Dwa lata na liniowy

Po dziewięciu miesiącach 2007 roku budżet państwa nie odnotował deficytu; pod kontrolą jest też tempo wzrostu zadłużenia państwa - powiedziała wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska w czwartkowych "Sygnałach Dnia".

"Po dziewięciu miesiącach roku, który miał być deficytowy i z pewnością będzie, ale nie tak bardzo, jak przypuszczaliśmy, po dziewięciu miesiącach mamy budżet zrównoważony. Tegoroczny budżet jest wykonywany koncertowo. Po dziewięciu miesiącach nie mamy deficytu budżetowego. Obniżamy podatki na skalę olbrzymią" - mówiła Gilowska.

Według harmonogramu wykonania tegorocznego budżetu, po dziewięciu miesiącach tego roku deficyt miał wynosić 18,55 mld zł, co miało stanowić 61,8 proc. planu na cały rok. Komentując poziom 28,6 mld zł deficytu budżetowego na 2008 rok, zapisanego w projekcie ustawy budżetowej, Gilowska przyznała, że w dalszym ciągu jest to wysoki deficyt.

Reklama

Po sierpniu 2007 roku budżet zanotował nadwyżkę w wysokości 274,8 mln zł, wobec planowanej na cały rok kwoty deficytu 30 mld zł. Wydatki państwa wyniosły ponad 157 mld, czyli 60,7 proc. kwoty prawie 259 mld zł planowanej na 2007 rok. Dochody budżetu państwa wyniosły 157,3 mld zł, czyli 68,7 proc. planu rocznego wynoszącego 228,9 mld zł.

Gilowska zapewniła w czwartek, że tempo wzrostu zadłużenia jest pod kontrolą. Na koniec 2006 roku państwowy dług publiczny przekroczył 517 mld zł, a po półroczu 2007 roku państwowy dług publiczny przekroczył 511 mld zł. Według niej, oznacza to, że państwowe zadłużenie przeciętnego gospodarstwa domowego wynosi 3 tys. zł.

Gilowska zwróciła też uwagę, że poprawa sytuacji gospodarczej jest odczuwalna poprzez wzrost wynagrodzeń. "Od połowy roku otrzymujemy wyższe pensje, bo o 4 pkt procentowe obniżyły się składki, a od stycznia nastąpi dalszy spadek składki. Wszyscy zatrudnieni na umowę o pracę zdołali to chyba zauważyć" - powiedziała.

Według Gilowskiej, w 2008 roku znacząco wzrosną także nakłady na służbę zdrowia. "W 2008 roku będzie łącznie 23 mld zł więcej na służbę zdrowia, czyli o 60 proc. więcej w stosunku do stanu z 2005 roku. To jest góra pieniędzy w stosunku do stanu z jesieni 2005 roku" - powiedziała wicepremier. Minister finansów podtrzymała, że jest zwolennikiem wprowadzenia podatku liniowego, "bo jest tani". Gilowska proponuje jednak poczekać dwa lata z ewentualnym wprowadzeniem tego podatku. Jej zdaniem, przed wprowadzeniem podatku liniowego powinny być znane skutki wprowadzenia 1145-zł ulgi prorodzinnej.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: tempo | Gilowska | minister finansów | minister | budżet | wicepremier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »