Dziś Barbórka - Dzień Górnika

Zwały pełne niesprzedanego węgla, wysokie straty niektórych spółek węglowych, perspektywa gigantycznych redukcji zatrudnienia i zamykania ścian wydobywczych - w takich warunkach górnicy świętują w tym roku Barbórkę - Dzień Górnika.

Jednocześnie ze strony rządu płyną deklaracje, że węgiel jeszcze przez długie lata pozostanie podstawą krajowej energetyki, choć z czasem może stracić dominującą pozycję w miksie energetycznym. Eksperci alarmują, że jeżeli górnictwo szybko nie podejmie niezbędnych inwestycji, za 30-40 lat nie będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowania polskiej energetyki, która będzie zmuszona do importu węgla.

Energetyka potrzebuje węgla

W ubiegłym roku z węgla kamiennego wytworzono w Polsce 50,6 proc. energii elektrycznej, a łącznie z węgla kamiennego i brunatnego 84,1 proc. O wiodącej roli węgla w krajowej energetyce dwukrotnie mówił w tym roku premier Donald Tusk - w czerwcu podczas konwencji Platformy Obywatelskiej w Chorzowie i we wrześniu podczas otwarcia targów górniczych w Katowicach. W listopadzie podobne deklaracje złożył podczas sejmowej debaty wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.

Reklama

Rządowe deklaracje zostały dobrze przyjęte w środowisku górniczym, tym bardziej, że za słowami poszły czyny. W czerwcu premier ogłosił w Opolu, że dwa zasilane węglem nowe bloki energetyczne w tamtejszej elektrowni mają jednak powstać, mimo iż Polska Grupa Energetyczna zapowiedziała wcześniej wycofanie się z tej inwestycji, obawiając się, że będzie nierentowna. Obecnie PGE pracuje nad urentownieniem przedsięwzięcia; jeżeli bloki powstaną, dla Kompanii Węglowej będzie to oznaczać zbyt na dodatkowe ok. 6 mln ton węgla rocznie.

To nie jedyna inwestycja w energetyce, która w przyszłości ma zapewnić popyt na węgiel. Budowę bloku węglowego planuje w Jaworznie m.in. grupa Tauron. Elektrownię - wspólnie z azjatyckim partnerem - chciałaby też wybudować na Śląsku Kompania Węglowa; obecnie prace zmierzające do wyłonienia partnera zawieszono ze względu na niepełny zarząd Kompanii. Planowaną budowę bloku w Rybniku zawiesił natomiast koncern EdF, nie będąc pewnym rentowności projektu ze względu na koszty uprawnień do emisji CO2 oraz planowane zmiany w zasadach wspierania łącznego spalania węgla i biomasy.

Brak inwestycji = import węgla

Projekcje dotyczące przyszłego zapotrzebowania na węgiel - kamienny i brunatny - różnią się od siebie m.in. dlatego, że trudno dziś dokładnie przewidzieć, jak szybko rozwijać się będzie energetyka oparta na innych źródłach - gazie konwencjonalnym, gazie z łupków, energii jądrowej oraz nośnikach odnawialnych.

Z opracowania stworzonego na zlecenie Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach wynika, że jeżeli górnictwo dokona niezbędnych inwestycji, w 2050 r. energetyka ma zużywać ok. 50 mln ton węgla brunatnego (ok. 2035 r. zużycie może sięgnąć 86 mln t) i 44 mln ton węgla kamiennego z krajowych źródeł. Taki szacunek wynika m.in. z oceny zapotrzebowania na energię oraz bilansu istniejących mocy wytwórczych i tych, których budowa jest w planie.

Inny scenariusz prognozuje sytuację w energetyce przy zaniechaniu inwestycji górniczych. W tym scenariuszu w 2050 r. niemal w ogóle zniknąłby krajowy węgiel brunatny wobec wyczerpania jego udostępnionych zasobów, a węgiel kamienny z krajowych źródeł może stanowić ok. 22 mln ton, bo tyle kopalnie byłyby w stanie wydobyć; kolejne dwa razy tyle musiałoby pochodzić z importu. Obecnie krajowi producenci dostarczają ponad 60 mln ton węgla brunatnego i ok. 70 mln ton węgla kamiennego rocznie.

Węgiel tak, ale za ile?

Jak na obecne potrzeby, węgla kamiennego jest za dużo, a jego wydobycie zbyt kosztowne. Ceny węgla energetycznego w zachodnioeuropejskich portach wynosiły latem 75-80 dol. za tonę i były najniższe od kilku lat, wobec średniego kosztu produkcji polskich kopalń - blisko 300 zł na tonie, czyli ok. 95 dol. To tego należy doliczyć koszty transportu do odbiorcy. To oznacza, że w wielu miejscach w kraju węgiel z importu jest tańszy od krajowego.

To, że średnia cena węgla jest niższa od średniego kosztu jego produkcji (różnica na każdej tonie po trzech kwartałach 2013 r. wyniosła 58 groszy) nie oznacza, że górnictwo każdy węgiel sprzedaje ze stratą. Na przykład tzw. węgiel gruby, wykorzystywany przez indywidualnych odbiorców, sprzedawany jest ze sporym zyskiem. Są też gatunki węgla, które opłaca się eksportować - głównie koleją, np. do Niemiec, Austrii czy Czech. Kopalnie z reguły nie zarabiają natomiast na eksporcie drogą morską. Są kopalnie, które wydobywają z zyskiem, i takie, gdzie do każdej tony dopłaca się kilkadziesiąt złotych.

Na obecną sytuację górnictwa wpłynął nie tylko spadek cen węgla na międzynarodowych rynkach, ale także sytuacja w energetyce. Wobec spadku rynkowych cen energii elektrycznej górnictwo odczuło presję cenową ze strony energetyki na obniżkę cen paliwa. Średnio w ciągu trzech kwartałów tego roku ceny węgla energetycznego z polskich kopalń spadły o blisko 10 proc., a średnie ceny węgla ogółem o 14,6 proc. Sprzedaż węgla wprawdzie wzrosła w odniesieniu do ubiegłego roku, ale tylko dzięki eksportowi, w dużej części nierentownemu - od ubiegłego roku ceny w eksporcie spadły o ok. 30 proc. Na zwałach leży ok. 8 mln ton niesprzedanego węgla.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy polscy górnicy zarabiają za mało?

Maleją przychody, rosną straty

Ta sytuacja musiała odbić się na finansach spółek węglowych, których przychody ze sprzedaży węgla po trzech kwartałach tego roku zmniejszyły się o ok. 1,7 mld zł. Najlepiej obrazuje to sytuacja największej górniczej spółki - Kompanii Węglowej - której tegoroczne przychody będą mniejsze o ok. 1,1 mld zł niż przed rokiem i ok. 2,3 mld zł mniejsze niż dwa lata temu. Firmie udało się obniżyć koszty, ale nie na tyle, by zrekompensować ten ubytek. Zmniejszenie kosztów np. usług i materiałów, przy niezmniejszonych płacach i powoli malejącym zatrudnieniu, spowodowało, że koszty osobowe sięgnęły już ok. 65 proc. wszystkich kosztów w firmie.

W końcu września ubiegłego roku polska branża górnicza miała 2,4 mld zł zysku na sprzedaży węgla i 1,7 mld zł zysku netto. W tym roku na węglu sektor traci 37,5 mln zł, a netto 71,8 mln zł. Za ten wynik odpowiada przede wszystkim Kompania Węglowa, której strata po dziewięciu miesiącach roku sięgnęła prawie 295 mln zł. Znacznie mniejszy od Kompanii - Katowicki Holding Węglowy stracił ponad 46 mln zł, ale deklaruje na koniec roku dodatni wynik; o zamknięcie roku na plusie walczy także notowana na giełdzie Jastrzębska Spółka Węglowa, wyspecjalizowana w węglu koksowym, którego światowe ceny również są niższe niż przed rokiem (o 27 proc.). Trzeci kwartał roku JSW zamknęła stratą. Dodatnie wyniki zachowuje podlubelska Bogdanka - najefektywniejsza i najnowocześniejsza polska kopalnia, która kontynuuje inwestycje zmierzające do podwojenia wydobycia węgla wobec stanu z roku 2011.

Przewagą Bogdanki nad śląskimi kopalniami są znacznie niższe koszty produkcji węgla. Wynika to nie tylko z lepszych warunków geologicznych, ale także z organizacji i wydajności pracy. Na Śląsku związkowcy wciąż nie chcą np. słyszeć o wydłużeniu czasu pracy kopalń do sześciu dni (wraz z sobotami), przy zachowaniu pięciodniowego tygodnia pracy górników. Umożliwiłoby to lepsze wykorzystanie maszyn i urządzeń. Obecnie praca w soboty jest możliwa, ale podwójnie płatna, a więc kosztowna dla spółek węglowych. Na zmiany zgodziła się np. załoga prywatnej kopalni Silesia, która może pracować w ruchu ciągłym (za wyjątkiem określonych świąt) bez dodatkowych kosztów.

Recepta na konkurencyjność

Diagnozę najważniejszych problemów górnictwa przedstawia raport firmy doradczej Roland Berger. Wśród przyczyn braku konkurencyjności wskazano m.in. nieefektywne wykorzystanie maszyn i urządzeń, wysokie i nieelastyczne koszty pracy, utrzymywanie nierentownych ścian wydobywczych i nadprodukcję węgla. Spółki węglowe mają wdrożyć programy przywracające im konkurencyjność.

Najbardziej radykalny program opracował zarząd Kompanii Węglowej, która w 2015 r. chciałaby odzyskać rentowność operacyjną. Firma planuje ograniczenie liczby kopalń z 15 do siedmiu poprzez łączenie ich, a także sprzedaż dochodowej, posiadającej m.in. węgiel koksowy, kopalni Knurów-Szczygłowice Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Zamykane mają być nierentowne ściany wydobywcze - w sumie około jedna trzecia wszystkich ścian. Tym samym - choć formalnie nie mówi się o likwidacji żadnej z kopalń - faktycznie planowane jest zamknięcie tych obszarów, gdzie wydobycie jest nieopłacalne.

Zatrudnienie w Kompanii do 2020 r. ma spaść z obecnych ok. 57 tys. osób do poniżej 50 tys. pracowników (o ok. 8,5 tys. osób). Redukcja dotknie przede wszystkim administrację - ponad tysiąc osób z tej grupy ma dostać propozycje innej pracy. Górnicy dołowi i pracownicy przeróbki mają gwarancję zatrudnienia - mają odchodzić tylko na emerytury, a przyjmowani do pracy będą tylko absolwenci klas górniczych. Różnica między liczbą emerytów a nowych pracowników to właśnie planowana redukcja zatrudnienia. Inny element programu to zamrożenie płac i likwidacja niektórych świadczeń.

Formalnie program restrukturyzacji Kompanii ma być zatwierdzony najdalej w styczniu przyszłego roku. Wcześniej na jego temat mają wypowiedzieć się związkowcy, którzy już ogłosili, że nie akceptują założeń dokumentu i przygotowują spór zbiorowy. Związki nie godzą się na obniżanie potencjału Kompanii poprzez sprzedaż kopalni i łączenie ze sobą innych; nie godzą się też na zwolnienia pracowników. Negocjacje w tych sprawach mają być prowadzone w grudniu.

Być może po 2015 r. zmienią się także zasady dotyczące zapewnienia deputatu węglowego dla górniczych emerytów. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że łączna wartość rezerw, tworzonych przez spółki węglowe w związku z koniecznością zapewnienia deputatu emerytom sięgnęła blisko 3 mld zł. Z deputatu korzysta ponad 250 tys. emerytów, a roczne koszty węgla dla nich sięgają 355 mln zł (w tym ok. 250 mln zł dla ok. 160 tys. emerytów w Kompanii Węglowej). Resort widzi konieczność przeanalizowania i wypracowania nowych rozwiązań w tym zakresie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Górnicy popracują sześć dni w tygodniu?

Kraków - węgiel w odwrocie

W kończącym się roku środowisko górnicze wyrażało też zaniepokojenie antywęglową - jego zdaniem - polityką, nie tylko na szczeblu Unii Europejskiej, która naciska na redukcję emisji dwutlenku węgla, ale także w kraju. Przykładem takich działań jest dla górników Kraków. 25 listopada Sejmik woj. małopolskiego przyjął uchwałę zakazującą używania paliw stałych, w tym węgla, do ogrzewania mieszkań i domów w stolicy tego regionu. W ostatniej chwili radni dopuścili spalanie drewna w domowych kominkach. Powodem jest zanieczyszczenie powietrza w mieście. Dla budynków już istniejących okres przejściowy na dostosowanie do nowych wymagań wyniesie pięć lat. Przepisy zaczną obowiązywać od 1 września 2018 r. Dla najuboższych przewidziano dopłaty mające pokryć różnicę w wydatkach między kosztami ogrzewania mieszkań węglem a bardziej proekologicznymi paliwami.

Barbórka - akademie i biesiady

Słabe wyniki górnictwa i niepokój dotyczący przyszłości węgla nie wpływają na scenariusz obchodów tegorocznej Barbórki, która będzie świętowana podobnie jak w ubiegłych latach. Kopalnie i spółki węglowe organizują okolicznościowe akademie, spotykają się emeryci górniczy, w kościołach i kopalniach odprawiane są msze w intencji górników. 4 grudnia rano mieszkańców górniczych osiedli tradycyjnie obudzą górnicze orkiestry. Organizowane są też biesiady piwne - tzw. karczmy dla mężczyzn i combry dla kobiet. W górnictwie Barbórka jest dniem wolnym od pracy.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: ceny węgla | węgiel | górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »