Drugie życie kopalni
Na całym świecie gwałtownie rośnie popyt na tzw. turystykę podziemną. Moda na zwiedzanie wydrążonych przez człowieka podziemi górniczych, kupieckich czy militarnych sprawia, że wyrobiska, kawerny i sztolnie budzą się do życia po życiu.
Perłą polskich podziemi poprzemysłowych jest Kopalnia Soli w Wieliczce, najstarsze na ziemiach polskich przedsiębiorstwo solne, którego początki sięgają średniowiecza.
Skryte pod miastem, usytuowane na dziewięciu poziomach wyrobiska górnicze sięgają 327 m. Podziemna Wieliczka to blisko 300 km chodników i prawie 3000 komór. Część udostępniona do zwiedzania obejmuje 3,5-kilometrowy odcinek, położony na głębokości od 64 do 135 m. Od 1978 r. obiekt w Wieliczce znajduje się na światowej Liście Dziedzictwa Kulturalnego i Naturalnego UNESCO.
Z żupami solnymi równać się mogą podziemne trasy w Tarnowskich Górach wiodące przez wyrobiska górnicze po dawnych kopalniach rud ołowiu i srebra z XVI-XIX w.
Trasa turystyczna na głębokości 40 m i długości 1700 m, w tym przepływ łodziami na odcinku 270 m. Zabytkowa Kopalnia Srebra, obok tzw. Sztolni Czarnego Pstrąga, jest częścią rozległego, zabytkowego kompleksu obiektu Tarnogórskie Kopalnie Kruszców.
Im głębiej, tym lepiej
Równie popularne od lat są podziemne trasy turystyczne kopalni cennych i rzadkich w Polsce kruszców: złota, srebra czy uranu. Złoty Stok - kronikarze dokopali się tu do początków górnictwa z XIII wieku, przypuszczenia sięgają nawet czterech tysięcy lat. W 1962 r. kopalnia została zamknięta, ale ponad 30 lat później sztolnie ożyły, kusząc przyjezdnych złotą trasą turystyczną.
W nieczynnej kopalni uranu i fosforytów w Kletnie w 2002 r. udostępniono kilkusetmetrową trasę turystyczną. Oprócz podziemnych korytarzy, zobaczyć można tu ekspozycję prezentującą technologie wydobywania kruszców. Podziemne chodniki po kopalni złota Aurelia w Złotoryi, wykute około 1660 roku, są miejscem corocznych międzynarodowych Otwartych Mistrzostw Polski w Płukaniu Złota.
Zaś w Górach Sowich na turystę czekają też inne podziemne atrakcje. Pohitlerowskie sztolnie i niedokończone fabryki broni można zwiedzać w Walimiu oraz - od wiosny 2004 roku - na zboczach Włodarza. W Chełmie można się zapoznać z ciekawą technologią wydobywania kredy, krążąc kilkusetmetrowymi wyrobiskami pod centrum miasta.
- Polskie zabytkowe kopalnie, średniowieczne piwnice i składy, jaskinie i groty oraz podziemne obiekty strategiczno-militarne zwiedza ponad 4 mln osób rocznie - podsumowuje Janusz Chmura z Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii AGH, prezes Polskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków Podziemnych Hades-Polska. - Łączna długość tras podziemnych dawno przekroczyła 50 km. Zabezpieczono i zaadaptowano na podziemne trasy turystyczne ponad 40 obiektów, a liczba zagospodarowanych i zmodernizowanych obiektów podziemnych z każdym rokiem wzrasta.
Problemy ratowania, zabezpieczania i adaptacji podziemi, w tym wyrobisk górniczych, stanowią jedną z najbardziej nietypowych dziedzin działalności wymienionego wyżej wydziału AGH. Do kompleksowego rozwiązywania problemów badawczych powołano w ramach istniejącej struktury wydziału nową specjalność - "Geotechnika w Rewaloryzacji Zabytków".
Zagospodarowanie dla celów turystyki wyrobisk podziemnych polega na odpowiednim przygotowaniu trasy od strony górniczo-budowlanej, co ma zagwarantować bezpieczeństwo przebywających w podziemiach zwiedzających. Sama natomiast trasa powinna być atrakcyjna z dydaktycznego i poznawczego punktu widzenia oraz zapewnić minimum komfortu zwiedzania.
Każdy obiekt bowiem, mimo pozornych podobieństw, zlokalizowany jest w różnych skałach o odmiennych parametrach geotechnicznych.
- Każda trasa turystyczna posiada zatem charakter unikalny i niepowtarzalny; niezbędne są więc kompleksowe badania naukowe i odmienne potraktowanie każdej z tych tras - dodaje Janusz Chmura.
Węglowa Dolina
Niestety, mało kto wie, że zwiedzać można również kopalnie węgla kamiennego. Tak się składa, że od lat "czarne złoto" i w tej dziedzinie nie może się przebić przez złoto, sól czy kredę. I chociaż od wielu lat istnieją atrakcyjne trasy turystyczne w kopalniach węgla kamiennego na Dolnym i Górnym Śląsku, dopiero teraz istnieje szansa na wykreowanie tras turystycznych w podziemnych wyrobiskach kopalń węgla kamiennego.
W Zabrzu powstaje, i to z dużym rozmachem, atrakcja na skalę światową - Europejski Ośrodek Kultury Technicznej i Turystyki Przemysłowej. W maju ub. roku Polska Agencja Rozwoju Turystyki SA podpisała umowę z gminą Zabrze na opracowanie koncepcji organizacji, funkcjonowania i zarządzania połączonych instytucji kultury. Koncepcja bazuje na funkcjonujących instytucjach: Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido oraz Muzeum Górnictwa Węglowego (wraz ze Skansenem Górniczym Królowa Luiza); w zamierzeniu ujęto także Główną Kluczową Sztolnię Dziedziczną.
W realizacji tego niecodziennego projektu pomoże dotacja europejska ze środków Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka - 41,5 mln zł. Całe przedsięwzięcie pochłonie 69 mln zł, a brakującą resztę środków dołożą władze miasta i samorządu woj. śląskiego.
Trzeci oddech Luizy
- W pierwszym etapie odremontowaliśmy trzy budynki i wieżę wyciągową. Powstało nowoczesne biuro obsługi - mówi Jan Gustaw Jurkiewicz, kierownik Skansenu Górniczego Królowa Luiza. - W drugim etapie chcemy zrewitalizować pozostałe naziemne obiekty, doprowadzić media, zaadaptować place i wybudować parking dwupoziomowy. No i za dwa, może trzy miesiące zaczynamy odkopywanie szybu Carnall. W trzecim etapie nastąpi połączenie obecnych obiektów Luizy z udrożnioną sztolnią.
Największą atrakcją skansenu jest wciąż działająca maszyna parowa z 1915 roku wyprodukowana w Eisenhutte Prinz Rudolfh w Duelmen w Niemczech. Przez lata niezawodny mechanizm o mocy 2 tys. KM wciągał górniczą klatkę szybu Carnall o głębokości 503 m. Z wierzchołka stalowej, nitowanej wieży wyciągowej o wysokości 25 m podziwiać można panoramę Zabrza.
W rejonie szybu Wilhelmina 15 lat temu udostępniono zwiedzającym podziemne wyrobiska z początku XIX wieku i współczesne o długości korytarzy 1560 m i głębokości ok. 30 m.
Można tam prześledzić rozwój technologii wydobycia węgla na przestrzeni 200 lat. Sporych wrażeń dostarcza uczestnictwo w pokazie pracy zabytkowego kombajnu jednobębnowego z lat 50. ubiegłego wieku oraz współczesnych kombajnów w scenerii zmechanizowanych obudów ścianowych. Atrakcją jest także przejazd zabytkowymi wagonikami kolejki podziemnej.
Na terenie Skansenu, w starym budynku rozdzielni sprężarek, ma powstać interaktywna wystawa "Dolina Węgla" prezentująca istotne znaczenie węgla dla regionu Górnego Śląska, poczynając od tradycji wydobycia węgla, aż do rozwoju opartych na węglu nanotechnologii przyszłości. Planowana jest także symulacja zjazdu na poziom 1000 m, z efektami zerwania liny czy tąpnięcia.
Dziewiętnastowieczna Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna to unikatowe w skali światowej podziemia kopalniane w śródmiejskiej części Zabrza.
Wybudowany w latach 1799-1863 podziemny kanał o długości ponad 14 kilometrów łączył kopalnię Król w Królewskiej Hucie z Królową Luizą w Zabrzu. Był używany do odwadniania podziemnych wyrobisk, a od szybu Carnall spławiano tędy łodzie z węglem. Inicjatorami budowy były słynne w historii europejskiego przemysłu postacie - Friedrich Wilhelm von Reden i John Baildon. W celu sprawnego załadunku i mijania się łodzi płynących w przeciwnych kierunkach wybudowano pięć podziemnych mijanek, w których zlokalizowano trzy porty. Wentylację podziemi zapewniały 22 otwory prowadzące na powierzchnię.
- Przygotowana zostanie trasa zaczynająca się w naziemnej części obecnego skansenu Królowa Luiza - opowiada Jurkiewicz. - Szybem Carnall turyści zjadą 36 metrów pod ziemię na poziom sztolni, skąd łodziami popłyną ok. 450 metrów do mijanki, w której znajdował się największy podziemny port załadowczy sztolni. Z portu turyści przejdą do drugiej części skansenu w rejonie szybu Wilhelmina. Przejdą do drugiego portu sztolni innym chodnikiem, skąd kolejką górniczą dojadą ok. 2 km do zrekonstruowanego wylotu sztolni w centrum miasta.
Na 2009 r. zaplanowano procedury związane z rozpoczęciem tzw. użytkowania górniczego podziemi, udrożnieniem prowadzącego do nich szybu, przygotowaniem dokumentacji projektowej (ma być gotowa do października), pozyskaniem środków unijnych i wyborem wykonawcy prac. Na początku 2010 r. ruszą pod ziemią prace górnicze zmierzające do udrożnienia i zaadaptowania dla potrzeb ruchu turystycznego sztolni.
Inwestycja mogła się rozpocząć dzięki rozporządzeniu Rady Ministrów zmieniającemu poprzednie uregulowania dotyczące możliwości objęcia przepisami prawa górniczego robót wykorzystujących technikę górniczą.
- Oparcie się jedynie na prawie budowlanym okazało niewystarczające - potwierdza Jurkiewicz. - Teraz już wiadomo na pewno, że sztolnia podlega Prawu geologicznemu i górniczemu. Wybudowanie tej najdłuższej w Europie sztolni wymagało prawdziwego kunsztu inżynieryjnego.
Inwestycja przyczyniła się ogromnie do rozwoju przemysłu górniczohutniczego Górnego Śląska. Jednak wraz z wyczerpywaniem się płytko położonych pokładów węgla oraz rezygnacją z odbioru surowca przez gliwicką odlewnię żeliwa, sztolnia przestała pełnić kluczową rolę w transporcie urobku. W XIX wieku służyła jeszcze do odprowadzania wody czerpanej pompami z niższych pokładów, lecz stale udoskonalana technika odwadniania doprowadziła do całkowitego wyłączenia sztolni z eksploatacji (w okresie międzywojennym).
Przywróceniem sztolni do życia w zupełnie nowej funkcji zajmuje się zawiązane w 2000 roku Stowarzyszenie "Pro Futuro". Działają w nim entuzjaści i znawcy przedmiotu, górnicy, muzealnicy, naukowcy i przedsiębiorcy. - Przeprowadzona w ubiegłym roku penetracja odcinka sztolni wykazała, że znajduje się ona w dobrym stanie i można myśleć o jej otwarciu w celach poznawczych i turystycznych - twierdzi Jan Gustaw Jurkiewicz.
Miasto od spodu
Dla prawdziwych entuzjastów turystyki przemysłowej, zespół Królowa Luiza ze sztolnią to będzie tylko przedsmak przed dotarciem do prawdziwych pokładów węgla.
W czerwcu ub. roku otwarto w Zabrzu Zabytkową Kopalnię Węgla Kamiennego Guido. Kopalnia powstała w 1855 r. Jednak niedługo wydobywała węgiel - już w okresie międzywojennym ub. wieku stanowiła międzykopalniany węzeł odwadniania sąsiednich kopalń. W latach 90. ub. wieku Guido stał się poligonem doświadczalnym dla nowych urządzeń górniczych. Kopalnia była uzależniona wentylacyjnie od kopalni Makoszowy do 2004 r., szyb Guido został zasypany w 1979-80. Najpierw więc trzeba było odkopać szyb, zabudować stację wentylatorów i odseparować się od kopalni Makoszowy. W 2006 roku Kompania Węglowa zrzekła się tej ponownie samodzielnej kopalni na rzecz miasta. Dość szybko udostępniono dla ruchu turystycznego ekspozycję na poziomie 170 m. Prezentowane są m.in. praca górnika, wydobycie węgla i maszyny z przełomu XIX i XX wieku. Na 400-metrowej trasie można też obejrzeć podziemne stajnie i narzędzia.
- Dla zwiedzających zjazd prawdziwą klatką górniczą jest sporym przeżyciem - mówi Leszek Żurek, pełniący obowiązki dyrektora kopalni Guido. - Poziom 170 jest w warstwie skały płonej. Wykonaliśmy tam rekonstrukcję przodka, nawet z wybuchami, ale tu wciąż brakowało tego prawdziwego węgla. Na Barbórkę 2008 otworzyliśmy trasę turystyczną na poziomie 320 metrów, w wyrobiskach węglowych. Tu już jest prawdziwa atmosfera kopalni.
Wprawdzie jest to instytucja kultury, ale nadal jest także kopalnią - specyficzną, co prawda, ale działającą w obrębie przepisów Prawa geologicznego i górniczego. Prawie cała ponad 40-osobowa załoga to osoby z górniczym rodowodem. Jak w czynnej kopalni są działy energo-maszynowy, wentylacyjny itd. W Guido jest 21 pracowników dołowych - to górnicy z sąsiednich kopalń.
Kopalnia Guido
posiada najgłębszą trasę turystyczną w Europie, jeśli chodzi o kopalnie węgla kamiennego. Na dole można zobaczyć sposoby drążenia przodków i wyrobiska ścianowe - można prześledzić etapy rozwoju metod eksploatacji węgla. Są różne kombajny, jest cała 20-metrowa ściana "na chodzie" z 11. sekcjami. Zwiedzający mogą obserwować cały tzw.krok obudowy. Oblegana jest również tzw.komora biesiadna mieszcząca około 150 osób, w której organizowane są spektakle, koncerty i przyjęcia.
- Czegoś takiego nigdzie na świecie nie ma - zapewnia Żurek. - W kopalniach sprzęt się wymienia na nowszy. U nas jest niespotykane w żadnej kopalni nagromadzenie urządzeń górniczych. Od początku istnienia kopalni zabytkowej obiekt odwiedziło 55 tysięcy turystów. W 2008 roku - 33 tys. A teraz w samym styczniu obsłużyliśmy 3760 zwiedzających.
Guido dysponuje na poziomie 320 jeszcze kilkoma komorami na stronie południowej. Są plany ich wykorzystania w nowych funkcjach, m.in. jako sali audiowizualnej, kawiarni, może kręgielni. Ma także powstać 400-metrowa kolejka spągowa.
Docelowo wszystkie obiekty wchodzące w skład Europejskiego Ośrodka Kultury Technicznej objęte zostaną jednym programem i utworzą spójny produkt turystyczny. Powyższe obiekty stanowią dziedzictwo przemysłu górniczego o ogromnych walorach historycznych, co plasuje je w czołówce najcenniejszych zabytków kultury technicznej w Europie. Miasto m.in. zakłada ułatwienie komunikacji między wszystkimi rozrzuconymi na przestrzeni kilku kilometrów zabytkami.
Czy uda się w jednej ofercie pokazać całe podziemne Zabrze? - Trzeba stworzyć produkt wspólny - twierdzi Jan Gustaw Jurkiewicz. - Jednak choćbyśmy nie wiem jak mądrze zdywersyfikowali te podziemne atrakcje, to i tak zwiedzający będą dokonywali wyboru obiektu, który chcą zobaczyć, atrakcji, w której chcą uczestniczyć.
Władze Zabrza będą starały się o wpisanie górniczych zabytków na listę światowego dziedzictwa kulturowego. Trafić do tego prestiżowego wykazu nie jest łatwo. W Polsce takich miejsc jest trzynaście. W województwie śląskim jeszcze żaden obiekt nie został w ten sposób wyróżniony. Pojedyncze obiekty nie mają szans na taki wpis, cały zespół zabytków związanych tematycznie to co innego.
- Skansen Królowa Luiza, Szyb Maciej z Kopalnią Guido i Sztolnia Dziedziczna to "szałowy" produkt i UNESCO na pewno kupi taką propozycję - przekonuje Dariusz Walerjański, pełnomocnik ds. Międzynarodowego Centrum Dokumentacji i Badań Dziedzictwa Przemysłowego dla Turystyki. Droga jest daleka, ale dla Zabrza to ogromna szansa uczynienia z przemysłowej tradycji współczesnego atutu promocyjnego wspierającego rozwój miasta.
Tadeusz Garczarczyk