z kredytu. W tym roku bankowcy przyznają, że pytający o kredyt przed świętami w placówkach bankowych są zjawiskiem wyjątkowo rzadkim. W ocenie 94 proc. badanych bankowców przez Kantar TNS w tym roku nie ma takiego zjawiska, jak wcześniejsze zainteresowanie klientów kredytami świątecznymi.

Pogarszające się prognozy sytuacji gospodarstw domowych, przedsiębiorstw oraz dla całej gospodarki stanowią mocny - kolejny już - hamulec dla inwestycji. W listopadzie aż 41 proc. placówek bankowych informowało, że spadł popyt na kredyt inwestycyjny dla firm, gdy jeszcze w październiku spadek popytu odnotowało 26 proc. placówek.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: konsumenci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »