W Zakopanem załamują ręce. "Ani jednego zapytania. Cisza"

Przez kilka sezonów turyści z krajów arabskich tłumnie zjeżdżali do Zakopanego. Ten sezon jest inny. Doszło do wyhamowania trendu wzrostowego. Arabowie przyjeżdżają do Zakopanego, ale znaczna ich część nie zostaje w mieście na noc - podaje "Gazeta Wyborcza". Dla niektórych przedsiębiorców to problem, bo to właśnie goście z Kuwejtu czy ZEA stanowili ich główne źródło dochodu.

Boom na Zakopane wśród mieszkańców krajów arabskich zaczął się kilka lat temu i wynikał z uruchomienia tanich połączeń lotniczych z Krakowem. Zainteresowanie gości z ZEA, Kataru czy Kuwejtu wakacjami na Podhalu spowodowało, że niektórzy przedsiębiorcy poczynili inwestycje, by umilić im pobyt. W łazienkach zamontowano bidety, a w restauracjach zaczęto przygotowywać dania halal. 

Spadek liczby arabskich turystów w Zakopanem

Pojawiły się także biznesy "skrojone" pod arabskich turystów ze znacznie wyższymi cenami. "Znam obiekty, które od czerwca do września mają sto procent rezerwacji od turystów arabskich. To są apartamentowce z 40 pokojami, gdzie Polacy się nie pojawiają, bo cena i standard są ustawione wyłącznie pod tych gości" - mówił "Gazecie Wyborczej" Karol Wagner Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Reklama

Teraz część przedsiębiorców z Zakopanego może stanąć w obliczu konieczności zmiany strategii biznesowej, bo jak wynika ze wstępnych danych Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, zainteresowanie wakacjami w stolicy Podhala wśród turystów arabskich wyhamowało. Przy czym - jak zaznaczył Karol Wagner - oficjalne dane będą dostępne w październiku. Dopiero wówczas będzie wiadomo, czy doszło do spadku, czy korekty. W ocenie przedstawiciele TIG dla poszczególnych przedsiębiorców odpływ turystów z tego regionu może stanowić problem, ale dla całego Podhala już nie. Jak jednak zauważył "to może być potężny szok dla całej Małopolski", bo samo Podhale "obsługuje tylko kilkanaście procent tych gości".

Arabowie przyjeżdżają do Zakopanego z Krakowa na chwilę

Pan Władysław, który wynajmuje pokoje w Zakopanem, powiedział "Gazecie Wyborczej", że co roku otrzymywał wiele telefonów od arabskich turystów w sprawie noclegów. W tym sezonie jest inaczej. "Ani jednego zapytania. Cisza. Nie wiem, co się stało". Jak jednak zaważa "GW" - spacerując Krupówkami, można odnieść wrażenie, że turystów z dalekich, arabskich krajów jest w te wakacje sporo. 

Karol Wagner wyjaśnił, że duża część z nich przyjeżdża do miasta z Krakowa na kilka godzin. Pozwiedzają i wyjeżdżają. Dla lokalnych przedsiębiorców to problem, gdyż wcześniej arabscy goście zjawiali się w Zakopanem całymi rodzinami i spędzali w mieście tydzień, a nawet dwa. W tym roku Arabowie tłumnie pojawią się nie tylko w Krakowie, ale także w Poznaniu. W połowie lipca Jan Mazurczak, kierownik Poznańskiej Organizacji Turystycznej (PLOT), powiedział na łamach "Głosu Wielkopolski", że dzięki współpracy z jednym z biur podróży oraz z poznańskim lotniskiem, udało się "zakontraktować" turystów z Dubaju. 

Antyimigracyjne przekazy polityczne nie pomagają

O tym, że trend na stolicę Podhala wśród Arabów nie będzie trwać wiecznie, w mieście mówiono już od jakiegoś czasu. Karol Wagner podkreślał, że są to głównie "turyści jednorazowi", którzy nigdy już do Zakopanego nie wrócą. Na majowej komisji turystyki i promocji rady radny Tymoteusz Mróz zwracał z kolei uwagę na potrzebę promowanie miasta wśród turystów z innych krajów. 

Zdaniem rozmówców "Gazety Wyborczej" antyimigracyjne i antymuzułmańskie przekazy nie pomagają turystyce. Karol Wagner podkreślał, że goście z krajów arabskich przyjeżdżali do stolicy Podhala, bo czuli się tam dobrze. "To bardzo wrażliwa grupa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i atmosferę społeczną. Dlatego niepokojące są dla nas niektóre polityczne i medialne przekazy, które mogą podważyć to poczucie komfortu" - wyjaśnił.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zakopane | Kraków | Arabowie | turyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »