Dyrektywa nie wiele zmienia
Ekspert Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych Witold Orłowski oraz szef sejmowej komisji gospodarki Artur Zawisza uważają, że dyrektywa usługowa przyjęta przez Parlament Europejski jest korzystna dla polskich przedsiębiorców i pracowników.
Taką opinię wyraża również Józef Niemiec z Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (EKZZ).
Orłowski i Zawisza w piątek podczas seminarium "Traktat konstytucyjny - w poszukiwaniu nowych rozwiązań "solidarność i konkurencyjność" podkreślili jednak, że - ich zdaniem - korzystniejsza była pierwotna wersja dyrektywy. Wyjaśnili, że w większym stopniu liberalizowała rynek usługowy UE. W czwartek Parlament Europejski opowiedział się za dyrektywą liberalizującą rynek usług. Z pierwotnego projektu dyrektywy, przedstawionego dwa lata temu przez ówczesnego komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Fritsa Bolkesteina, usunięto zapis o zasadzie kraju pochodzenia. Zapis ten umożliwiał przedsiębiorcy, który chciał świadczyć usługi w innym kraju UE, robić to na podstawie przepisów kraju, z którego pochodzi.
Zdaniem Orłowskiego, mimo że dyrektywa jest korzystna, to jej kształt jest głęboko rozczarowujący. "Ona bardzo niewiele zmienia. W paru miejscach poprawia naszą sytuację, a w innych zamyka drogę do szybszego wzrostu, większej liczby miejsc pracy w Polsce" - powiedział. Podkreślił, że jej kształt "faktycznie blokuje zasadę kraju pochodzenia".
Również Zawisza uważa, że zasada kraju pochodzenia nie będzie obowiązywała. "Stąd większość polskich eurodeputowanych głosowała przeciw, ale nie w imię kaprysu, tylko w imię obrony najbardziej rdzeniowego postulatu tej dyrektywy, który został odrzucony" - powiedział.
"Dyrektywa jest krokiem naprzód, tego nikt przy zdrowych zmysłach nie neguje. Jednak biorąc pod uwagę punkt wyjścia - propozycję komisarza Bolkesteina - to ma jednak ona charakter nieco dyskryminacyjny wobec przedsiębiorców z nowych krajów unijnych" - ocenił Zawisza.
"Uważamy, że jest to sukces wszystkich pracowników w Europie. Takie rozwiązania, naszym zdaniem, zapewniają możliwość otwarcia rynku usługowego w taki sposób, że nie zagraża to dorobkowi społecznemu wszystkich krajów członkowskich UE i zabezpiecza prawa pracowników" - powiedział Niemiec. Uważa on jednak, że zasada kraju pochodzenia będzie wciąż obowiązywać.
Zakres przyjętej przez PE dyrektywy wyklucza wiele sektorów, w tym tzw. niekomercyjne usługi użyteczności publicznej, usługi audiowizualne, zdrowotne, agencje pracy tymczasowej, hazard i usługi transportowe, w tym transport miejski i taksówki. Do zakresu dyrektywy włączono natomiast m.in. gospodarkę odpadami, kulturę, ochronę środowiska, dostawy wody i energii, reklamę, edukację prywatną, usługi pogrzebowe i pocztowe, o ile mają charakter komercyjny.