"E" bez kontroli, Polak spożywa 2 kg "ulepszaczy"

Ponad 2 kg - tyle przeciętny konsument spożywa w ciągu roku dodatków do żywności oznaczonych różnego rodzaju "E". Produkty spożywcze nafaszerowane są np. konserwantami, przeciwutleniaczami, emulgatorami, czy wzmacniaczami smaku. Tymczasem brakuje właściwego nadzoru nad ich stosowaniem - alarmuje NIK.

Inspekcje nie badają każdorazowo wszystkich dodatków znajdujących się w produktach. Nie weryfikują dokładnie, czy to co napisane jest na opakowaniu zgadza się z tym, co jest w środku. Dodatkowo sprawdza się jedynie limity danego "E" w produkcie, nie biorąc pod uwagę ich kumulacji w codziennej diecie i jak to może wpływać na zdrowie. Z badania NIK wynika, że w jednym dniu można przyswoić nawet 85 różnych E.

"Brakuje jednego organu odpowiedzialnego za nadzór nad rynkiem dodatków do żywności" - zapowiedział prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski podczas wczorajszej konferencji prasowej poświęconej wynikom kontroli nadzoru nad stosowaniem dodatków do żywności.

Reklama

W związku z wynikami kontroli NIK m.in. postuluje powołanie jednego organu odpowiedzialnego za nadzór nad rynkiem dodatków do żywności. Ponadto złożyła wniosek do premiera i ministra zdrowia o stworzenie systemu oceny bezpieczeństwa stosowania substancji dodatkowych w żywności. Szczególnie z uwzględnieniem wpływu kumulacji wielu substancji dodatkowych w jednym środku spożywczym lub codziennej diecie oraz ewentualnego działania synergicznego lub utajonego, a także możliwych (negatywnych) interakcji z innymi składnikami produktu, diety, a także lekami.

Premier otrzymał również prośbę o podjęcie działań na arenie UE w celu wyprowadzenia jednolitej dla wszystkich państw metodologii gromadzenia informacji dotyczących spożycia i stosowania dodatków do żywności. NIK wnioskuje także o podjęcie działań legislacyjnych w celu zmiany etykietowania produktów spożywczych, zawierających substancje dodatkowe tak, by konsument był świadomy akceptowanego dziennego spożycia danej substancji dodatkowej i jej rzeczywistej ilości w produkcie.

Ponadto ministerstwo zdrowia zostało poproszone między innymi o podjęcie inicjatywy prawnego uregulowania obowiązku weryfikacji produktów spożywczych z punktu widzenia konieczności wykorzystania substancji dodatkowych oraz zdefiniowania pojęcia "jakości zdrowotnej żywności" wraz z ustawowym przypisaniem kompetencji związanych z badaniem jakości wyspecjalizowanej służbie kontroli żywności.

Według NIK na podstawie badań oceny ryzyka narażenia Polaków na poszczególne substancje dodatkowe i identyfikowanie potencjalnych zagrożeń Główny Inspektor Sanitarny powinien rozpocząć działania edukacyjno-informacyjne o korzyściach i zagrożeniach wynikających ze stosowania substancji dodatkowych w żywności.

Najwyższa Izba Kontroli w 2016 roku zaczęła kontrolę jakości nadzoru nad ilością dodatków do żywności produkowanej i dystrybuowanej w Polsce. Badanie zakończyła w pierwszym kwartale 2018 r. Jednostkami objętymi kontrolą były: Główny Inspektorat Sanitarny, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz niektóre powiatowe oddziały tych instytucji. NIK sprawdzał, czy nadzór nad stosowaniem dodatków w żywności był prowadzony w pełnym zakresie obejmującym zarówno jakość handlową, jak i zdrowotną.

Według NIK, wynik kontroli ukazał, że system nadzoru nad jakością żywności jest niewystarczający. Rozproszenie kompetencji różnych organów utrudnia eliminację na rynku produktów spożywczych, które nie spełniają norm w zakresie stosowania substancji dodatkowych.

W czwartek do opinii NIK odniósł się GIS. Jego rzecznik Jan Bodnar podkreślił, że przepisy o stosowaniu i znakowaniu substancji dodatkowych do żywności są w Polsce takie same jak w UE i w pełni realizowane. Dodał, że GIS zgadza się z propozycją NIK w sprawie zwiększenia funkcjonalności systemu kontroli żywności.

W zleconej przez NIK ekspertyzie wśród dodatków, które mogą wywoływać alergie wymieniono barwniki spożywcze, szczególnie syntetyczne (m.in. E 123, E 110, E 122) oraz konserwanty z grupy siarczynów. Wskazano również, że niektóre barwniki (E120 koszenila, E124 czerwień koszenilowa i E 129 czerwień Allura), mogą powodować groźny dla życia wstrząs anafilaktyczny.

Barwniki te są często używane w wędlinach, napojach, sałatkach. Są one szczególnie niebezpieczne dla dzieci oraz osób uczulonych na salicylany. Jako dodatki o wysokim potencjale pronowotworowym wymieniono konserwanty: kwas benzoesowy (E 210) i jego pochodne oraz azotyny i azotany (E 249, E 250, E 251, E 252).

Także Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) potwierdził niektóre dowody na związek azotynów w diecie z nowotworami żołądka oraz połączenia azotynów i azotanów z przetworzonego mięsa z nowotworami jelita grubego. W zleconej ekspertyzie stwierdzono ponadto narażenie na rakotwórcze N-nitrozoaminy, które powstają m.in. podczas termicznej obróbki żywności zawierającej te substancje, czyli np. podczas podgrzewania kiełbas. Ponadto mogą one być niebezpieczne dla kobiet w ciąży.

W analizowanych przez NIK 501 produktach żywnościowych azotyn sodu (E 250) występował w składach aż 130 produktów żywnościowych, ww. barwniki wystąpiły łącznie w 53 produktach żywnościowych, a kwas benzoesowy i jego pochodne - w 36 produktach.

OPINIE:

Na razie nie będzie jednej inspekcji bezpieczeństwa żywności, natomiast jest propozycja połączenia Inspekcji Jakości Handlowej Produktów Rolno-Spożywczych z Inspekcją Handlową - poinformował w piątek minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Jak mówił, dotychczas koncepcja utworzenia jednej inspekcji bezpieczeństwa polegała na połączeniu wszystkich inspekcji zajmujących się żywnością podległych ministrowi rolnictwa oraz części Inspekcji Sanitarnej badającej żywność, która jest w gestii ministra zdrowia.

"Tutaj są istotne rozbieżności z ministrem zdrowia, który bojąc się demontażu dobrze, skutecznie działającego systemu nadzoru nad żywnością prowadzoną przez Inspekcję Sanitarną nie jest skłonny, by tę część Sanepidu do tej wspólnej inspekcji przyłączyć" - tłumaczył Ardanowski.

- Rozumiem te argumenty, nie obawiam się, że mogłyby pogorszyć nadzór nad bezpieczeństwem żywności, ale muszę brać pod uwagę argumenty ministra konstytucyjnego i poważnie je analizować - powiedział. Dodał, że drugim argumentem jest zwalczanie afrykańskiego pomoru świń (ASF).

"Jeżeli jesteśmy na wojnie z afrykańskim pomorem świń (...), jeżeli się nie uda tej choroby wyeliminować, to ryzyko dramatycznego pogorszenia sytuacji polskiego rolnictwa i upadku sektora trzody chlewnej jest bardzo realne, więc czy mogę podjąć ryzyko wprowadzenia skomplikowanych zmian organizacyjno-administracyjnych w Inspekcji Weterynaryjnej, która jest kluczową instytucją administracyjnego nadzoru i walki z ASF" - zastanawiał się szef resortu rolnictwa.

Jego zdaniem, organizowanie nowego podmiotu zawsze wiąże się z pewnego rodzaju chaosem organizacyjnym i pewnymi zmianami odpowiedzialności. Dlatego - jak mówił - do czasu, gdy Polska nie upora się z ASF w sposób na tyle skuteczny, że choroba nie wymknie się spod kontroli, nie będzie ryzykował zmian.

Ardanowski poinformował, że zgłosił projekt uszczelnienia systemu kontroli bezpieczeństwa żywności - czego oczekują konsumenci i co jest elementem promowania żywności wysokiej jakości - w formie połączenia Inspekcji Jakości Handlowej Produktów Rolno- Spożywczych (IJHAR-s) podgalających ministrowi rolnictwa oraz Inspekcję Handlową należącą do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Jak tłumaczył, obecnie jest tak, że jedna instytucja może sprawdzać produkty na półce w sklepie(IH), a druga - u producentów i w hurtowniach (IJHAR-S).

- Taki projekt jest przygotowany i mam nadzieję, że w tym roku uzyska akceptację parlamentu (...) na razie wstrzymujemy się z tworzeniem urzędu, który miałby połączyć wszystkie inspekcje - powiedział minister.

....................

Nie będzie łączenie inspekcji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności - poinformował we wtorek na spotkaniu z przedstawicielami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

"Podjąłem decyzję, że nie będzie łączenia inspekcji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności. Jestem po rozmowach z ministrem zdrowia, z szefem Państwowej Inspekcji Sanitarnej i z szefami związków zawodowych" - powiedział minister cytowany w komunikacie biura prasowego.

W spotkaniu uczestniczył też wiceminister Szymon Giżyński oraz główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk. Rozmawiano na temat bieżących zadań, jakie stoją przed Inspekcją oraz postulatów, z którymi lekarze weterynarii zwracają się do ministra rolnictwa.

Ardanowski zaznaczył, że Inspekcja Weterynaryjna jest instytucją, której rola staje się coraz ważniejsza m.in. ze względu na to, że Polska jest coraz większym producentem i eksporterem żywności.

"Jesteśmy w trudnej sytuacji w zakresie afrykańskiego pomoru świń. To jest wojna z ASF, dlatego nie będziemy eksperymentować. Jednym z elementów tej walki jest ograniczanie populacji dzików" - mówił minister rolnictwa. Podkreślił, że zwalczanie ASF, to aktualnie najpilniejsze zadanie, również dla pracowników Inspekcji. Minister wskazał także na potrzebę poprawy współpracy lekarzy weterynarii z rolnikami.

"Wszędzie przy obrocie artykułami rolno-spożywczymi potrzebna jest Inspekcja Weterynaryjna. Zarówno w obrocie krajowym, jak i międzynarodowym. Łatwość transportu i przemieszczania się po świecie sprawiają, że praca tej instytucji jest niezbędna. Działania Inspekcji upewniają naszych partnerów handlowych w Unii Europejskiej i na świecie, że żywność w Polsce jest pod kontrolą i jest bezpieczna. Inspekcja Weterynaryjna gwarantuje to w imieniu państwa" - powiedział minister.

Minister zadeklarował podjęcie działań na rzecz poprawienia sytuacji finansowej pracowników Inspekcji Weterynaryjnej. Jednocześnie zgodnie z jego decyzją, dalsze działania w zakresie postulatów o charakterze organizacyjnym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej, będzie prowadził wiceminister Giżyński.

raport NIK.PAP

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: dodatki do żywności | NIK | GIS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »