Polska kontra Unia Europejska. Chcemy odroczenia kontrowersyjnej reformy

Polska chce wykorzystać okres swojej prezydencji w Unii Europejskiej, aby rozmawiać o odroczeniu wejścia w życie systemu ETS2 - wynika z wypowiedzi wiceministra funduszy i polityki regionalnej Jana Szyszki dla serwisu money.pl. Przypomnijmy, ETS2 to system handlu emisjami, mający objąć gospodarstwa domowe używające do ogrzewania paliw kopalnych, takich jak węgiel czy gaz ziemny. Od 2027 r. za korzystanie z tych paliw trzeba będzie uiszczać opłaty, co drastycznie podniesie koszty ogrzewania.

System ETS2 oznacza duże zmiany dla gospodarstw domowych (a także przedsiębiorstw). Ma on służyć dalszej redukcji emisji gazów cieplarnianych w sektorze budynków i transportu. 

Reforma ETS2 spowoduje wzrost kosztów ogrzewania domów

Wprowadzenie opłat za emisję CO2 ma zachęcać do przechodzenia na technologie niskoemisyjne. ETS2 obejmie paliwa kopalne, a więc:

  • węgiel / koks,
  • gaz ziemny,
  • gaz płynny,
  • olej opałowy.

Opłata emisyjna będzie naliczana od 1 tony dwutlenku węgla emitowanej podczas spalania danego paliwa. Według raportu Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE), w pierwszych latach funkcjonowania systemu ETS2 (2027-2030) ceny za emisje ulokują się powyżej 50 euro za tonę CO2, natomiast już od 2031 r. należy spodziewać się ich gwałtownego wzrostu, do ok. 210 euro. Opłatę emisyjną ETS2 doliczy konsumentom sprzedawca węgla, gazu czy oleju - będziemy więc płacić więcej za zakup tych paliw. W ostatecznym rozrachunku wzrosną zatem koszty ogrzewania gospodarstw domowych.

Reklama

Nowy system ma wejść w życie w 2027 r. lub 2028 r., w zależności od sytuacji cenowej na rynku ropy i gazu.

Od pewnego czasu słychać, że polski rząd chce odroczenia wejścia w życie systemu ETS2. O tę kwestię został zapytany przez serwis money.pl wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko.

Polska chce rozmawiać z UE o zmianach w ETS2

"Zbliża się polska prezydencja w Unii Europejskiej, polski głos jest coraz lepiej słyszalny w Europie. Wydaje mi się, że jest to zadanie na pierwszą połowę przyszłego roku. Tak, aby zdecydować o tym, jak, czy i kiedy wprowadzać ETS2 w Europie, co zmienić, żeby w jak najlepszy sposób wykorzystać środki inwestycyjne. Jednocześnie nie możemy wprowadzać rozwiązań, które by obarczyły kosztami zielonej transformacji najbiedniejszych" - powiedział wiceszef MFiPR.

Szyszko przypomniał, że polscy konsumenci przez ostatnie lata byli namawiani - w drodze różnych kampanii społecznych, prywatnych i publicznych - do przechodzenia z ogrzewania węglem na ogrzewanie gazem, w związku z czym "bardzo trudno byłoby jakiemukolwiek rządowi powiedzieć tym osobom, które w to zainwestowały, że z dnia na dzień to już nie jest ekologiczne i teraz te opłaty nagle wzrosną".

Polski rząd jest też zdania, że UE nie powinna proponować jednego rozwiązania zmierzającego do ograniczenia emisji dla wszystkich 27 państw członkowskich, a wziąć pod uwagę różnice w systemach ogrzewania domostw między krajami i różnice w poziomie zamożności obywateli. "Dlatego trzeba dużo uważniej i rzetelniej wsłuchać się w głos państw Europy Środkowej mówiący o tym, jak ta zielona transformacja mogłaby przebiegać, żeby nie rodzić zasadnych niepokojów społecznych" - mówi Jan Szyszko.

Wiceminister przypomniał, że w ubiegłym roku przez Europę przetoczyła się fala protestów ws. zapisów tzw. Zielonego Ładu. Według niego, "całe grupy społeczne poczuły się wykluczone z procesu podejmowania decyzji na temat zielonych reform". 

"Grupy te nie czuły się beneficjentami tych reform i uświadomiły sobie, że - mając mniej pieniędzy - w większym stopniu muszą zapłacić za zmianę, na której skorzystają inni" - zauważył wiceszef resortu funduszy.

"My nie możemy robić zielonej transformacji dla samej zielonej transformacji"

Pytany o to, czy Polska chce odroczenia wejścia ETS2 w życie, jego korekty czy całkowitego anulowania, odpowiedział, że rząd jest otwarty na dialog na temat każdego z tych trzech rozwiązań.

"Po to miałoby być to otwarcie rozmów o zmianach w ETS2, żeby wsłuchać się w głosy z innych państw członkowskich" - dodał, zdradzając przy okazji, że podczas rozmów z politykami czy urzędnikami z innych państw, w tym z Niemiec, często słyszy o "sceptycyzmie dotyczącym społecznej akceptacji dla systemu ETS2".
Zdaniem Szyszki, jest to zatem "ogólnoeuropejski problem". "My nie możemy robić zielonej transformacji dla samej zielonej transformacji. Ona jest po to, żeby Europa była bardziej konkurencyjna i żeby ludziom żyło się lepiej. Jeżeli stracimy ten cel z oczu, to ten proces nie ma sensu" - podsumował.

Na obecnym etapie planowania reformy ETS2 Unia Europejska zakłada, że jej koszty dla obywateli miałby częściowo łagodzić Społeczny Fundusz Klimatyczny (SFK), który formalnie miałby wejść w życie od 2027 r., a pierwsze środki z tego instrumentu popłynęłyby do państw członkowskich już rok wcześniej. Każde państwo będzie mogło przeznaczyć do 37,5 proc. środków z przysługującej mu w ramach SFK puli na bezpośrednie wsparcie obywateli w procesie transformacji energetycznej. Polsce w ramach SFK przypadłoby 50 mld zł i, jak powiedział Jan Szyszko, zapadła już decyzja, że na wsparcie związane z transformacją energetyczną przeznaczylibyśmy maksymalny dopuszczalny limit, czyli wspomniane 37,5 proc. unijnych pieniędzy. Jednak otwarcie negocjacji dotyczących potencjalnych zmian w ETS2 może zmienić też stan gry, jeśli chodzi o uruchomienie i korzystanie z SFK.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: system ETS | Jan Szyszko | koszty ogrzewania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »